Piłkarski uniwersytet

Piłkarski uniwersytet

Polska wraca do rozgrywek minimundialu po 24 latach Maciej Korzym oznajmił, że woli z Legią Warszawa grać w Pucharze Intertoto. Kamil Grosicki z Pogoni Szczecin opowiadał coś o testach we Francji, a w rzeczywistości finalizował transfer do Legii, Adam Marciniak zaś postanowił ze swoim ŁKS Łódź pojechać na posezonowy relaks do Stanów Zjednoczonych. W ten sposób trzech utalentowanych juniorów na własne niejako życzenie wykluczyło się z wyjeżdżającej na kontrolny turniej do Jordanii reprezentacji Polski do lat 20 (Under-20). Dobrze wiedzieli, że odmowa ta automatycznie skutkuje brakiem miejsca w kadrze na młodzieżowe mistrzostwa świata. Od 30 czerwca do 22 lipca takowe zostaną rozegrane w Kanadzie. Pod szyldem: FIFA U-20 Word Cup Canada 2007. Szum wokół wspomnianej trójki zrobił się już po powrocie reszty kolegów z Jordanii, przed ostatecznym ustaleniem składu 21-osobowej kadry. Korzym, Grosicki i Marciniak usiłowali wyjaśniać, że stali się ofiarami nieporozumienia, zaczęli zwalać winę na trenera Michała Globisza. Widać dopiero wtedy ktoś im uświadomił, że zrezygnowali nie z jakiegoś podrzędnego turnieju, lecz z bardzo poważnej imprezy. Imprezy znajdującej się w hierarchii FIFA zaraz po tradycyjnych mistrzostwach świata i turnieju olimpijskim, odbywającej się od 1977 r. Trampolina do sławy Przy dwuletnim cyklu oznacza to, że przed nami już 16. festiwal 20-latków. Nazywany minimundialem, dla plejady młodych piłkarzy oznacza bowiem pierwszą konfrontację w skali światowej, uchodzi za futbolowy uniwersytet. Jeśli wymienić jego najważniejszych uczestników, staje się jasne, jaka to ranga i co traci trójka naszych rebeliantów. W roku 1979 w Japonii młodzieżowe mistrzostwo świata i zarazem pierwsze szlify na międzynarodowej arenie zdobył sam wielki Diego Maradona. W 1983 r. Holandia co prawda nie zrobiła furory na meksykańskich wysokościach, ale dla Marca van Bastena był to ważny etap, odskocznia do wielkiej kariery. Świetną obsadę miał turniej Chile 1987. Andreas Moeller, Niemiec z RFN, trzy lata później został dorosłym mistrzem świata. Niemiec z NRD – Matthias Sammer, dziewięć lat później, już w barwach RFN, i to z m.in. Moellerem, fetował mistrzostwo Europy. Ale złoty medal przypadł wtedy Jugosławii. Chorwacki odłam tej ekipy wywalczył w roku 1998 trzecie miejsce seniorskich mistrzostw świata, uświetnione snajperskim berłem dla Davora Sukera. Rosjanin Oleg Salenko wiosną 1989 r. w Arabii Saudyjskiej sięgnął po strzelecką koronę wśród 20-latków, by w 1994 r. zdobyć ją już na normalnym mundialu. W roku 1991 turniej U-20 organizowała Portugalia. Finałowy mecz, w którym gospodarze dopiero po rzutach karnych pokonali Brazylijczyków, przyciągnął na stadion Benfiki Lizbona aż 127 tys. widzów. To wtedy narodziła się wspaniała generacja portugalskich graczy, z Luisem Figo na czele, nazwana potem „Czarodzieje ’91”. W 1999 r. na boiskach Nigerii błyszczał Brazylijczyk Ronaldinho, a w 2001 r. w Argentynie – jego rodak Kaka. W 2002 r. fetowali mistrzostwo świata, dziś należą do najlepszych piłkarzy globu. Należy do nich również Argentyńczyk Lionel Messi, który zdominował ostatnie (Holandia 2005) mistrzostwa świata U-20. Oko w oko z Maradoną Sporo tych wielkich nazwisk, prawda? Tym bardziej miło, że znaczące miejsce w historii minimundialu zajmuje Polska. Szkoda tylko, że historia to dosyć odległa. Biało-czerwoni startowali w drugim, trzecim i czwartym wydaniu mistrzostw świata U-20. W 1979 r. zajęli czwarte miejsce, w 1981 nie wyszli z grupy, w 1983 r. sięgnęli po brązowy medal. Co ciekawe, teoretyczna siła tych drużyn była odwrotnie proporcjonalna do osiągniętych wyników. W roku 1979, w Japonii, podopieczni trenera Henryka Apostela w grupie pokonali Jugosławię i Indonezję, a ulegli mistrzowskiej później Argentynie. W ćwierćfinale wyeliminowali Hiszpanię, w półfinale nie sprostali ekipie ZSRR, bój zaś o trzecie miejsce z Urugwajem przegrali dopiero w karnych. Piotr Skrobowski, który krył samego Maradonę, z wypiekami na twarzy opowiadał wówczas: – Ten gość znakomicie drybluje, a kiedy rywalom nie pozostaje nic innego niż faul – sprytnie ucieka z nogami. Popisowo wykonuje wolne, tak wbił gola i nam. Łącznikiem między tamtą a obecną reprezentacją Polski U-20 jest jej trener bramkarzy, Janusz Stawarz. Wtedy w Japonii był dublerem Jacka Kazimierskiego, ale przeciw Argentynie zagrał. Wspomina: – W nagrodę za dobrą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc 30,00 zł lub Dostęp na 12 miesięcy 250,00 zł
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 26/2007

Kategorie: Sport