Czy Kurdowie staną się wielkim przegranym konfliktu irackiego? W Iraku tylko oni przyjęli Amerykanów przyjaźnie. Kurdowie z Północy liczą, że przy pomocy Stanów Zjednoczonych wezmą odwet na krwawym dyktatorze z Bagdadu i odzyskają Kirkuk, „kurdyjską Jerozolimę”. Ale te nadzieje być może szybko się rozwieją. Przeciwna kurdyjskim aspiracjom Turcja jest gotowa do interwencji. Kurdowie w irackim Kurdystanie mogą nawet utracić swą autonomię, z której korzystają od 12 lat. Na razie Rasul Ali, komendant sił zbrojnych Patriotycznej Unii Kurdystanu (PUK), jednego z dwóch ugrupowań irackich Kurdów, z radością patrzy w przyszłość: „Po raz pierwszy w swej historii Kurdowie stoją po stronie zwycięzców”. „Zwycięzcy” to Amerykanie i ich sojusznicy, którzy rozpoczęli inwazję na Irak, aby obalić Saddama Husajna. Kurdowie chętnie przyszli im z pomocą. Przywódca z Bagdadu to przecież kat narodu kurdyjskiego, na jego rozkaz w latach 1987-1988 rozstrzelano, wytruto gazem bojowym lub zamęczono w więzieniach ponad 170 tys. mieszkańców irackiego Kurdystanu, dziesiątki tysięcy musiało uciekać ze swych domów. Obecnie iraccy Kurdowie oddali swych partyzantów, czyli peszmergów (dosłownie: ci, którzy idą na spotkanie śmierci), pod rozkazy gen. Tommy’ego Franksa, naczelnego dowódcy sił koalicji antyirackiej. Przywódcy kurdyjscy Dżalal Talabani z PUK i Masud Barzani z Demokratycznej Partii Kurdystanu (KDP) wierzą, że także iraccy Kurdowie stali się częścią koalicji, zaś Waszyngton z pewnością odwdzięczy się za pomoc kurdyjskich zwiadowców. Najwyższy czas, aby nieprzyjazna do tej pory historia zaczęła traktować Kurdów bardziej łaskawie. Kurdowie, lud istniejący już 4 tys. lat (a więc cztery razy dłużej, niż Polacy), to zapewne największy na świecie naród bez własnego państwa. Po I wojnie światowej zwycięzcy alianci obiecali wprawdzie Kurdom „narodową siedzibę”, ale do jej utworzenia nigdy nie doszło – pokonana Turcja niespodziewanie zdołała odrodzić swe siły. Niepodległościowe aspiracje Kurdów zostały stłumione. Obecnie ok. 22-25 mln Kurdów żyje na terenie Turcji, Iranu, Iraku, Syrii i Armenii. Zazwyczaj są tam dyskryminowani, prześladowani i szykanowani. Ankara nazywa swoich Kurdów „Turkami górskimi”, nie zezwala na nauczanie w języku kurdyjskim. Dochodziło do tego, że Kurdyjki odwiedzające swych synów w więzieniach i zmuszone podczas widzeń mówić po turecku, przez cały czas powtarzały jedno tylko tureckie zdanie, jakie znały: „Jak się masz? Jak się masz?”. Ostatnio aspirująca do Unii Europejskiej Turcja złagodziła nieco represje, zezwalając na wprowadzenie języka kurdyjskiego do szkół prywatnych, czy do kilku kurdyjskich programów telewizyjnych, ale te reformy przeważnie pozostały na papierze. Paradoksalnie w najlepszym położeniu znajdowała się przez 12 lat czteromilionowa społeczność irackich Kurdów. W 1991 r., po klęsce Bagdadu w wojnie o Kuwejt, zachęceni przez Amerykanów Kurdowie wszczęli rebelię przeciwko Saddamowi Husajnowi i na krótki czas zdobyli Kirkuk, swą dawną stolicę. Jest to ośrodek o strategicznym znaczeniu, wokół niego rozciągają się obfite pola roponośne – 1,4 mld ton czarnego złota. Ten, kto kontroluje Kirkuk, kontroluje także te bogactwa. Ostatecznie Stany Zjednoczone nie udzieliły powstańcom poparcia i peszmergowie, rozstrzeliwani przez karabiny maszynowe irackich helikopterów, musieli porzucić Kirkuk i uciekać w góry. Jednak Kurdowie i tak znaleźli się w lepszej sytuacji niż szyici z południa Iraku, których Waszyngton również nakłonił do rebelii, potem jednak pozwolił Husajnowi na jej stłumienie. Szyici znów znaleźli się pod panowaniem dyktatora, Kurdowie utracili Kirkuk, pozostali jednak niezależni w swoich górach. W irackim Kurdystanie powstało praktycznie niepodległe kurdyjskie państewko, bezpieczne pod amerykańsko-brytyjskim parasolem lotniczym. Samoloty Waszyngtonu i Londynu patrolują niebo nad tym regionem, uniemożliwiając lotnictwu irackiemu dokonywanie nalotów. Wśród ugrupowań kurdyjskich tradycyjnie trwały waśnie. PUK kontrolująca wschodnie regiony prowincji szukała oparcia w Iranie, KDP niekiedy współdziałała z Saddamem Husajnem. Mimo tych sporów przeradzających się w konflikty zbrojne irackim Kurdom powodziło się dobrze. Dzięki przemytowi ropy naftowej doszli nawet do pewnego (oczywiście względnego) dobrobytu. W mieście Sulejmanija powstał parlament kurdyjski. Konflikt wokół Iraku zagroził tym wszystkim zdobyczom. Początkowo Waszyngton zamierzał utworzyć front północny – 62 tys. amerykańskich żołnierzy miało maszerować na Bagdad z terytorium Turcji.
Tagi:
Krzysztof Kęciek









