Widzowie mają już dość telewizyjnej spowiedzi Polacy są bardzo umiejętnymi uczniami. Szybko przyswajają sobie materiał z zakresu „oferta programowa mediów”, a potem rozglądają się za następnymi propozycjami. Polskie programy telewizyjne żyją o wiele krócej niż na Zachodzie. Kolejne gatunki są przez nas pochłaniane, przeżuwane i wypluwane. Właśnie tak stało się z programami typu talk show. Choć nadal gromadzą przed telewizorami miliony widzów, ich popularność pomału gaśnie. W porównaniu z rokiem 2001 ich audytorium jest mniejsze o kilkaset tysięcy, a w niektórych przypadkach nawet o kilka milionów. – Minęła u nas epoka talk show – ocenia prof. Wiesław Godzic, specjalista w zakresie mediów z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Każdy gatunek telewizyjny ma swoje życie. Najpierw rozwija się, następnie rozkwita, potem dopada go stagnacja i wreszcie zanika. Polskie talk show obecnie są w fazie stagnacji – nic się w nich nie dzieje, idą siłą rozpędu. Zostały sprowadzone do roli uzupełnienia ramówki – dodaje Tomasz Raczek, który prowadził talk show w telewizji Canal Plus. Za prekursora talk show w naszym kraju uznaje się „Tele-echo” Ireny Dziedzic nadawane od 1956 r. Jednak prawdziwe talk show w wydaniu amerykańskim pojawiły się w Polsce z początkiem lat 90. Po raz pierwszy drażliwe tematy poruszono w programie „Na każdy temat” w Polsacie. W 1994 r. do studia zaproszono nastolatków, którzy opowiadali o seksie w szkole i na pielgrzymkach. Potem nastąpił prawdziwy wysyp programów tego typu. W „Tok-szoku” Jacek Żakowski i Piotr Najsztub próbowali integrować kulturę niższą i wyższą. Mówili o kobietach molestowanych seksualnie przez szefów, samotności księży i alkoholizmie. Starali się pytać o zjawiska i ich przyczyny. Wojciech Mann i Krzysztof Materna prowadzili błyskotliwe rozmowy w programie „MDM”. Mariusz Szczygieł zadawał naiwne, ale dociekliwe pytania o najbardziej intymne tajemnice zaproszonych gości. Wśród nich znaleźli się m.in. morderczyni, więźniowie z wieloletnimi wyrokami, doświadczona kurtyzana, modelki porno i pracownica salonu masochistycznego. Zdając sobie sprawę, że jego widownia składa się z mieszkańców małych miejscowości, Szczygieł podkreślał, że pochodzi ze Złotoryi. Wojciech Jagielski w „Wywiadzie z wampirem” kokietował znane osobistości, dociekając, gdzie ustawiają kosz na śmieci. Przez ekran przemknęło również wiele innych programów, które zbyt długo nie zagrzały miejsca: „Teraz wy” Teresy Torańskiej, „Męski striptiz” i „Mieszane uczucia” Małgorzaty Domagalik, „Piękna i Bestia” Wojciecha Cejrowskiego i Alicji Resich-Modlińskiej oraz „Ibisekcja” Krzysztofa Ibisza. Nie wszystkim udało się uwieść publiczność. Jedni posiedli tę umiejętność, inni nie – mimo dużych osiągnięć w innych dziedzinach. A właśnie na gospodarzach w dużej mierze spoczywa ciężar powodzenia programu. Prowadzący musi być obdarzony charyzmą, powinien mieć wrodzoną ciekawość drugiego człowieka, dysponować pewną dojrzałością, nie tylko intelektualną. Słabo wypadają w tej roli znani twórcy skoncentrowani sobie. Nie potrafią pochylić się nad drugim człowiekiem. Właśnie z takiej przyczyny porażkę poniosły programy reżysera Andrzeja Żuławskiego i aktora Wojciecha Pszoniaka. Od momentu pojawienia się na ekranie talk show wzbudzają wiele kontrowersji. Ich zwolennicy podkreślają, że jest to forma terapii, możliwość przełamywania tabu i szansa na liberalizację poglądów Polaków. Przeciwnicy zwracają uwagę na ich negatywny wpływ, zarzucają ułatwianie publicznego obnażania swoich sekretów, bo taki występ staje się swego rodzaju nobilitacją. Jednak nie zmienia to faktu, że talk show nieodwracalnie zmieniły naszą mentalność. – Te programy wpłynęły na obyczajowość Polaków – ocenia Walter Chełstowski, reżyser i producent. – Gdy zaczynałem prowadzić program, Polacy byli bardziej zamknięci i skrępowani – wspomina Mariusz Szczygieł. – Kiedyś trudno było wynajdywać i ściągać ludzi do telewizji. Dziś nie ma z tym problemu – dodaje Witold Orzechowski, reżyser „Na każdy temat”. Jednak twórcy programów telewizyjnych wpadli we własne sidła. Wyeksploatowali już w znacznym stopniu zagadnienia związane z marginesem społecznym i różnego rodzaju dewiacjami. Wprawdzie w popularnych programach możemy nadal oglądać ludzi nietypowych, mających oryginalne poglądy czy pasje, ale coraz częściej pojawiają się także zwykli ludzie. Np. w „Rozmowach w toku” ostatnio podejmowane są problemy chorych, nietolerancja w stosunku do słabszych, sprawy rodzinne. – Każda
Tagi:
Idalia Mirecka









