Ochryda odzyskuje blask

Ochryda odzyskuje blask

Ochryda. Macedonia. fot. Pawel Drag

Według naukowców w Jeziorze Ochrydzkim żyje ponad 200 endemicznych gatunków obejmujących cały łańcuch pokarmowy Korespondencja z Macedonii Jezioro Ochrydzkie jest najgłębszym akwenem na Bałkanach i jednocześnie najstarszym w całej Europie. Okalające je miasto należało do najważniejszych w historii Słowian. Dzisiaj się odradzają. Na liście szeregującej państwa świata według powierzchni Macedonia zajmuje ledwie 145. miejsce na 194 kraje, tuż za Rwandą. Mieszkańcom tego dwumilionowego państwa wszystko może się wydawać olbrzymie. Mogłoby to wyjaśniać, dlaczego Jezioro Ochrydzkie nazywają morzem, ale mają ku temu jeszcze inne powody. Powierzchnia akwenu otoczonego przez pasma górskie Galiczicy i Jabłanicy to 358 km kw., czyli tyle, ile Malty i Watykanu razem wziętych, a także odrobinę więcej niż Krakowa. 248 km należy do Macedonii, 110 km to terytorium Albanii. Nie tylko jednak rozmiar stanowi o wyjątkowości jeziora. Zakłada się, że powstało ono w wyniku przesunięć tektonicznych od 2 do 3 mln lat temu, chociaż niektóre materiały źródłowe wskazują nawet na 4-5 mln. Jedno jest pewne – tak długo przetrwał niewielki odsetek jezior na świecie. Zdecydowana większość dożywa mniej niż 100 tys. lat, prędzej czy później zostaje wypełniona osadem. Uważa się, że w przypadku Jeziora Ochrydzkiego proces ten opóźniały jego głębokość i niewielkie ilości osadów z dopływów. Podobnie długą historią mogą się pochwalić jedynie Bajkał czy Tanganika. To dziejowa niesprawiedliwość, że Jezioro Ochrydzkie nie cieszy się podobną sławą, chociaż pod wieloma względami dorównuje wyżej wymienionym. Choćby dlatego, że w wyniku izolacji geograficznej i nieprzerwanej aktywności biologicznej stało się rajem dla wielu zwierząt, niespotykanych nigdzie indziej w Europie. Według naukowców żyje w nim ponad 200 endemicznych gatunków, obejmujących cały znany ludzkości łańcuch pokarmowy. W tym ryba nazywana płaszicą – jedno z najstarszych stworzeń zamieszkujących tutejsze wody. Co ciekawe, jej ości wykorzystuje się do wytwarzania ochrydzkich pereł, uznawanych za najcenniejszą pamiątkę z Macedonii. Technika ich produkcji znana jest nielicznym. Dlatego najlepsze sklepy z biżuterią szczycą się certyfikatami potwierdzającymi autentyczność wyrobu. Podobno według sekretnej metody wytwarzają perły tylko dwie rodziny – Filevi i Talevi. W jeziorze żyje także gąbka Ochridospongia rotunda oraz wiele alg, skorupiaków czy okrzemków niespotykanych w żadnym innym miejscu. Mają gdzie się kryć, ponieważ głębokość jeziora sięga w niektórych punktach aż 288 m. To sprawia, że zalicza się ono do 20 najgłębszych w Europie. Fenomen turystyczny Ochrydy wiąże się z historią, w której miasto odgrywało niebagatelną rolę dla wielu ludów słowiańskich, choć losy krainy były bardzo burzliwe. W latach 80. miasto co roku odwiedzało ponad 200 tys. turystów krajowych i zagranicznych. Podczas kryzysu jugosłowiańskiego oraz po konfliktach etnicznych w Macedonii turystyka na kilkanaście lat zamarła. Ale teraz znów stanowi ważną część lokalnej gospodarki – według statystyk na jednego mieszkańca przypada jeden odwiedzający. Wyjątkowość Ochrydy doceniły zresztą międzynarodowe organizacje, honorując ją wyróżnieniami. W 1980 r. miasto wraz z jeziorem zostało wpisane na Listę światowego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego UNESCO. Uzasadnieniem była długa i niezwykle bogata historia, najstarszy słowiański klasztor św. Pantelejmona, a także kolekcja ponad 800 ikon w stylu bizantyjskim z XI-XIV w. (liczniejszym zbiorem może się pochwalić tylko moskiewska Galeria Tretiakowska). Ochryda jest też jednym z 38 obiektów UNESCO, które wpisano na listę ze względów nie tylko kulturowych, ale i przyrodniczych. Na cześć Jeziora Ochrydzkiego nazwano nawet jedno z jezior na Tytanie, największym księżycu Saturna – Ohrid Lacus. Sama nazwa Ochryda do dziś nie doczekała się klarownego wyjaśnienia. Najpopularniejsza wiąże się ze słowem rid, czyli wzgórze. Według jednej z wersji Słowianie, przybywszy tu po raz pierwszy, zakrzyknęli: och, rid!, co zapisało się w świadomości mieszkańców tego zakątka. Gwoli uczciwości trzeba przyznać, że według przeróżnych zapisków te słowa padły również z ust cesarza Justyniana, a także cara Samuela, a w tę powtarzalność już trudno uwierzyć. Najprawdopodobniej mamy więc do czynienia ze zniekształconą formą antycznego Lichnidos. Tak nazywała się osada na starym rzymskim trakcie Via Egnatia, biegnącym od Dyrrachium do kolonii greckiej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 46/2018

Kategorie: Ekologia