Pamięć ludzka jest wybiórcza

Pamięć ludzka jest wybiórcza

Opowiedzmy własną historię

Kolejnym – chronologicznie – etapem rewolucji społecznej była reforma rolna.

– Oznaczała ona likwidację głównej klasy, reprezentującej dawny porządek – ziemiaństwa. Bardzo sztywna – nawet w okresie zaborów – hierarchia społeczna z jej relacją folwarczną została rozbita przez polskich komunistów, w oparciu o Armię Radziecką.

W pewnej znanej mi podwarszawskiej wsi żyją jeszcze mieszkańcy pamiętający kołyski w czworakach przywiązane powrozami do belki stropowej, żeby szczury nie mogły się do nich dostać, gdy rodzice pracowali u dziedzica. Część jego ziemi została w ramach reformy podzielona między chłopów. Dziś ta sprawa jest kompletnie nieobecna w pamięci mieszkańców.

– To problem chyba jeszcze trudniejszy niż los mienia pożydowskiego. Obie strony – chłopi i właściciele ziemscy – przeżyły jakiś rodzaj głębokiego upokorzenia, od którego próbują uciec. Pamięć chłopska nie lubi przywoływać wspomnienia pańszczyzny i nędzy. Bardzo mocno uzmysłowiły mi to wypowiedzi młodych, wywodzących się ze wsi artystów, gromadzone w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Po studiach w miejskich akademiach wracają oni na wieś, by tam tworzyć. I w rozmowach z tamtejszymi mieszkańcami, często ze swojej rodziny, próbują podejmować problem pańszczyzny, losu przodków, którzy przez wiele pokoleń byli niewolnikami, a po zniesieniu pańszczyzny żyli w ogromnej nędzy i gdy nie mieli co jeść, żebrali o wsparcie we dworze. Ale te tematy są blokowane – także przez członków ich najbliższej rodziny, bo są upokarzające. Chłopi wolą kultywować wizerunek gospodarza: właściciela ziemi, który raz gorzej, raz lepiej, ale sobie radzi. Z kolei potomkowie ziemian nie tylko stronią od obrazu swojej warstwy jako bezwzględnych wyzyskiwaczy, ale także nie lubią widzieć siebie w roli wypędzanych z pałaców i dworów przez komitety folwarczne, wyrzekających się swojego statusu w okresie terroru stalinowskiego, zmieniających nazwiska, ukrywających się na ziemiach poniemieckich. Obie zatem strony dawnego ostrego konfliktu społecznego nie są zainteresowane wspominaniem go, wolą budować obraz idylliczny, jak w końcówce „Pana Tadeusza”.

Kochajmy się…

– Tadeusz uwalnia swoich włościan i wszystko byłoby cudownie, gdyby nie przyszli Rosjanie… Mam czasem wrażenie, że utrata pamięci o jeszcze niedawnym niewolniczym statusie chłopa i związanej z tym ciemnej karcie ziemiaństwa, szczególnie na Kresach, jest głębsza niż w sprawie ludności żydowskiej i dużo trudniejsza do wydobycia.
Obrazowi idylli sprzyjają finansowane ze środków publicznych muzea ziemiaństwa i tradycji szlacheckich.
– Trudno temu się dziwić, bo przecież w Polsce kultura ziemiańsko-szlachecka była o wiele silniejsza niż kultura mieszczańska czy chłopska. Nie zagrażała jej też kultura żydowska, która powstawała w dużym stopniu poza językiem polskim. Jeżeli zatem dziś odtwarza się tradycyjny „zasób kulturowy”, siłą rzeczy odtwarza się kulturę szlachecką, ziemiańską. Ona przecież zapisała także wielkie karty. Nie dziwię się, że ludzie, którzy wywodzą się z tej tradycji, starają się ją pielęgnować i hołubić.

Strony: 1 2 3 4 5

Wydanie: 2015, 38/2015

Kategorie: Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy