Oczekiwano, że rządy socjaldemokratyczne podniosą poziom rozwoju, a jednocześnie zniwelują rażące różnice społeczne 1. „Od Marksa do rynku” – taki był tytuł mojej ostatniej książki napisanej (wspólnie z Kazimierzem Łaskim) w 1988 r., a wydanej po raz pierwszy w roku następnym. Właściwym tematem książki był obraz wycofywania się z koncepcji socjalizmu jako następcy kapitalizmu – będącego we wszystkich podstawowych cechach ustrojowych przeciwstawieniem tego ostatniego. Analiza doświadczenia realnego socjalizmu – takiego, jaki powstał w ZSRR i przeniesiony został do innych krajów (przede wszystkim w Europie Środkowo-Wschodniej, ale także wszędzie indziej, gdzie komuniści objęli władzę) – wykazywała dowodnie jego krach zarówno w roli następcy, jak i zastępcy kapitalizmu (jak pisała Joanna Robinson, w krajach, którym nie dane było przejść przez pierwszą rewolucję, przemysłową). Staraliśmy się zarazem pokazać stopniową i niekonsekwentną ewolucję systemu ekonomicznego socjalizmu w kierunku jego urynkowienia, ewolucję, która wbrew pewnym oczekiwaniom (m.in. piszącego te słowa) nie przyniosła pozytywnych efektów. Dopiero upadek polityczny komunizmu w krajach bloku sowieckiego, łącznie z rozpadem ZSRR, otwarł drzwi do pełnokrwistej gospodarki równoznacznej z kapitalizmem. 2. Ale co się stało z problemami, które – jak deklarowaliśmy w zakończeniu książki – uzasadniały trzymanie się terminu socjalizm rynkowy sensu stricte – pisaliśmy – nie zakłada porzucenia wielu podstawowych wartości socjalistycznych: równości szans, troski o pełne zatrudnienie, opieki społecznej itd. Wyłączając pewne części gospodarki spod koordynacji rynkowej i rezerwując istotne miejsce dla polityki makroekonomicznej (…) koncepcja socjalizmu rynkowego w kształcie, w jakim się rysuje przy końcu wieku, zachowuje wiarę w istnienie ogólnego interesu społeczeństwa jako całości, który nie może być sprowadzony do sumy interesów indywidualnych. W tym sensie koncepcja ta jest nadal narażona na krytykę z pozycji skrajnie liberalnych. Tak więc klęska „realnego socjalizmu” nie miała w naszym przekonaniu nieuchronnie prowadzić do skrajnie liberalnej wersji kapitalizmu (swoistego fundamentalizmu rynkowego), lecz mogła równie dobrze prowadzić na drogę alternatywy, która od dziesięcioleci była obecna na Zachodzie, mianowicie na drogę socjaldemokratyzmu. 3. Tak wkraczamy na teren problematyki, której czołowym analitykiem w Polsce jest Tadeusz Kowalik, od lat zajmujący się ideologią, historią i aktualną polityką socjaldemokracji, zwłaszcza w jej szwedzkim wydaniu. Powojenna socjaldemokracja przeszła drogę od idei socjalizmu demokratycznego jako odrębnej od kapitalizmu formacji ustrojowej do systemu społecznie zorientowanej państwowo-interwencjonistycznej polityki ekonomicznej w ramach kapitalizmu. Odrzucenie marksizmu jako inspiracji intelektualnej na zjeździe niemieckiej partii socjalistycznej w Godesbergu w 1959 r. stało się punktem przełomowym w dziejach europejskiej socjaldemokracji, podobnie jak w dziejach brytyjskiej Labour Party – nigdy niekierującej się marksizmem – stało się odrzucenie w 1997 r. punktu 4 statutu, postulującego programowo nacjonalizację podstawowych środków produkcji i obrotu. Nie był to gładki, liniowo przebiegający proces, gdyż próby rozwiązywania problemów społeczno-ekonomicznych drogą szerokiego programu nacjonalizacji i daleko idącej planowej kontroli gospodarki w Europie podejmowane były również wiele lat po Godesbergu (Francja u progu pierwszej kadencji Mitteranda, Grecja nazajutrz po zwycięstwie wyborczym PASOK-u Andreasa Papandreu). Obie te próby postawienia tamy fundamentalizmowi rynkowemu, utożsamianemu w warstwie ideowej przez teorie Hayeka i Friedmana, zaś w praktyce politycznej przez Margaret Thatcher i Ronalda Reagana, skończyły się odwrotem – rezygnacją z oporu wobec fundamentalizmu rynkowego. Lecz później wątpliwości i uznanie potrzeby rewizji zaczęły się pojawiać nawet w twierdzach rynkowego globalizmu wspieranego potężnymi materialnymi środkami „perswazji”, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy (zachwianie się tzw. konsensusu waszyngtońskiego). Na tym tle koniec ubiegłego stulecia przyniósł szeroki nawrót do socjaldemokratyzmu zarówno na Zachodzie, jak i często w krajach postkomunistycznej transformacji. 4. Przejawem tego nawrotu, skwapliwie odnotowanym zarówno przez intelektualistów, jak i polityków, był fakt zwycięstw wyborczych partii socjaldemokratycznych w Europie Zachodniej, a także analogiczne – bardziej nieoczekiwane i mniej konsekwentne – zjawiska w krajach postkomunistycznych. W pewnym punkcie czasowym na przełomie wieków w 13 spośród 15 krajów UE na czele rządów – samodzielnie lub w koalicji z innymi odłamami lewicy – stały partie socjaldemokratyczne; dodawano niekiedy do tego administrację demokratów
Tagi:
Włodzimierz Brus