Patriarchat skona! (ale jak tego doczekać?)

Patriarchat skona! (ale jak tego doczekać?)

Okładka „Wprost” z Jarugą-Nowacką w staniku na głowie nadaje się do zaskarżenia. Tylko kto to zrobi? Podczas ostatniej feministycznej Manify w (wice)Dzień Kobiet Izabela Jaruga-Nowacka zawołała: – Za pięć lat patriarchat skona! Rozumiem jej rachuby. Po wyborach będzie tak przygnębiająco, że kiedy skończy się czteroletnia kadencja tego niewybranego jeszcze Sejmu, następne wybory pójdą w przeciwną stronę (o ile jeszcze będą wybory). Fala wolności zmyje patriarchat. Bye, bye i krzyż na drogę! Tylko nadal nigdzie nie widzę tej polskiej nowoczesnej lewicy, która byłaby jednakowo wrażliwa na problemy ekonomiczne, obyczajowe i światopoglądowe. Oprócz może autorki okrzyku i kilku innych osób. Popyt na lewicę jest, podaży nie ma. Przyczyny tego stanu rzeczy są zapewne złożone, ale źle świadczą o polskim stanie lewej strony ducha. Na razie więc trzeba zacząć brać antydepresanty, bo one nie od razu działają. Nadciąga odnowa moralna fasady narodu, co jednoznacznie kojarzy się z generałem Franco i katolickim faszyzmem. „Jedna siła, jedna pięść” – odnowa moralna, zaostrzenie kar, teczki w miliony, Kościół bez barier, odmieńcy do katakumb. Ton będą nadawać Giertych i jego Młodzież Wszechpolska. Przed wojną kroiło się żyletkami Żydów, miało się getto ławkowe, napadało się na działaczy lewicy aż do wyczerpania cierpliwości, czyli delegalizacji, gdyż widać II RP miała więcej instynktu samozachowawczego niż III. A na kogo teraz przyjdzie kolej, kto poczuje cios, jak powiada Giertych, „jednej siły, jednej pięści”? Czy ta pięść wyląduje na twarzy niedoszłej polskiej demokracji? Chciałoby się zamknąć drzwi Sejmu, przekręcić klucz, wyrzucić go do morza i poczuć się wolnym. Lecz cóż, sami ich wybraliśmy. Najgorszy u polityków jest zupełny brak wrażliwości na rzeczywistość, poza tą, którą sami tworzą, i na ludzi. Elektoracie, nie patrz im na ręce, patrz na wrażliwość! Co skona, gdy skona patriarchat? W tej sytuacji wcale nie taki powszechny, choć relatywnie dobrze działający polski ruch feministyczny wyrasta na jedyny spontaniczny, oddolny ruch o charakterze lewicowym. Patriarchat – pojęcie, które w feminizmie dostarcza głównego opisu modelu rzeczywistości, jeśli chodzi o relacje płci i władzy – w Polsce miewa się wybitnie. Płcią dominującą jest w tym modelu, jak wiadomo, płeć męska, która rezerwuje dla siebie władzę polityczną, a w swoim systemie wartości upatruje zdroworozsądkowego, „normalnego”, „naturalnego” widzenia świata, innych oskarżając o uzurpację, napaść, fanatyzm. Wszędzie to u nas widać, wystarczy włączyć telewizor, by zobaczyć grono polityków płci patriarchalnej, którzy nas niedługo będą reformować, jeśli im pozwolimy. Moralnie, bo inaczej nie potrafią, a jak moralnie, to wiedzą, że Jam Jest Wzorcem. A ekonomicznie – to co niby jest wzorcem? A społecznie? To ich przerasta. Co zrobić z tym patriarchatem? Rewolucja nie pomoże, strzelać nie ma po co, gdyż patriarchat mieszka w świadomości, jest sposobem widzenia i rozumienia świata, w który wpisane jest także to, że inne sposoby widzenia świata są głupie i niebezpieczne. Manifa zaś w tym roku zrobiła się bardziej egalitarna, zaproszono kobiety spoza środowisk feministycznych; przyszły stewardesy Lotu, którym pracodawca poskracał urlopy, pracownice Biedronki, pielęgniarki i nikomu nie przeszkadzało, że jednym z haseł Manify były prawa lesbijek. Szło więc w porywach do kilku tysięcy osób, i to szło, proszę zauważyć, w sposób, w jaki w Polsce się nie demonstruje – nikt bowiem nie miał na oku żadnego doraźnego interesu, lecz jedynie IDEE. Feminizm żywi się konfliktem i aborcją, a pije krew patriarchatu „Feministki największymi wrogami kobiet”, głosi napis na okładce „Wprost”. Poniżej głowa Izabeli Jarugi-Nowackiej, a na głowie stanik. Pani wicepremier patrzy przez otwory wycięte w miseczkach stanika. Gdyby swego czasu udało się wprowadzić zapis o dyskryminacji ze względu na płeć, ta okładka nadawałaby się do zaskarżenia właśnie z tego paragrafu. Ale i tak nadaje się do zaskarżenia. Tego jednak pewnie nikt nie zrobi, skoro polska praktyka wskazuje, że ani antysemityzmu, ani rasizmu, ani napaści na feministki, gejów i lesbijki nie można tu zaskarżyć. Po prostu nie, bo prokuratura nie widzi w tych zjawiskach niczego szczególnie szkodliwego społecznie. Co innego praca Nieznalskiej, wisząca w kącie małej galerii. I to kolejna rzecz, która na pewno się nie zmieni przez cztery następne lata. W środku tego „Wprost” spory artykuł Wildsteina na temat feminizmu. Dowiedziałam

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2005, 2005

Kategorie: Opinie