No passaran

No passaran

Najdonioślejsze jest świadectwo Hibnera, wiceministra spraw wewnętrznych i zwierzchnika formacji zbrojnych nie podlegających w 1956 r. Konstantemu Rokossowskiemu, o ruchach czołgów radzieckich kierujących się na Warszawę Wspomnienia gen. Juliusza Hibnera, które się właśnie ukazały w wydaniu książkowym” były pierwotnie opublikowane (bez uzupełnienia) w nr l24 „Zeszytów Historycznych” „Kultury”, a Jerzy Giedroyc tak je scharakteryzował: ”Wspomnienia gen. Juliusza Hibnera są dokumentem jedynym w swoim rodzaju ze względu na osobę autora: uczestnika Brygad Międzynarodowych w czasie wojny domowej w Hiszpanii, oficera Pierwszego Korpusu gen. Berlinga, odznaczonego orderem bohatera Związku Sowieckiego po bitwie pod Lenino, a po wojnie dowódcy wojsk wewnętrznych, który miał wystąpić przeciw Związkowi Sowieckiemu, gdy w październiku I956 groziła Polsce interwencja zbrojna. Są nim również ze względu na to, że autor został do końca ideowym komunistą, którym stal się w imię walki z faszyzmem, choć nigdy nie był politykiem ani ideologiem: już we wczesnych latach sześćdziesiątych odszedł z własnej inicjatywy ze służby państwowej, by zająć się fizyką, wielką pasją jego życia. Wspomnienia te ukazują drogi kształtowania się kręgów kierowniczych PRL i rozbieżności w ich gronie, wzbogacają obraz przebiegu Października 1956  o to, co się działo w wojsku i KBW, oraz przedstawiają narastanie konfliktów w PZPR po Październiku. Z tych wszystkich względów są one ważnym przyczynkiem do historii powojennej Polski”. Tyle Jerzy Giedroyc. Jeśli chodzi o historyczne znaczenie tekstu, to niewątpliwie najdonioślejsze jest świadectwo Hibnera, wiceministra spraw wewnętrznych i zwierzchnika formacji zbrojnych nie podlegających w I956 r. Konstantemu Rokossowskiemu, o ruchach czołgów radzieckich kierujących się na Warszawę, gdzie miało się właśnie zebrać VIII Plenum KC PZPR i gdzie z niezapowiedzianą ”bratnią wizytą” zjawiła się delegacja z Moskwy z Nikitą Siergiejewiczem Chruszczowem. (Do tych formacji radzieckich z rozkazu Rokossowskiego dołączyły również pancerne oddziały polskie…) Jest najzupełniej jałowe zastanawiać się, czy te czołgi miały strzelać, czy tylko demonstrować. Na pewno miały dopomóc Chruszczowowi w zapobieżeniu tym właśnie zmianom, które nazwano wkrótce Polskim Październikiem, I gdyby nie postawa formacji dowodzonych przez Hibnera i Wacława Komara, szefa KBW, lotników gen. Freya Bieleckiego, okrętów kontradmirała Wiśniewskiego, blokujących posuwanie się Rosjan radziecki nacisk wojskowy przełamałby kark Komitetowi Centralnemu i doprowadził do władzy gotowych do przejęcia sterów, „natolińczyków”. Odbyłaby się noc długich noży, które skrycie ostrzyli już od kilku miesięcy pracownicy bezpieczeństwa, rozgoryczeni utratą wszechwładzy i zagrożeni oczekiwanymi czystkami (pierwsze zmiany w dowództwie służby bezpieczeństwa rozpoczęły się na jesieni 1.954 r.) i… spokój by zapanował w Warszawie. Wiem coś o tym, ponieważ miałem zaszczyt figurować na liście proskrypcyjnej, którą przekazał nam zaufany oficer z MSW; jeśli nie zmieniłem adresu, to tylko dlatego, że owymi dniami w ogóle nie zsiadałem z motoru… Oczywiście, wydarzenia październikowe były wielowymiarowe i wcale nie sprowadzały się do możliwości konfliktu zbrojnego. Destalinizacja była w 1956 roku procesem politycznym, ruchem mas, wstrząsem instytucjonalnym i jestem nawet skłonny mniemać, że sam Gomułka nie odegrał aż takiej roli, jaką mu przypisywano: okazał się raczej korkiem zatykającym butelkę z dżinem buntu i odmowy niż czynnikiem napędzającym zdarzenia. Nie chodzi jednak o skrótowy wykład z dziejów PRL. Świadectwo gen. Juliusza Hibnera jest dlatego tak ważne, że wojskowe aspekty Października 1956 zostały zatarte przez władze PRL w sposób bezprzykładny. “Cywilny” przebieg i sens zdarzeń zakłamano dokumentnie, ale i aspekt wojskowy po prostu wyparował: nie było żadnych ruchów wojsk radzieckich, nie było przygotowań i do stawienia im czoła, nie było ryglowanych marszów, w ogóle nic się takiego nie działo…. Jak wspomina Hibner, z sejmowego diariusza z expose Cyrankiewicza, przedstawiającego rząd wyłoniony po wyborach styczniowych 1957 roku, fragment o czołgach posuwających się na Warszawę, radzieckich i polskich, i o tym, że rozważa się sprawę postawienia Rokossowskiego przed Trybunałem Stanu, został wycięty. Odwrót od Października był już w pełnym toku, Obecnie, jak wiadomo, dziejami PRL zajmują się chętnie historycy i publicyści z przeciwnego obozu. Wielu z nich uprawia z upodobaniem historiografię ułatwioną, śledcza, korzystając z otwierających się archiwów, aby demaskować komunistyczne zbrodnie knowania i plugastwa. Zabawne, w związku z tym, że autorzy ci żywią nabożne zaufanie do owych plugawych archiwów: jeśli coś zapisano w tajnych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2000, 2000

Kategorie: Kraj