Bądźmy językowymi obłudnikami!

Bądźmy językowymi obłudnikami!

Warszawa 13.12.2017 r. Jerzy Bralczyk - jezykoznawca. fot. Krzysztof Zuczkowski

W wieku Ziobry „miękiszon” jest tylko pretensjonalnością Prof. Jerzy Bralczyk Czy język polskiej młodzieży, mówiąc językiem młodzieżowym, się skiepścił? – Skiepścił – powiedziała pani? Jakież to stare słowo! W XVII w. tak mówiono. I było to słowo nieprzyzwoite. Bo „kiep” oznaczało żeński organ rodny. Stąd później: „kpić”, „kpiarski”. W XVIII w. to był wyraz jednoznaczny. Później upowszechnił tego „kpa” Henryk Sienkiewicz. „Skiepścić” to dla mnie uroczy archaizm, a nie słowo młodzieżowe. Młodzież nie używa archaizmów? W plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku 2020 zgłoszono m.in. „huncwota” i „atencję”. – Ciekawe, co dziś te słowa mogłyby dla młodzieży znaczyć. Oba piękne, ale podejrzewam, że te młode huncwoty nie potraktowały tych słów z należytą atencją i nadały im nowe znaczenia. Zapytam inaczej: język młodzieżowy nam się zepsuł? – Tak, „zepsuć się” jest lepsze. To słowo neutralne. Młodzież zapewne go używa. Choć z pewnością ma na to swoje lepsze określenia. Jeszcze niedawno młodzi powiedzieliby „spaprał” czy „spaskudził”. A wie pani, że „zepsuć” pochodzi od psa? Pies był niedobry, robił psoty. Niszczył. Psuł. A czy się psuje młodzieżowy język? Nie sądzę. Jeśli młodzi powołują jakieś nowe słowa, to w przekonaniu, że stare się wytarły, zużyły. No i bardzo często mają rację. Słowa, zwłaszcza emocjonalne, wyrażające nasze uczucia, szybko się wycierają. Podobnie słowa intensyfikujące, że coś jest naprawdę dobre albo naprawdę złe, bardzo ważne albo bardzo dziwaczne. Młodzież także kwestionuje zachowania protokólarne, rytualne jako nieprawdziwe, zbędne. Ale z językiem młodzieży tak już jest, że gdy poznaję jakieś słowo młodzieżowe, to zwykle przestaje być młodzieżowym, skoro do mnie dotarło. Gdy my, językoznawcy, bierzemy je i przyszpilamy jak owada w skrzyneczce, to ono jest już po części martwe. To w jaki sposób pan profesor tłumaczy tegoroczne problemy z wyłonieniem Młodzieżowego Słowa Roku? – Któż łonił te słowa? Czy młodzież je łoniła? Czy zgredy językoznawcy? Kapituła plebiscytu, językoznawcy – ludzie już dojrzali oczywiście, ale propozycje słała młodzież. Chętnie słała. Rekordowo dużo, bo oddano aż 194 tys. głosów. Kapituła nie wskazała zwycięskiego słowa, bo nie chciała zaostrzać dyskursu społecznego. – Chwała kapitule, że próbowała wyłonić zwycięzcę. Brak werdyktu oznacza rozłożenie rąk, rezygnację. Nie zawsze – jak w przeszłości – można wybrać „dzban” – słowo, które oznaczało niby coś przykrego, ale jednocześnie było żartobliwe, sympatyczne. I nawet człowiek, który nie powinien chcieć być dzbanem, trochę jednak chciał. Ja poczułem się jak dzbanisko. Choć wiem, że to nawiązanie nie do dzbana wypełnionego winem, tylko do wiejskiego naczynia. „Dzban” mnie cieszył, bo świadczył o poczuciu humoru i sięganiu do dawnej polszczyzny. Kochanowski pisał: „Królowa do mszej chciała, ale kapelana / doma nie znaleziono, bo pilnował dzbana”. Kapituła uznała, że „słowa, które znajdują się na pięciu pierwszych miejscach, są sprzeczne z regulaminem plebiscytu, na mocy którego eliminuje się określenia wulgarne, obraźliwe, nawołujące do nietolerancji, odnoszące się do konkretnych osób (w tym nazwisk)”. Najwięcej głosów zebrały wyrazy od nazwiska Sasin – „sasinić”, „sasinować”, czyli działać bez efektów. – Te słowa mają inspirację polityczną i nie wróżę im długiego życia. Odbieram je jako sztuczne. Na drugim miejscu „Julka” – dziewczyna o lewicowych poglądach, otwarcie je wyrażająca, ale to określenie prześmiewcze, bo „Julka dużo mówi, mało wie” – tak definiują zgłaszający. – „Julka” mi się nawet podobała, bo ma w sobie coś nieokreślonego. Imiona, którymi obdarzamy pewien typ ludzi – jak Grażyna i Janusz – mają potencjał wynikający z wrażenia wyłącznie. Bo cóż jest takiego w pięknym słowie Grażyna, od litewskiego grażas – piękny, czy Janusz, od rzymskiego boga Janusa, żeby tak oznaczać ludzi – powiedziałbym – obciachowych? Czy to moda generacyjna, która sprawiała, że w konkretnym pokoleniu te akurat imiona były modne? Dziś Grażyna i Janusz odchodzą do lamusa. O, „lamus” – to jest ładne słowo przyswojone przez młodzież i dzisiaj „lamusem” określilibyśmy takiego Janusza. Były kiedyś inne imiona, typu Zenek czy Czesiek, jako słowa określające pewną mentalność, konkretny typ kultury. A Julia to często występujące imię wśród młodych kobiet protestujących dziś na ulicach. I mamy „Julkę”. Na czwartym i piątym miejscu wulgarne słowa wygwiazdkowane. – A tego nawet

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2021, 2021

Kategorie: Kraj