Orka na ugorze

Orka na ugorze

W polskim rolnictwie jak na zaporoskim froncie – bez większych zmian. I to nie jest dobra wiadomość

Politycy opozycji przekonują, że polskie rolnictwo tonie. Rządzący odpowiadają, że choć problemów nie brakuje, to wbrew knowaniom Brukseli, Berlina i Moskwy, a ostatnio także Kijowa, dziarsko odpieramy ataki, wstajemy z kolan i ogólnie radzimy sobie coraz lepiej. A jak jest w rzeczywistości? Wydaje się, że każdy widzi to inaczej.

27 września br. minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus rozmawiał online ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Mykołą Solskim. Panowie omówili najgorętszy temat w dwustronnych relacjach, czyli wywóz ukraińskich zbóż i ich sprzedaż na polskim rynku. Ubiegłoroczny zalew pszenicy, który doprowadził do drastycznego spadku cen, a wiosną wywołał rolnicze protesty, w wyniku których z rządu odejść musiał minister Henryk Kowalczyk, budzi lęk i skrajne emocje rządzących. Zwłaszcza przed wyborami.

W trakcie późniejszego briefingu prasowego minister Telus podkreślił: – To była dobra rozmowa, która pomoże uporządkować sprawy związane z ukraińskim zbożem i wygasić emocjonalne wypowiedzi.

Solski nie protestował. W imieniu swojego rządu złożył propozycję licencjonowania towarów rolnych. I dodał, że jeśli Polska oświadczy, że do końca roku nie potrzebuje czterech zbóż (pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika), to licencje nie będą wydawane. Minister Telus uznał, że jest to kwestia do rozważenia.

Dlaczego Kijów, który w podobnych sytuacjach stawiał sprawy na ostrzu noża, tym razem zaczął szukać pokojowego wyjścia? Przyczyną są ostatnie skandale korupcyjne na szczytach władzy (do dymisji podało się całe kierownictwo resortu obrony z ministrem Ołeksijem Reznikowem na czele) oraz szarże prezydenta Zełenskiego na arenie międzynarodowej, które znacząco obniżyły notowania Ukrainy. O ile elity polityczne państw wspierających Kijów nie dostrzegły jego mocnej wypowiedzi na temat Polski, która padła z trybuny Organizacji Narodów Zjednoczonych, o tyle entuzjastyczne przyjęcie w Izbie Gmin Kanady i nazwanie bohaterem byłego żołnierza hitlerowskiej dywizji SS Galizien, Jarosława Hunki, w czasie wizyty Zełenskiego wywołało skandal. Ostro zareagowały organizacje żydowskie, potem polska ambasada, a w końcu ambasada rosyjska. Do dymisji podał się spiker Izby Anthony Rota, który wziął na siebie odpowiedzialność za zaproszenie Hunki i „incydent z ukraińskim bohaterem”. Lecz czy podobne zdarzenia mogą pomóc polskim rolnikom? Być może.

Czy Ukraina jest już w Unii?

Gdy ubiegłej wiosny, po ataku Rosji na Kijów, Komisja Europejska zaproponowała zawieszenie na rok ceł importowych na cały ukraiński eksport do państw Unii, nikt nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji tego niemającego precedensu kroku. Co prawda, zwrócono uwagę, że oznacza to zawieszenie na rok wszystkich unijnych środków antydumpingowych i ochronnych stosowanych wobec eksportu ukraińskiej stali, lecz nikomu nie przyszło do głowy, że potężny cios otrzyma polskie rolnictwo.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 40/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

m.czarkowski@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Thierry Monase/REPORTER

Wydanie: 2023, 40/2023

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy