PiS jakie jest, każdy widzi

PiS jakie jest, każdy widzi

Emeryci to dominująca grupa jedynek Kaczyńskiego

Czy na pewno lubimy stare, dobrze znane melodie? Tak w każdym razie oceniają wyborców spin doktorzy PiS, bo wśród zaprezentowanych przez Kaczyńskiego jedynek na listach wyborczych trudno znaleźć kogoś, kto by zaskoczył i przykuł uwagę.

To wyborcze abecadło, ale warto je przypomnieć. Polska podzielona jest na 41 okręgów wyborczych. Liderzy list w każdym okręgu są twarzami swoich ugrupowań, to oni mają przyciągać wyborców, są jak okładka gazety. Mają stanowić wartość dodaną, są wyborczymi lokomotywami. Poza tym specyfika wyborów powoduje, że zapewniają już sobie mandat, przynajmniej jeśli chodzi o duże partie, PiS i PO. Liderzy partii, ustawiając jedynki, ustawiają sobie zatem przyszły układ sił w klubie sejmowym. Jak to wyszło Kaczyńskiemu?

Nie chciał Tuska, ma Ziobrę

Największą niespodzianką była oczywiście decyzja, by on sam nie kandydował z Warszawy, ale przeniósł się do okręgu nr 33, kieleckiego. Po tym manewrze rozległy się od razu słowa zachwytu, jak to sprytnie Kaczyński postąpił. Uciekł od pojedynku z Donaldem Tuskiem, za to wybrał miejsce, w którym będzie lokomotywą i przysporzy PiS dodatkowych głosów. No i miał to być kolejny argument na rzecz tezy, jakim to prezes jest geniuszem. Czyżby?

Zerknijmy na wyniki wyborów z roku 2019. PiS zdobyło w okręgu kieleckim 314 tys. głosów, czyli zebrało ich 55%. Dało mu to w okręgu, który liczy 16 mandatów, aż 10 miejsc w Sejmie. I trudno przypuszczać, by obecność Kaczyńskiego w jakiś sposób teraz powiększyła ten dorobek. By PiS mogło wziąć 11 mandatów. Bo wtedy musiałoby zebrać ponad 60% głosów. To mało prawdopodobne. Patrząc chłodnym okiem, przenosinami z Warszawy do Kielc Kaczyński co najwyżej może uratować obecny stan pisowskiego posiadania. Ale nic dodatkowego nie ugra.

Druga sprawa – wiele mówi się, że w ten sposób Kaczyński uniknął pojedynku z Tuskiem, że pisowski okręg pozwoli mu „ukręcić” dobry rezultat, którym mógłby się chwalić. Owszem, to prawda, ale częściowa. Przed Kaczyńskim liderem okręgu nr 33 był Zbigniew Ziobro. I zdobył w nim 114 tys. głosów, czyli więcej niż co trzeci głos, który padł na listę. To ta poprzeczka, którą Kaczyński powinien 15 października przeskoczyć, ze znaczącą nadwyżką. Bo owszem, nie rywalizuje już z Tuskiem, ale z Ziobrą, tym z roku 2019, już tak.

A Giertych? Też trudno przypuszczać, by jego obecność zwiększyła liczbę mandatów oddanych na KO. W roku 2019 Platforma zdobyła w okręgu 96 tys. głosów (16,6%), co przełożyło się na trzy mandaty. Teraz może liczyć na cztery. Starcie z Kaczyńskim będzie raczej nękaniem niż efektywnym bojem. Inna rola Giertychowi jest pisana.

Pionki Jarosława

A jeśli chodzi o efektywny bój – parokrotnie już zwracaliśmy na to w PRZEGLĄDZIE uwagę – sprawy te rozstrzygnęły się wcześniej, podczas pisania Kodeksu wyborczego, kiedy Sejm nie uwzględnił korekty demograficznej i sprawy głosów Polonii. W związku z tym platformerski okręg Warszawa I, gdzie głosowało 1,380 mln ludzi, dzieli te głosy na 20 mandatów, a pisowski okręg nr 33, czyli Kielce (głosowało 570 tys.), ma do rozdysponowania 16 mandatów. I to jest skok na kasę!

