Otwarcie na nowy socjalizm

Otwarcie na nowy socjalizm

Nie wolno trzymać się kurczowo kapitalizmu i twierdzić, że od kapitalizmu odejść nie można Rozmowa z prof. Adamem Schaffem – 35 lat temu ukazała się pańska książka “Marksizm i jednostka ludzka”, która wzbudziła ogromny ferment intelektualny w całym świecie, była tłumaczona na wiele języków i do dziś jest uważana za jedną z najważniejszych prac w tej dziedzinie. Jakie cele przyświecały panu przy jej pisaniu? Jaka była geneza książki? – Zdawałem sobie sprawę z tego, że w stosunku do panującego wówczas trendu w myśli marksistowskiej, a przez to rozumiem to, co się wówczas mówiło, myślało i pisało w Związku Radzieckim – szedłem pod prąd. Nieprzypadkowo zatytułowałem pierwszy rozdział “Nowe odkrycie starych treści marksizmu”. Proszę pamiętać, że wówczas panowała stalinowska interpretacja marksizmu. – Zaraz, przecież pańska książka wyszła 10 lat po XX Zjeździe KPZR, czyli po oficjalnym potępieniu stalinizmu. – Potępiono, ale nie do końca. O pewnych rzeczach się nie mówiło, za to kontynuowało się je, np. kontynuowało się koncepcje dyktatury proletariatu, w takim rozumieniu, jaką wprowadził Lenin. I to było kontynuowane, czy to było 10 lat po zjeździe, czy jeszcze później. To był okres, który ja nazywam komunofaszyzmem. Przez cały czas operowano pojęciem mas czy klasy. Jednostkę usuwano z pola widzenia. Powiem coś obrazoburczego: wciąż uważa się György Lukácsa za antystalinowca, a jego twórczość za zaprzeczenie stalinowskiej interpretacji marksizmu; tymczasem w jednej z jego najsłynniejszych książek – “Historia i świadomość społeczna” – mamy kwintesencję stalinizmu, czyli tego sposobu zdogmatyzowanego myślenia, które legło u podstaw myślenia i działania tego okresu. W książce tej jest rozdział pt. “Świadomość klasowa”, w którym są stwierdzenia, jakich Stalin nigdy nie wypowiedział i, moim zdaniem, nie odważyłby się wypowiedzieć, gdyż są zbyt ostre. Otóż Lukács pisze, że nie to jest ważne, co sobie proletariat w danym okresie myśli, ale to, co powinien myśleć, a to co powinien myśleć – wiemy my. To jest szczyt stalinizmu! – Jednostka niczym, masy wszystkim… – Tak, to jest ta atmosfera. Rezultaty były opłakane. Wracając zaś do genezy “Marksizmu i jednostki ludzkiej”, zawierała się ona w zrozumieniu tej sytuacji. W zrozumieniu, że jest to niezgodne z marksizmem, że to jest wbrew zasadom. – W Polsce książka spotkała się prawie z potępieniem. Krytykowali pana przecież nawet dygnitarze partyjni z Zenonem Kliszko na czele. – To prawda. Oni, oczywiście, nic nie rozumieli z tego całego zamieszania. Ich zabolały dwa oskarżenia, które wysunąłem: o antysemityzm i nadmierne bogacenie się elit. Pamiętam z tamtego okresu dość zabawne zdarzenie – otóż mniej więcej w tym właśnie czasie oddano do użytku gmach Teatru Wielkiego. Dostąpiłem wówczas zaszczytu i zaproszono mnie na inauguracyjne przedstawienie “Strasznego Dworu” Stanisława Moniuszki. W trakcie przerwy natknąłem się na Kliszkę. Ten, gdy tylko mnie zobaczył, poczerwieniał ze złości i zaczął krzyczeć coś o “nożu w plecy”. Oczywiście, nie pozostałem mu dłużny. Zanosiło się na wielki skandal, w końcu wzburzony opuściłem gmach opery. Następnego dnia zadzwoniłem do Gomułki i zażądałem “sądu bożego”, to znaczy, niech Kliszko w jego obecności wytłumaczy się z napaści. Doszło do spotkania, Kliszce złość już przeszła, ale zaatakował mnie Gomułka. Miał do mnie pretensje o to, że jako członek KC PZPR powinienem przed wydaniem książki omówić ją w Komitecie Centralnym. Odpowiedziałem, że nie uważam za potrzebne konsultowanie treści książki z ignorantami w dziedzinie filozofii, a przede wszystkim tacy są w Komitecie Centralnym. Moja odpowiedź rozwścieczyła pierwszego sekretarza, zaczął mi grozić usunięciem z partii itd. Przeczekałem atak i spokojnie powiedziałem: “Towarzyszu Wiesławie, przecież tu nie chodzi o książkę, a o trzy strony, na których napisałem o antysemityzmie i przywilejach nomenklatury. Przeczytajcie te trzy strony i jeżeli uznacie je za niesłuszne, wycofam książkę”. Gomułka odburknął, że nawet linijki nie przeczyta i że chodzi mu o zasadę, iż członek KC powinien omówić swoją książkę w Komitecie Centralnym przed publikacją. – Za to przyjęcie książki na Zachodzie musiało panu rekompensować kłopoty w Polsce. – Książka wywołała ogromne wrażenie, ale w kręgach, na których mi nie zależało. Na Zachodzie odbierano ją jako sygnał, że za żelazną kurtyną coś się dzieje. Ale przecież ja to pisałem dla swoich braci, którzy powinni mieć z niej jakiś pożytek. – Czy chce pan przez to powiedzieć, że w Polsce książka “Marksizm i jednostka ludzka” nie została zrozumiana? – Mogę wymienić właściwie trzy osoby,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 28/2000

Kategorie: Wywiady