Na przemycie wszyscy tracą – skarb państwa, przemysł, handel i palacze Rozmowa z Arturem Dmochowskim, dyrektorem generalnym Krajowego Stowarzyszenia Przemysłu Tytoniowego – Oficjalne źródła podają, że spożycie papierosów spada po kilka procent rocznie. – Nie bardzo chcę wierzyć w to, że palimy mniej. W każdym razie – niedużo mniej. Na podstawie doświadczeń innych krajów możemy założyć, że liczba palaczy zmniejsza się o 1–2% rocznie. -Oficjalne statystki mówią zaś o mniejszej sprzedaży papierosów. – Tak, kupujemy mniej papierosów w oficjalnych punktach sprzedaży. Sprzedaż w pierwszym kwartale tego roku, w porównaniu z pierwszym kwartałem roku ubiegłego, spadła o 8,5%. – Przestało palić 1–2%, a pozostali? – Ponieważ wyniki sprzedaży dotyczą jednego kwartału, to, według naszych szacunków, odrzucić papierosy mogło maksimum pół procenta palaczy. A pozostałe 8% kupuje papierosy z przemytu. – Skąd ten gwałtowny wzrost zapotrzebowania na papierosy nielegalnego pochodzenia? – To, oczywiście, wynik styczniowej podwyżki akcyzy. Jeżeli dalsi palacze zamienią swoje ulubione papierosy krajowe na papierosy z przemytu, to skutki mogą być o wiele poważniejsze, niż to się wydaje. – Rzeczywiście skala przemytu jest aż tak duża? – Jeden z krajowych producentów przeprowadził badania, których wyniki są niepokojące. Nie jestem upoważniony do przedstawienia tego producenta, ale służę wynikami: najwięcej przemyca się papierosów marek zagranicznych, które do Polski są importowane lub produkowane u nas według norm zagranicznych. Okazało się, że aż 32% palonych w kraju takich papierosów – to znaczy nieomal co trzeci – pochodzi z przemytu. A marki zagraniczne to jest około 20% rynku. Na Ścianie Wschodniej współczynnik przemycanych papierosów sięga 52%. Do tej pory przemyt ograniczał się – w zasadzie – do wschodnich województw kraju. Był skoncentrowany na wschodnich bazarach przygranicznych. Może niewielka część jego docierała na Stadion Dziesięciolecia, no… można było spotkać je sporadycznie na innych warszawskich targowiskach. Teraz docierają wiadomości, że przemycane papierosy w dużych ilościach spotyka się w miastach na zachodzie Polski – we Wrocławiu, w Poznaniu, a nawet w Szczecinie. Widziałem na Nowym Świecie, eleganckiej ulicy w Warszawie, człowieka – wyraźnie ze Wschodu – który proponował: “cigareta, cigareta”. Więc to nie jest już Stadion Dziesięciolecia, czy małe dzielnicowe bazarki, ale centrum stolicy, tuż obok najbardziej eleganckich sklepów. Myślę, że jest to argument autentycznie przekonywający. Niedawno wykryto wielkie podziemne magazyny przemyconych papierosów. To są informacje, które powinny stanowić alarm dla ludzi odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. Nie ma wątpliwości – spadek sprzedaży papierosów w sieci krajowej został wyrównany przemytem. – Nie ma się czemu dziwić, papierosy z przemytu są znacznie tańsze? – Papierosy wprowadzane na rynek nielegalnie są o dwa, trzy złote na paczce tańsze niż w kiosku. Kosztują nawet o połowę mniej niż oficjalna cena krajowa. Nie wydaje się, żeby wielu palaczy zastanawiało się, co jest w środku papierosa. Zamiast papierosów wyprodukowanych w kraju, pali się więc przemycane. Twierdzę, że pakowane w identyczne paczki papierosy, pochodzące zza naszej wschodniej granicy, są znacznie gorsze, bo proces produkcyjny nie jest tam poddawany tak ścisłej kontroli jak w Polsce. To nie jest do uchwycenia przez “szarego palacza”. Kupi na bazarze papierosy i pali je, nie odczuwając specjalnej różnicy. Dopiero badania laboratoryjne wykazują, że są to papierosy gorsze, szkodliwsze niż oferowane w oficjalnej sprzedaży. Że nie “trzymają norm” obowiązujących w Polsce – mają więcej nikotyny i substancji smolistych. Na przemycie tracą jednak nie tylko palacze, ale też i producenci papierosów, i budżet, który traci wpływy z podatków. – Czy wytwórcy nie mogą obniżyć swoich zysków, żeby przemyt nie był aż tak opłacalny? – Kilka lat temu zrobiliśmy badania ekonometryczne, które pokazały dochodowość przemysłu tytoniowego na tle innych branż. I okazało się, że jesteśmy na szarym końcu. To jest duży przemysł, ma wielkie obroty i stąd, siłą rzeczy, przynosi zyski. Ale zysk niewiele przekracza jeden procent. – Jaki procent w rynkowej cenie papierosa stanowi podatek akcyzowy? – To zależy od marki. Ale można przyjąć, że akcyza to 40% ceny. I wciąż rośnie. Do tego dochodzi VAT – 22%. Wynika z tego, że ponad 60%, nieomal dwie trzecie ceny papierosa, to są podatki. Jeszcze
Tagi:
Jerzy Łaniewski









