Ona oddała mi serce, ja dla niej nerkę

Ona oddała mi serce, ja dla niej nerkę

Warszawa 20.12.2019 r.Jacek Fiuk - dawca nerki. fot.Krzysztof Zuczkowski

W Polsce na przeszczep nerki czekają 1184 osoby, a chętnych na przeszczepy krzyżowe brak Właśnie obchodzą piątą rocznicę. Równie ważną jak rocznica ślubu czy urodziny córki, a może nawet ważniejszą. Dokładnie pięć lat temu, 10 lutego 2015 r., Jacek Fiuk oddał swoją nerkę obcej kobiecie, by jego żona Justyna mogła dostać nerkę od obcego mężczyzny. Był to pierwszy w Polsce przeszczep krzyżowy. Jacek od razu, kiedy się dowiedział, że potrzebny jest przeszczep, powiedział żonie, że może na niego liczyć. – Justyna oddała mi kiedyś serce i całe życie jesteśmy razem, więc to oczywiste, że chociaż w taki sposób chciałem jej się odwdzięczyć – mówi. Nie oszczędza się, ciężko pracuje, bo w jego branży akurat jest koniunktura. Trzeba ten czas wykorzystać, bo za dwa-trzy lata wszystko może się zmienić. A poza tym skończy czterdziestkę, więc trzeba będzie trochę zwolnić. Ale nie teraz. Trudno mu znaleźć czas na spotkanie. Późnym wieczorem można się do niego dodzwonić, kiedy w biegu zamawia hot doga na stacji benzynowej albo zjada pizzę w sieciówce, bo nie może dotrzeć do domu na kolację. Że żyje nierozważnie, że nie dba o siebie? Zaprzecza. Żyje po prostu jak zwyczajny człowiek, taki z dwiema nerkami. 71 nowych nerek O pobieraniu narządów do przeszczepów mówią zasady dotyczące transplantacji, które w 1991 r. zaakceptował Komitet Wykonawczy Światowej Organizacji Zdrowia. Jedna z nich mówi, że pożądane jest, by organy pochodziły od osób zmarłych. Żywe osoby dorosłe mogą być dawcami organów, ale dawca powinien być osobą genetycznie spokrewnioną z biorcą. W Polsce kwestie transplantacji reguluje Ustawa z dnia 1 lipca 2005 r. o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów. Dopuszcza ona, że dawcą może być osoba niespokrewniona, która jest emocjonalnie związana z biorcą, czyli mąż, żona, osoba przysposobiona, przyjaciel. Jednak w takim przypadku opinię musi wyrazić Komisja Etyczna Krajowej Rady Transplantacyjnej, a potem zgodę wydać sąd rejonowy. Od żywego dawcy można pobierać nerkę lub fragment wątroby. Oczywiście także szpik, ale jest on tkanką regenerującą się. W przypadku pobrania nerki lub fragmentu wątroby zabieg musi być poprzedzony dokładnymi badaniami, by stwierdzić, że stan zdrowia dawcy nie ulegnie pogorszeniu. W Polsce jedynie 35% kandydatów na dawcę nerki spełnia wymogi medyczne. Z kolei przeszczepy od dawców spokrewnionych stanowią u nas zaledwie 3-4% wszystkich transplantacji, natomiast w krajach skandynawskich – 40-50%. Według danych Poltransplantu 31 stycznia br. w Polsce na przeszczep czekało 1996 osób. Najwięcej, bo 1184, na przeszczep nerki, 471 – na przeszczep serca, 148 – na przeszczep płuc. W pierwszym miesiącu tego roku wykonano jedynie dwa zabiegi przeszczepienia nerek oraz jeden przeszczep fragmentu wątroby od żywych dawców. W pozostałych 111 przeszczepach pobierano narządy od zmarłych. Największą grupę stanowiły przeszczepy nerek – 69. W sumie nowe nerki otrzymało 71 osób. Tylko jedna? – Jeśli ktoś nie robił USG brzucha, to nie wie, czy ma dwie nerki, czy może tylko jedną – stwierdza Jacek. – A kto robi USG bez powodu? Nikt. Skoro nic złego się nie dzieje, to znaczy, że wszystko jest w porządku. Kiedy pobieraliśmy się, Justyna była nie tylko piękną i atrakcyjną dziewczyną, ale także zdrową. Tak myśleliśmy aż do drugiego trymestru ciąży. Pojechali na badania USG. Lekarka stwierdziła, że trzeba je powtórzyć. Justyna powtórzyła. Znów okazało się, że trzeba je powtórzyć. Wysłano ją do specjalistycznej kliniki na warszawską Wolę. Razem z wynikami wręczono skierowanie do szpitala ginekologiczno-położniczego przy ul. Madalińskiego. Lekarze stwierdzili, że ma jedną nerkę i na dodatek chorą. – Resztę ciąży spędzi pani w szpitalu – powiedzieli. Tak się stało. Córka urodziła się w 28. tygodniu ciąży. Ale dostała 10 punktów w skali Apgar. – Była zupełnie zdrowa, a przecież wcześniej bardzo się martwiliśmy, bo zarówno ciąża, jak i życie żony były zagrożone – wspomina Jacek. – Teraz córka ma osiem lat i choć jest zdrowa, bardzo dbamy o nią i staramy się, by niczego nie przeoczyć. Oczywiście zbadaliśmy, czy ma dwie nerki. Ma. Justyna cały czas była pod opieką nefrologa. Nie musiała jeździć na dializy, miała terapię

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2020, 2020

Kategorie: Reportaż