Oddajmy się złudzeniu

„Z jednej strony podniosła liturgia i olimpijskie zaklęcia. Harmonia zalet duszy i ciała. Sport czysty i szlachetny, nieskażony polityką i pieniędzmi, lek i antidotum na cywilizację przemocy. Z drugiej – korupcja i biurokracja. Gangsteryzm i komercjalizacja posunięte poza wszelkie granice. Gangrena dopingu sprawiająca, że sport pożera własne dzieci. Ludzie rozumni nie mają złudzeń – w sporcie jest już stanowczo za późno, by zło nazwać złem, bo jest ono normą. I lepiej być martwym niż drugim. Po środku zaś tłumy, miliony, które pragną igrzysk. Ludzie, którzy nie zgadzają się, że to wszystko jest wielkim kłamstwem”. Tak pisał zmarły niedawno mój przyjaciel, medalista olimpijski i najinteligentniejszy sprawozdawca sportowy jakiego znałem, Zdzisław Ambroziak. Z niecierpliwością oczekuję na zapowiedziany zbiór jego artykułów o sporcie, w których jest wszystko – doświadczenie czynnego zawodnika, perspektywa znawcy i filozofa tej dziedziny życia i charakter dobrego człowieka, który rozumiał innych. Będzie to książka dla ludzi rozumnych. Myślę, że teraz, w trakcie XXVIII Olimpiady w Grecji, Zdzisiek napisałby dokładnie to samo, co pisał o olimpiadzie w Atlancie. Ciekawi mnie jednak, jak by się odniósł do zażalenia sportowców, którzy w roku 1984 ze względów politycznych nie pojechali na olimpiadę do USA, obecnie zaś występują o przyznanie im emerytur należnych

Ten artykuł jest dostępny tylko dla subskrybentów.
Wydanie: 2004, 34/2004

Kategorie: Felietony