Czy opozycję wobec PiS trzeba dopiero zbudować?

Czy opozycję wobec PiS trzeba dopiero zbudować?

Czy opozycję wobec PiS trzeba dopiero zbudować?

dr hab. Wawrzyniec Konarski,
Akademia Finansów i Biznesu Vistula
Opozycja nie ma własnego, merytorycznie wyprzedzającego programu, jest wewnętrznie podzielona i ogranicza się do krytykowania rządu. Nie ma też po jej stronie osoby na tyle wyrazistej i przekonującej dla opinii publicznej, by odgrywała rolę analogiczną do tej, w jakiej Jarosław Kaczyński występował wobec Donalda Tuska. Jej słabością jest sfera programowa: kwestie gospodarcze i socjalne zostały zawłaszczone przez obóz prawicy, natomiast światopoglądowe nie mają dzisiaj silnych rzeczników w Sejmie. Odbudowa opozycji powinna więc się dokonywać na trzech poziomach: programowym, organizacyjnym i przywódczym. Byłoby to przesłanką do jej odejścia od wizerunku reaktywnego na rzecz aktywnego.

Dr Krzysztof Posłajko,
Instytut Filozofii, UJ
Istniejące partie pokrywają niemal pełne spektrum możliwych poglądów. Skąd więc bierze się przekonanie, że „nie ma na kogo głosować”? Wydaje się, że partie opozycyjne mają zasadnicze problemy z wiarygodnością i komunikowaniem się z wyborcami. Ten pierwszy dotyczy głównie opozycji parlamentarnej, która – mówiąc oględnie – nie wypada przekonująco w roli obrońców sprawiedliwości, oraz SLD, za którym ciągnie się aura malowanej lewicy. Natomiast partia Razem nie bardzo potrafi dotrzeć do lewicowego elektoratu; pewnie trochę z braku środków i własnych mediów, ale nie można wykluczyć, że jest tu też element niedobrania języka do potrzeb. Opozycji zatem ci u nas dostatek, ale musi się nauczyć działać sprawniej.

Stefan Sękowski,
„Nowa Konfederacja”, „Do Rzeczy”
Mądra i silna opozycja jest w demokracji potrzebna jako alternatywa dla opcji rządzącej, przez konstruktywną krytykę pomaga jej także nie popaść w gnuśność. Obecna opozycja nie pełni tej funkcji, ale to nie znaczy, że trzeba budować ją od zera. Stworzenie nowej siły politycznej wymaga pieniędzy, struktur, znanych nazwisk. Te opozycja już ma. Jest także zróżnicowana programowo, co daje jej możliwość recenzowania rządu pod różnymi kątami. Musi tylko odnaleźć się w rzeczywistości roku 2018, co jest niełatwe, ale nie niemożliwe. Dlatego niech kwitnie tysiąc opozycyjnych rosiczek, które będą podszczypywać PiS to z lewa, to z prawa – wszystkim nam wyjdzie to na dobre.

Grzegorz Nowicki,
czytelnik PRZEGLĄDU
Oczywiście, tyle że musi to być opozycja nie tyle wobec PiS, ile przeciw licznym patologiom systemu stworzonego nad Wisłą po 1989 r. Trzeba uderzyć w umowy śmieciowe i naruszenia praw pracowniczych, w końcu przestać obrzydzać ludziom związki zawodowe, upowszechnić rady pracowników, upomnieć się o partycypację pracowniczą. Trzeba zdecydowanie opowiedzieć się za szerokim publicznym finansowaniem opieki zdrowotnej, edukacji, nauki i budownictwa mieszkaniowego, a nie bratać się z ludźmi, którzy twierdzą, że służbie zdrowia potrzebny jest plan Balcerowicza.

Wydanie: 04/2018, 2018

Kategorie: Aktualne, Pytanie Tygodnia

Komentarze

  1. Tanaka
    Tanaka 22 stycznia, 2018, 18:05

    Opozycja nie istnieje. Dlatego na pytanie: „Czy opozycję wobec PiS trzeba dopiero zbudować?” Odpowiedź jest jednoznacznie twierdząca.
    Nieistnienie opozycji jest tak wyraziście widoczne, że trzeba być ślepcem, by tego nie zauważać, trzeba być głuchym, by nie słyszeć i pozbawionym zdolności umysłu, by sądzić inaczej.
    To, że w ławach opozycji siedzą jakieś figurki, kręcą się po korytarzach Sejmu,, coś mówią do mikrofonu nic nie znaczy, a jak już coś powiedzą do tego mikrofonu, to śmiech, płacz i żaby lecące z nieba. Opozycja jako taka sama się w gubi w sobie, sama się ze sobą kłóci, bije i nie wie kim jest, po co i dla kogo.

    Opozycję trzeba zbudować, ale tylko wtedy, jeśli się założy, że Polska jest wspólnotą ludzi mającą jakieś cywilizowane, obywatelskie, oświeceniowe, humanistyczne cele, oraz poczucie substancjalnej potrzeby bycia wśród najlepszych na świecie. Wcale nie jest to pewne, o czym świadczy zarówno polska historia jak i dzień dzisiejszy. Działania władz, zachowanie „Suwerena”, łatwość z jaką kontynuuje postawę niewolnika, który zna knut pana i jedyne co sam może to spluwać na jeszcze słabszych od siebie dowodnie o tym świadczą.
    Jeśli komuś się zdaje, że tytułem do zasług i roszczeń do pozycji wśród poważnych państw i społeczeństw świata jest „Solidarność”, rok 1980-ty i coś w tym rodzaju, niech się przyjrzy skutkom. Skutki dezawuują rojenia o cywilizowanym poziomie Polaków, o ich potędze, prawości, mądrości i istocie: solidarności.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy