Im starsi odbiorcy, tym więcej rozumieją z historii Rozmowa z Bzykiem (Marcinem Bąkiem) Skwarem (Andrzejem Skwarkiem) – członkami zespołu WU-HAE – Wasz nowy album, „Opera nowohucka”, budzi zainteresowanie mediów i publiczności. Wydawać by się mogło, że Nowa Huta nie może być inspiracją dla artystów… Skwar: – Pomysł pojawił się dwa lata temu. Pewnego dnia ktoś przyniósł nam „Poemat dla dorosłych” Adama Ważyka z 1955 r., który był wymarzony do muzyki, jaką chcieliśmy zrobić. Wkrótce doszedł do tego tekst Szymborskiej z 1952 r. i Hołdysa „Nie patrz, jak ja tańczę”. Ale to Ważyk był iskrą zapalającą. Teraz przyszła pora, żeby wyjść z tym na światło dzienne. – Projekt przeleżał dwa lata w szufladzie… Skwar: – Tak, bo nasz pierwszy pomysł był bardzo drogi. Mieliśmy wystawić to w alei Róż, gdzie stał kiedyś pomnik Lenina. Za część dekoracji miała posłużyć brygada budowlana układająca mur ze styropianowych cegieł. Ten projekt upadł, ale pomysł wciąż w nas trwał. W 2009 r. przypadła 60. rocznica Nowej Huty, chcieliśmy, z jednej strony, skorzystać z tego momentu, a z drugiej, nie wchodzić w główny nurt tych rocznicowych imprez. – Czemu zainspirował was właśnie Ważyk? Skwar: – Istotna jest geneza utworu. Tekst powstał w 1952 r. Ważyk był wtedy guru literatów, od niego zależało, czy inni pisarze będą mieli szansę na publikację. I nagle któregoś dnia zmienił kurs, poszedł w drugą stronę… Bzyk: -…choć nie do końca, bo przecież w ostatnim zdaniu mówi: „…upominamy się Partią”. Nie wyobrażał sobie rewolucji, sytuacji, w której nie będzie komunizmu, zresztą nikt sobie tego nie wyobrażał. Skwar: – Najważniejsze, że Ważyk zajął się ludźmi, którzy trafiali do Nowej Huty. Ludźmi, którzy przyjechali tam z nadzieją na lepsze życie, często z zapadłych dziur, rozpadających się chałup. Zabierali cały dobytek i polnymi drogami jechali do miasta-utopii. Jak pierwsi Amerykanie. Ale utopia szybko się skończyła, eksperyment z miastem idealnym nie wyszedł. – Dlaczego? Skwar: – Została zachwiana równowaga. Pozornie wszystko się zgadza: są bloki, bardzo fajne mieszkania z grubymi murami, są przedszkola… Ale człowiek ma nie tylko żołądek, poza przedszkolem, szkołą, pracą i domem jest potrzebne coś jeszcze. Coś, co zostało w tym całym planie pominięte: rozrywka, kultura. Stwierdzono, że praca to wszystko, czego potrzebuje człowiek. A w rzeczywistości tam było strasznie, przez pierwsze lata istnienia dzielnica cieszyła się bardzo kiepską opinią. Nawet dziś krakowianie traktują mieszkańców Nowej Huty z dystansem, tym bardziej że dzielnica z założenia miała być przeciwwagą dla inteligenckiego środowiska Krakowa. Bzyk: – Dlatego słowa Ważyka wciąż są aktualne. Cały czas chodzi o człowieka. O to, żeby zwrócić uwagę na dzielnicę i na ludzi. Żeby nie wypłacać im zasiłku co miesiąc, tylko dać szansę rozwoju. Dziś młodzi stamtąd uciekają, na wielu osiedlach spotyka się już tylko starsze osoby. Nową Hutę zbudowano jako zaplecze dla kombinatu. W szczytowym okresie w kombinacie pracowało 40 tys. ludzi, teraz – niecałe 1,5 tys. Reszta rozpłynęła się po dzielnicy, bo co miała zrobić? Ci ludzie zwykle stoją dziś gdzieś w bramach. Gdyby popłynął tu strumień pieniędzy, mogłyby powstać awangardowe teatry, kina, może jeszcze wiele ciekawych projektów. Ale chyba nie za naszego życia. – Nie widać zmian? Skwar: – Niewiele. Dla decydentów to nie jest miejsce, gdzie można coś zrobić. To się nie opłaca, nie ściągnie turystów. Owszem, pojawiają się tu wycieczki, ale tylko na chwilę, szybko uciekają w ciekawsze dzielnice. Nikt nie ma pomysłu na Nową Hutę, a nawet jeśli takie pomysły się pojawiają, to szybko giną. Nic nie zostało zatwierdzone. Nie ma kina – wybudowano dwa, ale w jednym dziś jest muzeum PRL, a w drugim przez jakiś czas istniał salon bingo, dziś mamy sklep z używaną odzieżą. Kapitalizm pełną gębą. W tym roku w dzielnicy postawili jeszcze spalarnię, której nikt inny nie chciał. Rację bytu mają jedynie oddolne inicjatywy. Dzięki temu np. teatr z krakowskiego Kazimierza dostał budynek po warsztatach szkolnych i przygotowuje świetne przedstawienia. Ale i tam rzuca się kłody pod nogi, obcina się pieniądze, we wszystko wchodzi polityka. –
Tagi:
Agata Grabau









