Onkologia potrzebuje zmian – rozmowa z prof. Tadeuszem Pieńkowskim
Karygodne jest namawianie kobiet do pójścia na badania przesiewowe, a kiedy okaże się, że mają zmiany w piersiach, ustawianie ich w długiej kolejce Jaka jest skuteczność leczenia raka piersi w Polsce w porównaniu z krajami europejskimi? – Liczba nowych zachorowań na nowotwory, w tym na raka piersi, będzie rosła. Wiąże się to przede wszystkim ze starzeniem się społeczeństwa. W przypadku raka piersi bardzo istotne są zmiany zachowań prokreacyjnych w naszym kręgu kulturowym. Kobiety coraz później rodzą pierwsze dziecko – a „późno” oznacza po 25. roku życia. Coraz częściej też są bezdzietne. Czynnikiem sprzyjającym rakowi jest nadwaga, a także wczesna pierwsza miesiączka i wydłużenie się miesiączkowania, co wynika z poprawy warunków życiowych. Polka wciąż jest nieco mniej narażona na zachorowanie niż Brytyjka czy Szwedka, ale jeśli już zachoruje, ma mniejsze szanse przeżycia wielu lat. Wpływają na to zarówno organizacja i finansowanie onkologii, jak i poziom świadomości społecznej oraz postawy polityków. W Wielkiej Brytanii przy stale rosnącej zachorowalności na raka piersi już w połowie lat 90. nastąpił spadek umieralności – i ta tendencja wciąż się utrzymuje. U nas udało się osiągnąć stabilizację współczynników przeżycia – przy rosnącej liczbie zachorowań nie zmienia się liczba umierających kobiet. Ale potrzeba wielkiego, skoordynowanego wysiłku, żeby ta krzywa poszła w dół. Zapewnienie leczenia stale rosnącej liczbie chorych to dziś ogromne wyzwanie cywilizacyjne. Rak piersi zaliczany jest przez WHO do chorób przewlekłych, podobnie jak cukrzyca i nadciśnienie tętnicze. A to oznacza, że od momentu rozpoznania większość chorych może żyć wiele lat. Dlatego kraje członkowskie zostały przez Parlament Europejski zobowiązane do dwóch rzeczy: do prowadzenia screeningu populacyjnego i do utworzenia specjalistycznych ośrodków diagnostyki i leczenia raka piersi. 500 onkologów Polska podąża za tymi wytycznymi? – Screening jest prowadzony zgodnie z aktualnymi zasadami, ale zbyt wolno rośnie liczba kobiet, które zostały nim objęte – zgodnie z oczekiwaniami regularnym badaniom mammograficznym powinno się poddawać 80% kobiet z grupy wiekowej 50-69 lat, a dziś to tylko ok. 40%. Co więcej, nawet gdyby wszystkie kobiety wykonały badania, to nie musi się przełożyć na poprawę wyników leczenia, ponieważ niezbędne jest spełnienie kolejnych warunków: najpierw właściwe rozpoznanie i diagnoza – nie każda zmiana jest rakiem – a następnie leczenie zgodne z aktualnym stanem wiedzy. Konieczny jest związek między lekarzami podstawowej opieki lekarskiej, ośrodkami diagnostyki i leczenia, możliwie szybki dostęp do nowych technologii medycznych, jak również zapewnienie chorym takiej opieki, aby ścieżka ich rozwoju zawodowego i społecznego nie została zaburzona. Obecnie kobieta z rozpoznanym rakiem piersi żyje średnio jeszcze 20 lat. Mówimy tu o osobach, które nie są beneficjentami opieki społecznej – pracują lub pozostają na wypracowanych przez siebie emeryturach, dlatego nie możemy widzieć leczenia onkologicznego wyłącznie jako przestrzeni ponoszenia nieefektywnych kosztów. W Polsce żyje 60-80 tys. kobiet, u których w jakimś momencie rozpoznano raka piersi, rocznie notuje się ok. 15 tys. nowych zachorowań. Te kobiety funkcjonują w pracy, w rodzinach, pomnażają całość zasobów społecznych. To gigantyczne wyzwanie. W Polsce jest dziś ok. 500 onkologów, 400 radioterapeutów. Ci ludzie mają skutecznie leczyć 400 tys. osób, które kiedykolwiek chorowały na jakiś nowotwór. Część chorych jest leczona przez innych specjalistów: urologów, pulmonologów, ginekologów. Ale to wszystko nie wystarcza. Wyniki leczenia są różne w różnych rejonach kraju. – Niestety, adres zamieszkania wyraźnie dziś wpływa na rokowania. Na Mazowszu wyniki leczenia są zbliżone do tych, jakie osiąga Wielka Brytania, ale to nie jest u nas powszechne. Te różnice w wynikach leczenia w poszczególnych województwach są w Polsce bardzo widoczne i bardzo niepokojące. To m.in. pochodna systemu finansowania – instytucja finansująca służbę zdrowia nie jest zainteresowana jakością leczenia. Szpitale czy przychodnie mają leczyć, dostosowując się do szczegółowych zapisów kontraktu, ale płatnik nie interesuje się, czy od tego leczenia pacjentowi jest lepiej czy gorzej. Kontrola leży w gestii konsultantów krajowych i wojewódzkich, którzy nie mają możliwości dostatecznie w to ingerować. Do poprawienia tych wyników niezbędne jest powstanie ośrodków zajmujących się wyłącznie nowotworami piersi i opieką nad osobami, u których mamy