Jak okiełznać dziki kapitalizm

Czy mogło być inaczej? Czy dobrze wykorzystaliśmy nasze 10 lat? Co możemy zmienić? Jacek Kuroń znów wsadził kij do politycznego mrowiska. “Mogło być inaczej – napisał w artykule “Jak upadł realny socjalizm” opublikowanym 1 lipca w “Gazecie Wyborczej”. – Gdybyśmy my, działacze dawnej “Solidarności”, potrafili na progu niepodległości zainicjować ruch samorządności pracowniczej i szeroki społeczny ruch transformacji własnościowej, mielibyśmy szansę nie dopuścić do uwłaszczenia starej nomenklatury i nowej biurokracji”. I konkludował: “To my, politycy, ponosimy odpowiedzialność za wszechobecną dziś korupcję, niesprawiedliwe stosunki społeczne i rozkład życia politycznego”. Jeszcze w tym samym numerze “Wyborczej” z Kuroniem polemizował Adam Michnik. Kolejnych głosów w dyskusji można być pewnym. Kuroń postawił bowiem pytanie-klucz: jak polskie elity rządziły krajem w ostatnich 10 latach, gdzie popełniły błędy, za co są odpowiedzialne. I wreszcie: czy nie można było pokierować polskimi sprawami inaczej? Klub Dialogu Politycznego im. Zofii Kuratowskiej założyli politycy z dawnej Frakcji Społeczno-Liberalnej jeszcze Unii Demokratycznej – Marek Balicki, Krzysztof Dołowy, Krystyna Sienkiewicz i politycy Unii Pracy – Izabela Jaruga-Nowacka, Wojciech Borowik, Bartłomiej Morzycki. – Założyliśmy Klub Dialogu Politycznego, żeby doprowadzić do dialogu o poważnych sprawach, głównie po lewej stronie scenie politycznej, czyli od Unii Wolności, przez Unię Pracy do SLD – mówi Krzysztof Dołowy. – Wychodziliśmy z założenia, że jest potrzebna wymiana myśli. Bo wydaje mi się, że elity polityczne realizują jeden program rozwoju kraju, niezależnie od tego, jaka opcja akurat rządzi. I wynika to raczej z przekonania naszych elit, że pewne problemy społeczne rozwiąże niewidzialna ręka rynku. Że państwo nie ma nic do zrobienia. A może jest inaczej? Planowaliśmy inaugurację naszych spotkań na koniec lipca. Ale wszystko przyspieszyło ukazanie się tekstu Jacka Kuronia. I tak 12 lipca przy półokrągłym stole zasiedli Jacek Kuroń, Karol Modzelewski, Marek Borowski, Ryszard Bugaj i Tadeusz Kowalik – dyskusja tej piątki otworzyła działalność Klubu Dialogu Politycznego im. Zofii Kuratowskiej. Temat spotkania brzmiał: “Czy potrzebna jest zmiana? – Polska po 10 latach od upadku socjalizmu”. Podstawą dyskusji było rozwinięcie przez Jacka Kuronia tez jego artykułu. Nie jest możliwe opisanie w paru zdaniach dwugodzinnej debaty z udziałem takich dyskutantów, wspomaganych przez zaproszonych gości. Ograniczmy się więc do zarysowania rzuconych w dyskusji pytań: l Jak wygląda polskie społeczeństwo dziesięć lat po? l Dlaczego elity, a wraz z nimi cały kraj, przyjęły po upadku realnego socjalizmu liberalno-konserwatywny, anglosaski model rozwoju? l Jakie były tego konsekwencje? l Czy istnieje dla tego modelu alternatywa? l Czy jest ona w polskich warunkach wykonalna? l Jeżeli tak, to jakie elementy programowe powinna zawierać? Więc, po pierwsze, dziesięć lat po upadku PRL sytuacja polskiego społeczeństwa nie przedstawia się różowo. – Jest bezsporne wydziedziczenie dużego odłamu polskiego społeczeństwa z udziału we wspólnocie – mówi Karol Modzelewski. – Wydziedziczonymi są mieszkańcy polskiej wsi, części małych miasteczek, część mieszkańców wielkich miast. Z racji ograniczenia dostępu do oświaty i do bezpłatnej opieki zdrowotnej, będą oni ciemni i chorzy. I nic nie wskazuje na to, że procesy gospodarcze przynoszą im pomoc, odwracają ich los. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego ze wzrostu gospodarczego korzysta tylko część obywateli? Jest to rezultat modelu kapitalizmu, który przyjęliśmy w roku 1989, jak zaznaczył Ryszard Bugaj – nastąpiło to już przy Okrągłym Stole. A dlaczego przyjęliśmy ten model, a nie inny? W zasadzie, tak musiało być. “Solidarność” walczyła z władzą, która broniła tamtego ustroju, więc po jej zwycięstwie trudno było przypuszczać, że będzie chciała zachować jakieś resztki dawnego ustroju. – W zasadzie, w samym ruchu “Solidarności” było bardzo dużo gotowości ratowania tego, co z tamtego ustroju odpowiadało ludziom – mówił Krzysztof Wolicki. – Ale to zostało zastąpione teorią solidarności społecznej. Na początek była to solidarność przeciwko komunie. A potem solidarność całego narodu budującego kapitalizm. Na efekty nie trzeba było długo czekać – w ciągu kilku miesięcy faktycznie zanegowano społeczne i gospodarcze punkty programu “Solidarności”.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 29/2000

Kategorie: Wydarzenia