Oszukany po argentyńsku

Oszukany po argentyńsku

Gdy usłyszałem o mężczyźnie, który postrzelił dwie osoby z firmy oferującej kredyty argentyńskie, poczułem ulgę. Ten facet zrobił to za mnie

Mieszkam w Warszawie. Na początku lutego w bezpłatnej gazecie „Metro” zauważyłem ogłoszenie. Wielkie na całą kolumnę. Różnokolorowe. „Potrzebujesz gotówki? Mamy dla ciebie nową ofertę na zakup domu, mieszkania lub samochodu! Tylko u nas bez zdolności kredytowej!!!”. W tle pod tekstem portfel pełen pieniędzy, jakiś samochód, sylwetka domu. To ogłoszenie przygotował fachowiec, który dobrze zna zasady wizualizacji. I wie, w jaki sposób wygrywać podświadome skojarzenia.
Od dwóch lat nie mam stałej pracy. Wraz z żoną

jesteśmy zadłużeni po uszy.

Zadzwoniłem pod numer podany w ogłoszeniu. Grupa Kapitałowo-Budowlana „Euro-Group” sp. z o.o. ma siedzibę w biurowcu przy ul. Królewskiej 27. Trzecie piętro. Kobieta, z którą rozmawiam, przedstawia się jako Małgorzata Olechowska. Opowiada, że jej firma zarabia ogromne pieniądze na inwestycjach budowlanych. Że udzielają pożyczek nawet do 0,5 mln zł. Oprocentowanie korzystniejsze niż w każdym banku. Kredyt 20 tys. zł można spłacić w 110 ratach miesięcznych po 261 zł. Weksel zabezpieczający pożyczkę załatwia się na miejscu i będzie to kosztowało 1,1 tys. zł. Te pieniądze będą zwrócone przy spłacaniu ostatnich trzech rat.
Już w tym momencie powinienem się zorientować, że ta oferta to oszustwo. Ale jeśli młoda, przystojna kobieta patrzy prosto w oczy i zapewnia, że Euro-Group nie działa w systemie argentyńskim, wierzy się jej na słowo. Pieniądze na „opłatę wekslową” pożyczyłem od matki. Wróciłem na Królewską. Małgorzata Olechowska wręczyła mi kwit wpłaty 1,1 tys. zł na konto Euro-Group. Na kwicie wypisane było czarno na białym: „Opłata wstępna do umowy”. A nie żadna „opłata wekslowa”. Teraz wiem, że zrobiła mi wodę z mózgu. Wpłaciłem pieniądze. Wtedy otrzymałem umowę opatrzoną, a jakże, pieczątką z nazwą i adresem firmy oraz numerem 248 656. Warunki umowy były napisane tak małym drukiem, że po prostu nie dało się tego odczytać. Gdy z lupą w ręku (dosłownie) zacząłem w domu czytać umowę, okazało się, że jest tam wszystko to, czego należało się wystrzegać. Jakieś gremium, które dopiero ma powstać, złożone z osób tak jak ja ubiegających się o pożyczkę. Jakaś „oferta osobista”, która ma wziąć udział w „konkursie ofert”, co jest warunkiem wypłacenia pożyczki. Najbardziej zaniepokoiła mnie informacja, że w razie wycofania się z umowy tracę 95% opłaty wstępnej, czyli ponad 1 tys. zł. Następnego dnia poszedłem z żoną na ul. Królewską, aby wyjaśnić te wątpliwości. Ale pani Olechowska szła w zaparte. – Jesteśmy przedsiębiorstwem budowlanym – zapewniała – dlatego nie możemy posługiwać się terminologią bankową. Może się zdarzyć, że centrala poprosi o dodatkowe opłaty, ale tylko w tym celu, aby sprawdzić, czy państwo dysponujecie płynnością finansową. Teraz państwo muszą poczekać na dokumenty z centrali, a wtedy

okaże się, jak prędko otrzymacie pieniądze.

Wtedy poczuliśmy się naprawdę oszukani. W Biurze Miejskiego Rzecznika Konsumentów przy ul. Górskiego 7 urzędniczka pokazała nam grubą teczkę z identycznymi skargami. W całym kraju działa kilkadziesiąt firm opartych na systemie argentyńskim. Miejski rzecznik konsumentów, na prośbę oszukanego, wysyła do takiej firmy pismo domagające się zwrotu wpłaconych sum w oparciu o art. 410 kodeksu cywilnego (bezpodstawne wzbogacenie). Firma nie odpowiada. Rzecznik konsumentów domaga się odpowiedzi pod karą grzywny. Firma milczy. Rzecznik rozkłada ręce – nie ma żadnej możliwości egzekucji. Bo to jest sprawa dla prokuratora.
Prokurator Joanna Ducka z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście odmówiła wszczęcia dochodzenia. Uzasadnienie: „nieczytelność warunków umowy podpisanej przez skarżącego, jak również niedoręczenie w terminie dokumentów związanych z pożyczką nie stanowią okoliczności uzasadniających wszczęcie postępowania karnego”. W Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia (ul. Lipowa 2) dowiedziałem się, że sprawa z powództwa cywilnego mogłaby wejść na wokandę najwcześniej w przyszłym roku. Owszem, złożę ten pozew. Ale czy za rok Euro-Group jeszcze będzie działała? Zresztą to jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Żaden komornik zapewne

nie ściągnie z niej ani grosza.

Zarzuty usiłowania zabójstwa dwóch osób oraz nielegalnego posiadania broni Prokuratura Rejonowa w Katowicach postawiła 55-letniemu mężczyźnie, który postrzelił dwóch pracowników Funduszu Rozwoju Budownictwa w Katowicach. Mężczyzna czuł się oszukany przez firmę oferującą kredyty w systemie argentyńskim. Grozi mu dożywocie. Po strzelaninie przeczytałem, że Sejm od trzech lat przygotowuje ustawę mającą zakazać działalności firm w systemie argentyńskim. Od trzech lat? Nóż sam się otwiera w kieszeni. W kraju jest nas, oszukanych po argentyńsku, kilkadziesiąt tysięcy. I wiemy, że nikt nam nie pomoże w naszym „państwie prawa”.

 

Wydanie: 2004, 23/2004

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy