Mentalny feudalizm – kultura poddaństwa na usługach prawicy

Mentalny feudalizm – kultura poddaństwa na usługach prawicy

Jak zauważył Zygmunt Bauman, ostatnie zamieszki w Anglii to rozruchy wybrakowanych i zdyskwalifikowanych konsumentów, których na co dzień nie stać na przekroczenie murów otaczających tereny zajęte przez pełnoprawnych obywateli społeczeństwa rynkowo-konsumpcyjnego: „Supermarkety mogą być świątyniami dla członków swojej Kongregacji. Dla tych obłożonych anatemą i odłączonych przez Kościół Konsumentów są natomiast przyczółkami wroga na terenach ich wygnania. Te pilnie strzeżone bastiony zagradzają im dostęp do dóbr, których posiadanie chroni innych od podobnego im losu. Stalowe kraty i żaluzje, kamery telewizyjne, umundurowani ochroniarze przy wejściu i tajniacy wewnątrz podsycają jeszcze atmosferę pola walki i trwających działań zaczepnych. Te obwarowane i pilnie strzeżone cytadele pobudowane przez wroga na ich ulicach przypominają tubylcom dzień po dniu o własnej ich niedoli, bylejakości i upokorzeniu”. Konserwatywno-prawicowi władcy mają jednak tylko jedną odpowiedź: karać biedotę oraz kryminalizować obszary wykluczenia społecznego i wyspy wybrakowanych konsumentów. Bo, jak wiadomo, rynek i gospodarka nie mają z nich żadnego pożytku. Poza jednym – mogą nieźle odgrywać rolę kozła złożonego w ofierze coraz bardziej sfrustrowanej klasie średniej. To na zdemoralizowane niziny społeczne można zwalić wszystkie grzechy świata: lenistwo, zepsucie moralne, wykolejenie, pociąg do używek, zakłócanie spokoju porządnych drobnomieszczan wierzących w siłę własnej mobilności, własności prywatnej i przedsiębiorczości. Stąd jedyne lekarstwo na realnie istniejące problemy, jakie ma w swych programach prawicowa konserwa, to, z jednej strony, więcej policji i ostrzejszych przepisów, z drugiej zaś – krucjata moralna w tradycjonalistycznym sosie. To nic nowego: konserwatywna ideologia „zero tolerancji”, stworzona przez amerykańskie, prawicowe ośrodki, takie jak Cato Institute, Manhattan Institute czy fundacja Heritage, została przywleczona do Europy, w pierwszej kolejności właśnie do Wielkiej Brytanii. Pierwotnie chodziło o stosowanie reguł rynkowych do rozwiązywania problemów społecznych. Konserwatywni ideolodzy dostarczyli – jak zauważa francuski socjolog Loďc Wacquant w genialnej książce „Więzienia nędzy” – pseudonaukowego uzasadnienia dla gwałtownego wycofywania pomocy państwa z obszaru społecznego. Głosili oni, że nadmierna pomoc państwa przyczynia się do wzrostu biedy, ponieważ nagradza bezczynność i demoralizuje klasy ludowe (przejawia się to w obfitości „nieprawych związków” i wzroście „przemocy miejskiej”). Obecne śpiewki Camerona to nic innego jak powtórzenie frazesów Reagana i Thatcher z lat 80. XX w. Diagnoza społecznych nizin w wykonaniu prawicy brytyjskiej jest bardzo prosta: kręgi biedaków to środowiska targane przestępczością, upadkiem rodziny i autorytetów, pijaństwem, narkomanią czy plagą młodocianych ciąż. Wielkomiejska podklasa (czyli ludzie stojący niżej niż tradycyjna klasa robotnicza) to – w oczach konserwatystów z klas wyższych i zastraszonych konformistów z klasy średniej – nic innego jak zbieranina nieodpowiedzialności. A jej praktyki to dzieci bez ojców, szkoły bez dyscypliny, nagrody za nic, zbrodnie bez kary, społeczności poza kontrolą – wyliczają prawicowi moraliści. Mówiąc krótko, biedota popełnia okropną zbrodnię, bo żyje „bez pana i bez Boga”. „Czas stawić czoło moralnemu upadkowi” – ogłasza Cameron. Nie dostrzega żadnych problemów socjalnych ani konieczności zmniejszenia nierówności społecznych. Wręcz przeciwnie – biedę trzeba karać i piętnować. Za brak posłuszeństwa pozbawiać pomocy socjalnej i wywalać z mieszkań komunalnych. Złodziei i nierobów pokazowo wsadzać do więzienia. Za co? Np. 24-letnią matkę dwójki dzieci skazano na karę pięciu miesięcy za to, że przymierzyła szorty zdobyte podczas zamieszek, które dostała od swojej koleżanki. Podobną karę (pięć miesięcy więzienia) otrzymał spragniony darmowej wody 23-letni mieszkaniec Brixton za to, że wyniósł ze sklepu zgrzewkę wody mineralnej wartą trzy funty. Z takimi właśnie zbrodniarzami walczy Cameron i jego kumple milionerzy z brytyjskiego rządu. Korzysta z pomocy policji, wojska i służb specjalnych, które wyłapują buntowników. Jak widać, głupota i hipokryzja prawicy nie znają granic. Wywalając ludzi z mieszkań komunalnych, porządni konserwatyści nie zapominają o stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej wobec rodzin i mieszkańców całych dzielnic – te praktyki przypominają stare, sprawdzone sposoby, niekoniecznie pochodzące z demokratycznych społeczeństw. Podobnie jak przypadki donoszenia policji na swoje dzieci i sąsiadów, tak bardzo nagłaśniane z uznaniem przez korporacyjne media. To już nawet nie dziki kapitalizm, ale feudalizm w czystej postaci. W polskich warunkach mentalny

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 34/2011

Kategorie: Felietony, Piotr Żuk
Tagi: Piotr Żuk