Ale wróćmy do list PiS. Miejsca w Kielcach Kaczyńskiemu musiał ustąpić Ziobro. W pierwszej wersji miał zostać przerzucony do Chełma, co było swego rodzaju upokorzeniem. Teraz ma startować z Rzeszowa. Widzimy więc, że nie on wybiera sobie okręg, tylko Kaczyński jemu. O tym, że to prezes dobierał jedynki, świadczą także inne ruchy. Aby ratować Ryszarda Terleckiego, przerzucono go z Krakowa na pierwsze miejsce do Nowego Sącza. Mandat już ma, okręg Nowy Sącz jest 10-mandatowy, PiS wzięło tam w roku 2019 aż osiem. No to teraz czekamy na telewizyjne obrazki, jak Terlecki agituje po góralskich wioskach.

Takich spadochroniarzy jest więcej. Mariusz Kamiński wylądował w Chełmie i pewnie pierwszy raz w życiu to miasto zobaczy. Krzysztof Szczucki, szef Rządowego Centrum Legislacji, rządowy prawnik, któremu Kaczyński ufa, otrzymał jedynkę w Toruniu, choć z tym miastem nie ma nic wspólnego. A Paweł Szrot, też prawnik, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy – jedynkę w Bydgoszczy. Trzeba być wielkim optymistą, by wierzyć, że będą oni lokomotywami wyborczymi, że pociągną PiS do wielkiej wygranej. Ale mają swoje zalety – reprezentują w obozie władzy grupę osób wykształconych, nowy nabór.

Czas emerytów

Ale stary nabór trzyma się mocno! W Elblągu listę PiS ma ciągnąć polityk miejscowy, 73-letni poseł Leonard Krasulski. Parę lat temu głośno było w mediach o jego przeszłości. Otóż Krasulski był zawodowym podoficerem Ludowego Wojska Polskiego, doszedł do stopnia plutonowego. Nagle został zdegradowany do stopnia szeregowego i przeniesiony do rezerwy. On sam utrzymywał – podobnie pisało MON – że był to dowód represji za jego postawę niepodległościową. Potem się okazało, że zdegradowano go za zdefraudowanie 20-litrowej beczki spirytusu. W latach 70. była to rzecz niewątpliwie cenna, niczym niepodległość. Przy okazji utarczek medialnych wyszły na jaw akta Krasulskiego, w których możemy przeczytać opinie przełożonych. Oto jedna z nich: „Nie troszczy się o warunki bytowe żołnierzy. Musi być pod stałą kontrolą przełożonych. Samodzielnie nic nie potrafi zrobić. Nie dba o powierzone mu mienie wojskowe”.

Innym weteranem, któremu powierzono rolę lokomotywy wyborczej, jest Antoni Macierewicz, lat 75. On również będzie startować z dobrze sobie znanego okręgu, czyli z Piotrkowa. A jeżeli jesteśmy przy emerytach, nie sposób nie wymienić Zbigniewa Raua (lat 68, startuje w Łodzi), Bożeny Borys-Szopy (lat 69, Gliwice), Marka Kuchcińskiego (lat 68, Krosno), a także Czesława Hoca, lat 69, lekarza endokrynologa, który będzie jedynką w dobrze sobie znanym Koszalinie. Z kolei listę w Rybniku ma poprowadzić parę miesięcy młodszy Bolesław Piecha, lekarz ginekolog, były wiceminister zdrowia. Inny były wiceminister zdrowia, a obecnie minister cyfryzacji, Janusz Cieszyński (ten od respiratorów), został liderem listy PiS w Olsztynie. Jest on tam oczywistym spadochroniarzem, jak piszą media, jego rzucenie na stolicę Warmii to dla miejscowego PiS szok.

W ostatnich tygodniach sporo spekulowano, że numerem jeden okręgu pilskiego będzie nowa minister zdrowia Katarzyna Sójka. Ba! Gdy ogłaszano pilską jedynkę, to jej nazwisko pojawiło się na telebimie za plecami Kaczyńskiego. Tymczasem bum! Prezes ogłosił nazwisko posła Krzysztofa Czarneckiego, lat 66, z wykształcenia technika budowlanego, byłego burmistrza Trzcianki, który ma jedną wielką zaletę – należał jeszcze do PC.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 36/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Fot. Piotr Molęcki/East News

Wydanie: 2023, 36/2023

Kategorie: Kraj, Wybory 2023

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy