Operacja „Paukenschlag”

Operacja „Paukenschlag”

Złodzieje grabią wraki na wielkim cmentarzysku okrętów z II wojny światowej Była to największa klęska w historii marynarki Stanów Zjednoczonych. W pierwszej połowie 1942 roku niemieckie okręty podwodne siały spustoszenie wśród amerykańskich statków. Mieszkańcy nadbrzeżnych miast USA widzieli nocami łuny z płonących zbiornikowców. Nad ranem zbierano z plaż ciała martwych marynarzy. Po tej tragedii pozostał ogromny podwodny cmentarz. Tylko na płytkich wodach Północnej Karoliny i Wirginii spoczywa prawie 90 wraków. Są one łatwo dostępne dla nurków. Niestety, niektórzy amatorzy podwodnej przygody nie ograniczają się do oglądania potrzaskanych kadłubów. Jak pisze brytyjski dziennik „The Telegraph”, przybywają z piłami mechanicznymi i łupią wraki – zabierają anteny, koła sterowe, działka pokładowe. Z wraków zatopionych niemieckich U-bootów (okrętów podwodnych) grabieżcy unieśli włazy, peryskopy, podobno nawet kości marynarza, wciąż znajdujące się na pokładzie. Joseph Hoyt, archeolog podmorski z federalnej Narodowej Agencji ds. Oceanów i Atmosfery, żali się: „Wielu nurków, kiedy znajdzie czaszkę lub inne ludzkie szczątki, natychmiast chce pokazać je innym i zabiera na powierzchnię. Ludzie ci nie zdają sobie sprawy, że to absolutny brak szacunku”. Wraki mają przecież status wojennych grobów i objęte są ochroną prawną. Joseph Hoyt i jego koledzy rozpoczęli więc kilkuletni program eksploracji zatopionych okrętów. Mają sprawdzić, co zostało zabrane, przeprowadzić inwentaryzację oraz opracować środki zaradcze. Do tej pory spenetrowano wraki U-bootów U-85, U-352 i U-701. Okazało się, że zostały już złupione. Wkrótce przyjdzie kolej na zatopione brytyjskie uzbrojone trawlery „Kingston Ceylonite” i „Senateur Duhamel” oraz frachtowce „Empire Gem” i „British Splendour”. Wszystkie one padły ofiarą niemieckich torped w okresie zwanym przez podwodniaków admirała Karla Dönitza „drugim szczęśliwym czasem” (od stycznia do sierpnia 1942 roku, „pierwszy szczęśliwy czas” to przełom 1940 i 1941 roku). W „drugim szczęśliwym czasie” U-booty posłały na dno 609 statków o wyporności 3,1 miliona ton. To mniej więcej jedna czwarta zatopionego przez niemieckie okręty podwodne alianckiego tonażu podczas całej wojny. Za zdumiewający sukces Kriegsmarine zapłaciła utratą zaledwie 22 okrętów podwodnych. W porównaniu do tej masakry na Atlantyku straty poniesione przez US Navy podczas niespodziewanego japońskiego ataku na Pearl Harbor 7 grudnia 1941 roku były niewiele znaczącą porażką. Kiedy Japonia i Stany Zjednoczone rozpoczęły zmagania na Oceanie Spokojnym, Hitler wypełnił swe zobowiązania wobec dalekowschodniego sprzymierzeńca i 11 grudnia 1941 roku wypowiedział wojnę USA. Brunatny dyktator nie zdawał sobie sprawy, że tym samym sprowadził zagładę na siebie i swą zbrodniczą Rzeszę. Ale początkowo Amerykanie ponosili dotkliwe klęski. Admiralicja Stanów Zjednoczonych nie spodziewała się, że U-booty będą mogły operować tak daleko od swych baz. Dysponowała zresztą niewielkimi siłami. 50 przestarzałych niszczycieli wypożyczono wcześniej Wielkiej Brytanii. Kontradmirał Adolphus Andrews, dowodzący obroną wód przybrzeżnych od Maine do Północnej Karoliny, miał tylko siedem kutrów straży przybrzeżnej, cztery uzbrojone jachty, trzy patrolowce z 1919 roku, cztery kanonierki zwodowane w 1905 roku, cztery drewniane ścigacze i około stu samolotów, przeważnie przestarzałych maszyn treningowych krótkiego zasięgu. Dowództwa marynarki wojennej i lotnictwa rywalizowały ze sobą, dlatego współpraca między nimi układała się bardzo źle. Na domiar złego Andrews i jego koledzy nie wyciągnęli żadnych lekcji z doświadczeń Brytyjczyków, prowadzących przecież wojnę na morzu od 1939 roku. Nie zgodzili się na wysyłanie statków w konwojach, a przecież bitwy na Atlantyku i innych akwenach wielokrotnie wykazały, że statki idące w konwoju, pod eskortą okrętów wojennych czy nawet bez niej, są znacznie bardziej bezpieczne niż żeglujące samotnie jednostki. Amerykańscy dowódcy nie wprowadzili też zaciemnienia statków ani miast, latarnie morskie wciąż błyskały w ciemnościach nocy, frachtowce szły rzęsiście oświetlone jak w czasach pokoju. Do takich celów niemieccy podwodniacy mogli strzelać jak do kaczek. Admirał Karl Dönitz zamierzał wysłać przeciwko żegludze na amerykańskich wodach 12 dużych oceanicznych U-bootów typu IX. Sztab Kriegsmarine nierozumnie wyraził zgodę tylko na sześć, pozostałe zostały skierowane na Morze Śródziemne, gdzie nie osiągnęły wielkich sukcesów. 18 grudnia z francuskiego portu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 36/2008

Kategorie: Nauka