Parę pytań na po świętach

Parę pytań na po świętach

Zmieniały się systemy, upadały rządy, powstawały i znikały partie polityczne, a Polacy niezmiennie przez Świętami Wielkanocnymi lubili się spotykać. Podzielić jajkiem i złożyć życzenia świąteczne. Bardziej i mniej wierzący, ateusze i niedowiarki mogli się życzliwie uściskać i poplotkować. Wydawało się, że ten towarzyski obyczaj na trwałe wrósł w nasze życie i nic go nie jest w stanie zmienić. A tu proszę. Święta za pasem, a ochoty do spotkań malutko. Jak nigdy. Polak na Polaka patrzy wilkiem. I nie w głowie mu towarzyskie jajeczka. Bo i któż z kim miałby się teraz spotkać przy stole? Pootwierano przecież tyle nowych konfliktów, że nawet się połapać w tym trudno. Polakom, i tak w wielu sprawach podzielonym, zafundowano szczucie pacjentów na lekarzy, zwolenników lustracji na jej przeciwników, słuchaczy jednego radia na sympatyków drugiego, dziennikarzy z jednego koncernu na kolegów z konkurencji itd. Nie obeszło się bez epitetów i wojen wewnątrz Kościoła, między tymi, którym bliżej do Łagiewnik, a tymi z okolic Torunia, i paszkwili na byłych prezydentów RP. Z czasów Polski Ludowej robi się wyłącznie „czarną dziurę”, do której wrzuca się stosy bredni i kłamstw. Ilekroć widzę ten kolejny kubeł czarnej farby wylewany przez dzieci PRL na swoją ojczyznę, to w pamięci mam słowa prof. Łagowskiego, który już 10 lat temu, oceniając sytuację w Polsce, zacytował Józefa Szujskiego „fałszywa historia jest mistrzynią fałszywej polityki”. Niczego do tego nie trzeba dodawać. PiS i bracia Kaczyńscy potwierdzają to każdego dnia. Prowadząc politykę podziałów społecznych, wojen ideologicznych i historycznych, powołują się na mandat uzyskany drogą demokratyczną w wyborach parlamentarnych. I owszem, taki mandat uzyskali w 2005 r. Tyle że nie na to, co dziś robią. Legitymacja, którą się teraz posługują, została sfałszowana. Kto głosował na politykę PiS w obecnym kształcie? Demokracja jest najsensowniejszą, choć ułomną drogą do zdobywania władzy. Ale demokracja musi też umieć się bronić przed uzurpatorami. Przed politykami, którzy udają demokratów tylko w czasie wyborów. Wyborcy mają prawo do błędu. Do wyboru reprezentacji, która jest tego niegodna. Co wtedy, gdy takie nieszczęście dotknie naród, można zrobić? Trwać przy popełnionym błędzie? Dawać kolejne szanse i czekać na poprawę jakości rządów? Mobilizować opozycję parlamentarną do większej aktywności i skuteczniejszego egzekwowania naszych praw? Kiedy jest ten moment, w którym w imię odpowiedzialności za państwo nie wolno się uchylać od własnego działania? By zaniechanie oporu nie było uznane za przyzwolenie do najgorszych i najgłupszych decyzji władzy? Nie uciekniemy przed tymi pytaniami. Ale na razie czekają nas święta. Zachęcam więc, mimo wszystko, do spotkań towarzyskich. I życzę choć paru pogodnych i spokojnych dni. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2007, 2007

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański