Piekło „wybrańców”

Piekło „wybrańców”

MIAŁAM DOPIERO SZEŚĆ LAT, ale zrozumiałam. Na końcu zdjęli mi mokre majtki i wytarli ciało wilgotnym ręcznikiem. Między nogami krwawiłam już tylko trochę. Mężczyzna zwinął nieco papieru toaletowego i nakazał mi wsunąć go w siebie głęboko. Powiedział, że mogę wyjąć papier następnym razem w toalecie, wtedy nie będę już krwawić. Potem ubrali mnie na powrót w sukienkę i zabrali do pozostałych dzieci z grupy uczestniczącej w Halloween, które czekały na powrót.

Było już późno, gdy znaleźliśmy się w domu. Moja młodsza siostra była bardzo zmęczona i głośno marudziła. Wszystko odbyło się szybko, umyliśmy zęby i położyliśmy się spać. Byłam zupełnie zdezorientowana i zalękniona, ale czułam ulgę, że nikt nic nie spostrzegł. Zasnęłam wycieńczona. Następnego dnia matka spytała mnie o plastry. Przestraszyłam się, że będzie chciała obejrzeć rany, opowiedziałam więc, że bawię się w pielęgniarkę i poprosiłam, żeby pozwoliła mi zachować opatrunek. Udało się, ale ze strachu, że matka coś zauważy, zsiusiałam się potem w majtki.

Rany na kolanach zagoiły się i pozostawiły dwie różowe, około dwucentymetrowe grube blizny. Nie rozumiałam, co to wszystko ma znaczyć. Co stało się w dole w ziemi? Brutalnego mężczyznę, który na mnie leżał, rozpoznałam po głosie i owłosionych rękach.

Dlaczego to zrobił?

Nadal bolało mnie całe ciało. Między nogami przez wiele dni czułam straszliwe pieczenie, zwłaszcza przy chodzeniu i gdy musiałam do toalety. Bolało mnie także bardzo, gdy zmieniałam zwinięty papier. Nie powiedziałam jednak nikomu ani słowa. Dlaczego zrobiono mi te nacięcia na kolanach? Do czego zostałam wybrana? (…)

PEDOFILE PRZEŚLADOWALI MNIE, gdy tylko mieli ku temu okazję, coraz częściej jednak musiałam uciekać również przed starszymi chłopcami. Trudno było przewidzieć, komu powinnam schodzić z drogi.
Przemoc zapoczątkowana przez kilku mężczyzn rozprzestrzeniała się niczym wrzód po całym ośrodku misyjnym. Niektórzy chłopcy zaczęli zaczajać się na mnie i innych „wybrańców” również za dnia. To z kolei nie uszło uwagi młodych tubylców z sąsiedniej wioski, którzy pracowali w bazie jako ogrodnicy lub pomocnicy. Stali się bardziej bezczelni i również ośmielali się na nas napadać. Gdy przechodziłam koło nich, bezwstydnie wykonywali dwuznaczne gesty i wskazywali na najbliższy wychodek. Za każdym razem zawstydzona patrzyłam w ziemię i próbowałam omijać ich dużym łukiem. Nie zawsze mi się to udawało, były jednak wyjątki. (…)

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2014, 50/2014

Kategorie: Książki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy