Wybory samorządowe w Podlaskiem nie przyniosły rozstrzygnięć, na które liczyły wszystkie partie Miało być wielkie wydarzenie, było ledwie parę ciekawostek. Mowa o wyborach do sejmiku województwa podlaskiego, połączonych z referendum w sprawie przebiegu obwodnicy Augustowa. Na Podlasiu urządzono poligon, pokazujący siłę polityczną poszczególnych ugrupowań półtora roku po wyborach parlamentarnych. Ale właściwie rozegrała się ledwie chłopięca zabawa na huśtawkach w parku. Prężący mięśnie premier, wicepremierzy, ministrowie i liderzy polityczni zechcą o tym szybko zapomnieć. Wybór nowego sejmiku stał się koniecznością po trzymiesięcznych siłowaniach radnych, którzy swe mandaty uzyskali jesienią ub.r. Ostatecznie nie potrafili stworzyć takiej większości, która mogłaby wygenerować zarząd województwa. W zgodzie z prawem sejmik został rozwiązany, a władzę objęła „osoba zastępująca organy województwa”. To eufemizm prawodawcy, bo w istocie rządził komisarz, tylko tak dziwnie się nazywał; rzecz jasna – mianowany przez premiera. Rządził iście po komisarsku. Szukał haków na przeciwników, zmieniał struktury organizacyjne. W ostatnich dniach przed wyborami zwolnił m.in. twórców znakomitego portalu Wrota Podlasia, który uchodził za najlepszy w kraju, a był kapitalną realizacją pewnej myśli o edukacji informatycznej społeczeństwa. Ponieważ komisarz wcześniej zwolnił szefową promocji, która stworzyła profesjonalną redakcję Wrót, odejście kolejnych kluczowych pracowników spowodowało, że dzisiaj portal jest cieniem tego sprzed kilku miesięcy. Żeby było ciekawiej – jeden ze zwolnionych to znakomity dziennikarz z heroiczną przeszłością opozycyjną. W ostatnich dniach przed wyborami komisarz Jarosław Schabieński (protegowany odgrywającego na Podlasiu coraz większą rolę wiceministra SWiA, Jarosława Zielińskiego) zmienił patrona Teatrowi Dramatycznemu. „Odwołał” z tej funkcji Aleksandra Węgierkę, a mianował Józefa Piłsudskiego. Akurat jakoś tak w 60-lecie teatru. Węgierko – artysta znakomity, prowadził w Białymstoku teatr w czasach, gdy ta część kraju była pod okupacją sowiecką. Wystawiał największe polskie dzieła – po polsku, dla Polaków. Kiedy weszli Niemcy (w czerwcu 1941 r.), został najpewniej przez nich zamordowany. Ale ponieważ dyrektorował teatrowi „za Sowieta”, musiał chodzić z nim na ugody, może nawet był agentem NKWD – argumentował komisarz i decyzję podjął. Oczywiście pojawili się dyżurni z IPN, którzy wątki „kolabo” uprawdopodobnili. Dlaczego o tym piszę? Bo był to pokaz – jak może wyglądać podlaski świat wedle PiS, pokaz perfekcyjny, więc naród miał okazję zrozumieć, gdzie stawiać krzyżyki na kartach do głosowania. Ale PiS wygrało te wybory (12 mandatów). Niestety – nie wygrało wszystkiego. Partia ta razem z Samoobroną ma tylko połowę (czyli 15) mandatów. Platforma (siedem), PSL (pięć) i LiD (trzy) – to również daje 15. Tak było po ostatnich wyborach i konfiguracja ta doprowadziła właśnie do nowej elekcji. Jak na ogromną i drogą akcję wyszło średnio, bo zaledwie to samo, co poprzednio. A jej natężenie (już kiedyś o tym pisaliśmy) było ogromne. Premierzy, ministrowie, luminarze polityczni – wszyscy niemal każdego dnia obiecywali wojewódzkiemu narodowi złote góry, a głównie wiele nowych dróg. Nawiasem mówiąc, mieszkańcy województwa już drugiego dnia po wyborczej niedzieli obudzili się z ręką w nocniku, gdy podano komunikaty, że zamiast miliarda euro na drogi, będzie w województwie kilkakrotnie mniej. Zadano w tej wojnie trochę ran. Za przywiązanie do zielonych barw klubowych wywalono z pracy jednego z kandydujących (wygrał) dyrektorów oddziałów agencji rolnej. Z kolei PO wysłała do prokuratury wniosek o ściganie kilku PiS-owskich ważniaków za przyjęcie do eksploatacji oczyszczalni ścieków, która niczego nie oczyszczała, bo nie działała. W sprawę uwikłany był też obecny wicemarszałek Senatu, Krzysztof Putra. Wojna była generalnie dość blada i bez ognia. Miały to być prawybory parlamentarne. Ale żadna debata programowa się nie odbywała, bo główny i chyba jedyny przekaz formułowany przez partie brzmiał tak: będą duże pieniądze z Unii, my je rozdamy lepiej. W sumie historia podlaska zatoczyła koło i wróciła w to samo miejsce. Tutaj jednak należy się czytelnikom pewne wyjaśnienie. Otóż województwo podlaskie to ciągle obszar posklejany z różnych kolorów. Jest w tej palecie kawałek Podlasia, jest kawałek, gdzie dominuje ludność białoruska, jest fragment Mazowsza wraz z Kurpiami, Suwalszczyzna i ziemie litewskie. Mazowsze i Kurpie (ziemia łomżyńska) na przykład zupełnie zlekceważyły wybory. Frekwencja była niska, zainteresowanie mizerne. Także
Tagi:
Zbigniew Krzywicki









