Krystyna Siesicka niczego nie ułatwiała, nie oszczędzała ani bohaterów, ani śledzących ich losy odbiorców „– Uważaj! Zapałka na zakręcie! Odruchowo spojrzała pod nogi”. Ten tekst przeczytały już trzy pokolenia; głównie ich żeńska część, bo to nastolatek było i jest więcej wśród sięgających po twórczość Krystyny Siesickiej. Do czytelniczek „Zapałki na zakręcie”, „Jeziora Osobliwości” czy „Beethovena i dżinsów” należały też na pewno niektóre nasze dzisiejsze liderki polityczne. Skąd taka supozycja? Otóż Krystyna Siesicka uczyła kobiety samodzielności. Samodzielne kobiety Do II wojny światowej w prozie młodzieżowej dominowała literatura podróżniczo-przygodowa dla chłopców, a dla dziewczynek mniej lub bardziej ckliwe opowieści, z ukrytym – bądź nie – westchnieniem: „O, Boże, daj męża, daj męża”. Najlepiej bogatego oczywiście. Nawet sympatyczne wariatki z książek Kornela Makuszyńskiego rozrabiały, działały, pokazywały rogatą duszę, ale problemy rozwiązywały wyłącznie dzięki pomocy płynącej z zewnątrz. Tymczasem w powieściach Siesickiej bohaterki uczą się, pracują, radzą sobie w życiu – z mężem przy boku albo bez niego. Siesicka idealnie wpisała się w powojenny czas. W pokoleniu jej powieściowych matek większość ma odpowiedzialną, interesującą pracę, toteż opuszczone przez małżonków (z różnych powodów) nie giną. Wychowują dzieci, zarabiają, dorabiają i jeszcze potrafią zadbać o swój wygląd, odpoczynek, rozrywki. Mama Marty z „Jeziora Osobliwości” rozbija istniejące małżeństwo, dążąc do włas- nego szczęścia (i nikt jej nie potępia, nawet rywalka, która, doceniając prawdomówność męża, usunęła się i skoncentrowała na pracy badawczej). Akcja pierwszych książek toczy się na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku, więc Europa – w tym Polska – jest świeżo po rewolucji obyczajowej. Krystyna Siesicka, nie pozbawiając swoich postaci kobiecego uroku, uczłowieczyła je, to znaczy dała prawo do podejmowania samodzielnych decyzji, kierowania się ambicjami. Miśka z książki „Beethoven i dżinsy” wybiera się na prawo, jej koleżanka z klasy na handel zagraniczny, Paula – dziewczyna Alka – studiuje psychologię, Alusia z „Zapałki na zakręcie” aktywnie działa w harcerstwie i wykazuje się pewnego razu godną podziwu odwagą – wyciąga spod tramwaju obce dziecko (sama przy tym ulega poważnemu wypadkowi). Nastolatki, które w środku PRL sięgały po te utwory, rzecz jasna przede wszystkim śledziły wątki miłosne, ale przy okazji utwierdzały się w przekonaniu, że mają takie samo prawo do życia jak mężczyźni. Jaką irytację i bolesne współczucie budziła Majka („Beethoven i dżinsy”), która świata nie widziała poza swoim – zresztą mocno prymitywnym – Fagotem. A ten przyprowadził pewnego razu na noc nową dziewczynę i wyrzucił Majkę z mieszkania. Majka dała się wyrzucić, zaraz potem zaś wróciła, a Fagot w przypływie dobrego humoru pędził ją do przygotowywania jedzenia dla gości. Ta dziewczyna stanowiła całkowite przeciwieństwo pierwszoplanowych bohaterek powieści. Pisarstwo bez polerki Wartość książek Siesickiej polegała (nadal polega) też na tym, że pisarka nie tworzyła sytuacji jednoznacznych i nigdy nie pouczała. Stawiała swoich młodych bohaterów (a razem z nimi czytelników) przed trudnymi problemami. W najpopularniejszej książce „Zapałka na zakręcie” kazała np. zastanowić się nad zagadnieniem prawdy. Czy można coś ukrywać, jak i czy w ogóle przyznać się do błędów, złych postępków? Czy późniejsze dobre postępowanie niweluje tamto zło? Siesicka była mądra i wiedziała, że proste odpowiedzi to naiwne moralizatorstwo. Dlatego niczego nie ułatwiała, nie polerowała, nie oszczędzała ani bohaterów, ani śledzących ich losy odbiorców. Nastoletni czytelnicy, idąc za akcją, musieli pomyśleć nad tym, jak oni by postąpili, jak oceniliby drugiego człowieka w realnej sytuacji. Siesicka poważnie traktowała młodych ludzi – wiedziała, że ich rozterki, błądzenie, potykanie się będą miały wpływ na dorosłe życie (które wszak nigdy nie jest proste i jednoznaczne), dlatego w ramach swoistych ćwiczeń stawiała przed nimi moralne, intelektualne zadania. Takiego traktowania młodego czytelnika nie było w przedwojennej ani tużpowojennej literaturze. Siesicka wysoko ustawiła poprzeczkę innym twórcom literatury młodzieżowej (tych zresztą – i to dobrych – było w PRL wielu). Pisarka uczy czytelnika, że formuła „żyli długo i szczęśliwie” sprawdza się tylko w baśniach; w realu życie kształtuje człowiek (płci obojga),









