Co najmniej pięć razy prowadzący sprawę Barbary Blidy sygnalizowali, że nie ma jej o co oskarżać. Pięć razy kazano im kopać dalej Dajcie mi człowieka, a paragraf znajdę. Z ujawnianych akt sprawy Barbary Blidy, a liczą one 44 tomy, z zeznań katowickich prokuratorów wyłania się patologiczny świat państwa PiS. Prokuratorzy, który prowadzili sprawę, nie chcieli stawiać Blidzie zarzutów, bo nie widzieli do tego podstaw. Ale ich zwierzchnicy domagali się zarzutów. Mamy więc grę na haki, na wymuszanie, po to tylko, by gdzieś na końcu zorganizować wielką konferencję prasową. Ten mechanizm odkrywany jest wolno, w wielkich bólach. Prokuratorzy przesłuchiwani przez sejmową komisję śledczą kluczą, robią uniki, kłamią. Prawda ujawniana jest powoli. Na kłamstwie złapany już został prokurator Krzysztof Sierak, który w sprawie Barbary Blidy zapisał się szczególnie – niemal od pierwszych chwil śledztwa aż po ostatnie. Kmiecik się skarży, prokuratorzy gawędzą Listopad 2005 r. Kończy się kampania wyborcza, wybory wygrywają PiS i Lech Kaczyński. W Prokuraturze Rejonowej Katowice-Centrum-Zachód prokurator Jacek Krawczyk kończy śledztwo dotyczące Barbary Kmiecik i wyłudzeń, które popełniała. Ich mechanizm był prosty – pani Kmiecik zdobyła listę firm, które miały dostać od państwa pieniądze na likwidację szkód górniczych. I przychodziła do nich, obiecując za kilkaset tysięcy złotych załatwienie dotacji (już przyznanej), czarując znajomościami i dojściami, m.in. do Barbary Blidy i Jacka Piechoty. W 2004 r. sprawą zajmuje się prokuratura, a konkretnie Jacek Krawczyk, który w lutym 2005 r. nakazuje panią Kmiecik zatrzymać. Wtedy to Barbara Blida zrywa z Barbarą Kmiecik znajomość, datującą się jeszcze z czasów głębokiej PRL. Gdy Kmiecik trafia do aresztu, do prokuratury zgłasza się Ryszard Zając, jej były współpracownik, a także były poseł SLD, współpracownik tygodników „NIE” i „Fakty i Mity”, który opowiada o powiązaniach Barbary Kmiecik z politykami i łapówkach, które miała wręczać. Krawczyk traktuje jego donosy sceptycznie – kolejni świadkowie, których przesłuchuje, nie potwierdzają słów Zająca. Nie ma też materialnych dowodów na ich potwierdzenie. W całej sprawie, gdzieś w oddali, przewija się Barbara Blida – pani Kmiecik pożyczyła jej 100 tys. zł na wybudowanie basenu w willi w Szczyrku, w zamian otrzymała prawo wynajmowania jednego pokoju przez 10 lat. Krawczyk skierował więc zapytanie do Urzędu Skarbowego, czy taka umowa jest legalna. I tyle. W tym czasie przebywająca w areszcie Barbara Kmiecik napisała skargę do prezydenta Kwaśniewskiego, do której prokuratura powinna się ustosunkować. Krawczyk udał się więc z odpowiednim pismem do Krzysztofa Sieraka, zastępcy szefa prokuratury rejonowej, który w tym czasie nią kierował. Panowie trochę plotkują. Wiadomo, że gdy ministrem sprawiedliwości zostanie Zbigniew Ziobro, dla katowickiej prokuratury nastaną dobre czasy. Tu Ziobro aplikował, tu ma znajomych i przyjaciół. Krawczyk wspomina więc tamte dni tak: „Żartowałem z kolegą Sierakiem, że gdybym przyjaźnił się z prokuratorem Bogdanem Święczkowskim, to o awans mógłbym być raczej spokojny. Głośno wyrażałem też swoje wątpliwości – bo to było też przedmiotem rozmów – co do zapowiedzi panów Kaczyńskich i Ziobry rozliczania lewicy. Pamiętam, użyłem takiego sformułowania: no, zacznie się polowanie na czarownice. Nie przypuszczałem także, że powiedziałem coś niestosownego, choć to było jak rozlane mleko”. Krawczyk rozmawiał z niewłaściwym człowiekiem. Po wygranej PiS katowicka prokuratura stała się kuźnią kadr. Przyjaciel Ziobry, Bogdan Święczkowski, który pracował w prokuraturze okręgowej, trafił do Warszawy, do Prokuratury Krajowej. Potem został szefem ABW. Jego zastępcą w ABW został Grzegorz Ocieczek, w listopadzie 2005 r. szef Prokuratury Rejonowej Katowice-Centrum-Zachód, przełożony Krawczyka i Sieraka. Sam Sierak awansował na stanowisko szefa prokuratury okręgowej. A szefem prokuratury apelacyjnej został Tomasz Janeczek, kolega Święczkowskiego z prokuratury okręgowej. Ekipa Ziobry kontroluje Ministerstwo Sprawiedliwości, prokuraturę, ABW. I ludzie z tej ekipy przez półtora roku przewijają się w sprawie Barbary Blidy. Pilnują, by się nie zakończyła. Niepamięć Sieraka Ale w listopadzie 2005 r. wszystko jeszcze było płynne, Sierak był w prokuraturze rejonowej i wspólnie z Krawczykiem naradzał się nad treścią odpowiedzi na skargę Barbary Kmiecik. Krawczyk zapoznał go z aktami śledztwa, Sierak zażyczył sobie, żeby mu je przekazać, bo chciałby się z nimi zapoznać. Panowie w tej sprawie spotkali się dwa
Tagi:
Robert Walenciak









