Z nurtem świętych wód hinduizmu

Z nurtem świętych wód hinduizmu

Puszkar, Allahabad i Waranasi w styczniu przyciągają największe rzesze pielgrzymów Gdy świat Zachodu po okresie Bożego Narodzenia i noworocznych szaleństwach wraca do codzienności, Indie dopiero przygotowują się do obchodów ważnych świąt. Puszkar, Allahabad i Waranasi przyciągają rzesze pielgrzymów przez cały rok, jednak to w styczniu odwiedza je najwięcej osób. Te trzy indyjskie miasta, choć znacznie od siebie oddalone, mają jedną cechę wspólną – wszystkie położone są nad świętymi wodami, które według wierzeń hinduizmu zmywają winy, a z ciała wypędzają choroby. Puszkar – jezioro powstałe przez nieuwagę Autobusy jadące do Puszkaru zazwyczaj docierają na miejsce nocą, kiedy pogrążone w ciemnościach miasto śpi. Sędziwe, zdezelowane i zawsze przepełnione, pędzą drogami na łeb na szyję, a poupychani w nich pasażerowie wysiadają tak zmęczeni, że zasypiają od razu, gdy tylko przyłożą głowę do poduszki. Tych, którzy przybywają do Puszkaru w połowie stycznia, nad ranem czeka spora niespodzianka. Ze snu wyrwał mnie przeraźliwy huk, który nie ustawał ani nie słabł. Momentalnie poderwałam się na równe nogi. Wyjrzałam przez okno i oniemiałam. Niemal na każdym dachu stał ogromny głośnik, z którego na cały regulator puszczano muzykę. Ściany budynków aż się trzęsły od kakofonii tysięcy basów, a poziom decybeli prawdopodobnie był wyższy niż podczas startu odrzutowca. W liczącym zaledwie 15 tys. mieszkańców Puszkarze rozpoczynał się właśnie doroczny festiwal latawców, który miał potrwać trzy dni. Na dachach domów zbierały się całe rodziny, by w palącym słońcu i przy ogłuszającym łomocie muzyki puszczać kolorowe latawce. A to wszystko w mieście o ogromnym znaczeniu religijnym! Położony w północno-wschodnim stanie Radżasthan Puszkar wyrósł wokół darzonego wielką czcią jeziora. Według wierzeń, powstało ono w miejscu, gdzie spadł jeden z płatków kwiatu lotosu upuszczony przez boga stwórcę, Brahmę. Dlatego przybywają tu rzesze pielgrzymów, by zanurzyć się w jego świętych wodach. Mało jest osób, którym widok jeziora nie zaparłby tchu w piersiach. Błękitne ghaty (kamienne schody prowadzące do wody) promienieją w słońcu, a nad nimi kołuje stado kilkudziesięciu gołębi. Na ghaty wchodzi się boso, ślizgając się po stopniach lepkich od soku kwiatów i wonnych olei. Czuć zapach kadzideł z pobliskich ghatów świątyń, w tym tej najważniejszej – poświęconej Brahmie. Hindusi wierzą, że ma ona 2 tys. lat, i udają się do niej po zanurzeniu w jeziorze. Kiedy się ich obserwuje, w tle wciąż słychać nieco przytłumione dudnienie muzyki, która cichnie dopiero późnym popołudniem. Pod wieczór brzegi zaczynają się wyludniać, a ghaty ogarnia spokój i cisza, która po całodniowym huku wydaje się niemal namacalna. O Puszkarze mówi się, że potrafi zatrzymać na kilka tygodni tych, którzy planowali spędzić w nim zaledwie parę godzin. Nie wierzyłam w to, nawet niechętnie tu jechałam. A jednak zostałam cały tydzień i widziałam, jak szaleństwo festiwalu latawców powoli przechodzi w skupienie i głęboką religijność pielgrzymów, którzy zanurzają się w świętych wodach jeziora. Allahabad – kąpiel w trzech rzekach jednocześnie W 2013 r., mniej więcej w tym samym czasie, gdy w Puszkarze odbywał się festiwal latawców, w Allahabadzie zaczynało się największe zgromadzenie religijne na świecie – Kumbh Mela. Allahabad, miasto w centralnej części Indii liczące 1,1 mln mieszkańców, rozrósł się do nieprawdopodobnych rozmiarów już kilka miesięcy przed tym szczególnym świętem. Dla przyszłych pielgrzymów przygotowano ogromną przestrzeń z namiotami i barakami. W styczniu do Allahabadu zaczęto zjeżdżać z całego kraju, a świat obiegły zdjęcia tysięcy nagich, pokrytych od stóp do głów popiołem sadhu (hinduskich ascetów), którzy w ekstazie wbiegali do wody. Za nimi podążał tłum miażdżących się ludzi – w lutym w ciągu jednego dnia 36 osób zostało stratowanych na śmierć na stacji kolejowej, kiedy wszyscy naraz usiłowali dotrzeć nad brzeg rzeki i oczyścić się w najświętszym miejscu hinduizmu – tu, gdzie święte rzeki Ganges i Jamuna spotykają się z mityczną rzeką Saraswati, która według wierzeń przepływa pod nimi. Sangam – miejsce, gdzie łączą się trzy święte rzeki – może wprawić w zadumę nie tylko Hindusów. W 1997 r. Zachód ze skupieniem obserwował, jak zanurzano tu część prochów Mahatmy Gandhiego, wielkiego zwolennika pacyfizmu, który poprowadził Indie ku niepodległości. Wielu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2015, 2015

Kategorie: Obserwacje