Podatki zostaną podniesione

Podatki zostaną podniesione

Ile milionerzy powinni wpłacić do urzędów skarbowych Internauta Zbigniew wie, że jestem „zwolennikiem podatku progresywnego PIT”, ale chciałby też dowiedzieć się, co sądzę „o podatku CIT, czy powinien być progresywny, czy liniowy i dlaczego” (wpis 1328 na blogu www.wedrujacyswiat.pl). To fundamentalne pytanie, gdyż w istocie dotyczy najbardziej żywotnych zasad funkcjonowania społeczeństwa, gospodarki i państwa. Zanim krótko odpowiem, to wpierw polecę długą – i bardzo dobrą! – książkę wybitnego znawcy prawnych i ekonomicznych aspektów systemu finansów publicznych, prof. Cezarego Kosikowskiego. Właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Temida 2 obszerna (554 strony) monografia jego autorstwa, zatytułowana „Naprawa finansów publicznych w Polsce (przyczyny, metodologia, kierunki i propozycje)”. Kto chce więcej i naprawdę zrozumieć, co od czego zależy, jeśli chodzi o podatki i inne dochody państwa z jednej strony oraz jego rozchody i wydatki z drugiej, niech czyta, bo warto. Imperatyw progresywnego opodatkowania Jestem zwolennikiem progresywnego podatku od dochodów osobistych, o trzech lub czterech stawkach rozciągających skalę progresji i zachęcających do maksymalizacji dochodów (co oznacza, że również skrajna, najwyższa stawka nie powinna zniechęcać do zarabiania), a zarazem liniowego podatku od dochodów przedsiębiorstw. Dlaczego? Otóż trudna sztuka wpierw stworzenia sprawnego systemu fiskalnego, a potem sterowania nim polega na skutecznym połączeniu jego funkcji redystrybucyjnej oraz stymulacyjnej. Dobry system podatkowy to taki, który sprzyja zarówno spójności społecznej, jak i formowaniu się kapitału. Ta pierwsza wymaga progresywnego opodatkowania dochodów osobistych, to drugie liniowego podatku pobieranego od przedsięwzięć komercyjnych. Wobec pierwotnego, rynkowego podziału dochodów, z natury rzeczy bardzo nierównomiernego, konieczny jest wtórny podział dokonywany poprzez budżet. Bez takiego instrumentu nie ma mowy o spójności społecznej, a więc i o rozwoju gospodarczym. Część dochodów (sztuka polega na tym, aby wiedzieć, jaka i jak ściągana) musi być przejęta przez działające w interesie publicznym państwo tam, gdzie dochody powstają, i transferowana tam (sztuka polega na tym, aby wiedzieć, dokąd i jak), gdzie ich wydatkowanie jest nieodzowne do utrzymania i rozwoju odpowiedniej jakości kapitału ludzkiego i społecznego oraz infrastruktury. Nie trzeba dodawać, że wszystkie te trzy elementy są absolutnie niezbędne do rozkwitu prywatnej przedsiębiorczości, nawet jeśli jacyś przedsiębiorcy nie zdają sobie z tego do końca sprawy, a jacyś ich naiwni lobbyści uważają, że im więcej będzie narzekania na „obciążenia” podatkowe, tym będą one niższe. Progresywne opodatkowanie dochodów osobistych w skali, która nie zniechęca do zarobkowania – a przy dużym udziale podatków pośrednich, wliczanych w ceny towarów, zachęca do oszczędzania – sprzyja takiej wzrostowej, sprzyjającej spójności społecznej gospodarce rynkowej. Dzieje się tak ze względu na malejącą krańcową „dotkliwość” opodatkowania. Innymi słowy, pewnie Zbigniew też płaciłby chętnie np. 50% podatku od dochodów ponad milion złotych rocznie i cieszył się wciąż każdą pozostającą mu potem netto połówką miliona. Odwrotnie działoby się, gdyby każdy tysiączłotowy dochód obłożony był niską stawką, np. 25-procentową, stawki procentowe podatków są bowiem względne. Podatki a formowanie kapitału Z drugiej strony, jeśli chodzi o dochody uzyskiwane z działalności gospodarczej, muszą one sprzyjać sprawnemu funkcjonowaniu przedsiębiorczości, zwłaszcza prywatnej, a więc kierującej się motywem zysku, oraz tworzeniu kapitału. Innymi słowy, musi być z czego odkładać na inwestycje i musi się to opłacać. Każdy światły ekonomista powinien wiedzieć, że nie będzie się opłacać, jeśli całokształt polityki makroekonomicznej nie będzie sprzyjał utrzymywaniu na odpowiednim poziomie zagregowanego popytu. Dlatego państwo również musi regulować poziom swoich wydatków. Liniowe opodatkowanie zysków przedsiębiorców, przy łagodnej stawce, zachęca zatem do ekspansji, wzrostu produkcji i obrotów (i, w konsekwencji, zatrudnienia), nakręcając koniunkturę gospodarczą. Łagodna stawka bynajmniej nie oznacza sytuacji, że im jest ona niższa, tym lepiej. Istnieje jej dolny próg, wyznaczany przez kryteria bilansowe całego systemu fiskalnego, i zejście poniżej takiego progu obraca się przeciwko wzrostowi gospodarczemu. Nie znam kraju, w którym istnieje idealny system podatkowy. Taki system może powstać wyłącznie w ujęciu modelowym. W praktyce trzeba zatem zdążać w kierunku właściwych rozwiązań i odpowiednich proporcji zapewniających dwie rzeczy naraz: dynamikę i równowagę. Kto w Polsce obniżał podatki Warto w tym kontekście przypomnieć,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2011, 2011

Kategorie: Opinie