Ostatnia nadzieja feministek

Ostatnia nadzieja feministek

Minister Magdalena Środa wyniosła z domu poczucie niezależności Szok. Tak najtrafniej można określić pojawienie się Magdaleny Środy w urzędzie Pełnomocnika Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn. Zaszokowani byli politycy, naukowcy, działaczki feministyczne, dziennikarze, a już największego wstrząsu doznały na widok nowej szefowej urzędniczki w biurze pełnomocnika. Magdalena Środa reprezentuje bowiem całkowicie odmienny typ osobowości niż jej poprzedniczka, Izabela Jaruga-Nowacka. Jedna z młodych pracownic biura wspomina: – Do przekazania władzy w urzędzie doszło w sierpniu. Do biura zaproszono całe rzesze dziennikarzy, w gabinecie pełnomocnika musieli się stawić wszyscy pracownicy, wicepremier Jaruga przybyła otoczona swoją świtą – doradcy, ochroniarz, kierowca. Jak zwykle starannie ufryzowana i umalowana, nieskazitelnie elegancka, kostiumik, mała torebeczka, duża aktówka, buty zabudowane, choć upał był nieznośny – ale w urzędzie obowiązują pewne reguły ubraniowe. A tu przychodzi Środa i doznaliśmy szoku. Dżinsy, płócienna koszulka z krótkimi rękawkami, przez ramię przewieszony zielony worek torba. I najdziwniejsze ze wszystkiego: na gołych, zakurzonych stopach płaskie, męskie sandały! Absolutny luz, który wzbudził w nas niepokój. Jak tu w ogóle rozmawiać z tak niekonwencjonalną szefową?! Obawialiśmy się, że wszelkie skostniałe formy urzędowania, do których byliśmy przyzwyczajeni, zostaną przez Środę odrzucone. A jednocześnie, nie da się ukryć, z nastaniem nowej władzy mieliśmy duże nadzieje, że wreszcie coś pożytecznego, nowego, świeżego zacznie się w tym urzędzie dziać. Ten szok towarzyszy ministrowaniu Magdaleny Środy cały czas. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że co chwila wybucha bomba, poruszając i polityków, i szarych Kowalskich, o czym świadczą listy wysyłane do pełnomocniczki: „Myślałem, że jest pani młodą kobietą, ale jak zobaczyłem panią w telewizji, to się przekonałem, że jest pani stara, więc niedługo stanie pani przed obliczem Boga, którego pani tak bardzo nienawidzi”, wyzłośliwiał się pewien mężczyzna po wysłuchaniu sztokholmskiej wypowiedzi o związku między religią a przemocą wobec kobiet. Na radykalną zmianę w kierowaniu urzędem nastawiali się nie tylko jego pracownicy, lecz także organizacje kobiece i gejowskie. Jak po pół roku sprawdza się eksperyment powołania na stanowisko polityczne naukowca? Najważniejsze to rozmawiać Magdalena Środa, osoba spoza polityki, jest z pewnością najbardziej wyrazistym ministrem w rządzie. Nie kryje, że do polityków nie tylko się nie przekonała, lecz jeszcze utwierdziła się w opinii, że prestiż tego zawodu nie przez przypadek sięgnął dna. Większość polityków określa jako tchórzliwych i niedouczonych. Nie boi się mówić rzeczy niepopularnych, ale też potrafi bronić swojego zdania. Jest jedną z nielicznych osób, z którymi trzeba się liczyć i dyskutować – nawet jeśli się z nią nie zgadza. – Magda Środa budzi strach, bo jest inteligentna i ma ostry język – ocenia Agnieszka Grzybek, szefowa Ośki (Ośrodka Informacji Środowisk Kobiecych) – Dobrze by było, gdyby było więcej takich polityczek. A właściwie ekspertek wśród polityków, ale niestety ona jest wyjątkiem. Jaj słynna wypowiedź sztokholmska wywołała oburzenie, ale awantura nie zmiotła jej ze stanowiska ani nie zmiękczyła poglądów. Choć dostała burę od premiera, dziś mówi: – Muszę się przyznać, że teraz – mając dystans i doświadczenie – jestem zadowolona. Ta wypowiedź wywołała burzę i mam nadzieję, że przyniesie także praktyczne efekty. Podjęto wreszcie dyskusję na temat Kościoła i przemocy wobec kobiet. – To było fantastyczne, bo przełamano kolejne tabu – komentuje Wanda Nowicka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. – Wiele osób publicznych poparło minister Środę, a na łamach „Gazety Wyborczej” przetoczyła się debata na ten temat. – Każda feministka powiedziałaby to samo. To nie była wypowiedź radykalna – uważa Tomasz Szypula z Kampanii Przeciw Homofobii, ale w przeciwieństwie do Wandy Nowickiej i samej minister sądzi, że przez Polskę przetoczyła się tylko burza medialna. Nie udało się dotknąć istoty problemu. W organizacjach pozarządowych współpracujących z urzędem pełnomocnika słyszy się pierwsze głosy rozczarowania. Argumenty padają mniej lub bardziej poważne. Na przykład, że jest wyniosła i oschła w kontaktach. To, że się nie podlizuje rozmówcom, rzuca się w oczy zwłaszcza w porównaniu z jej poprzedniczką. Tyle że – jak wytykają nasi rozmówcy – ten entuzjazm Jarugi często ograniczał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2005, 2005

Kategorie: Sylwetki