Poczytam ci o Wandzie

Poczytam ci o Wandzie

A jeśli ktoś nie wie, kim jest i co pisze Rafał Woś albo Grzegorz Sroczyński? Albo co to podatek progresywny, Monteskiusz, trójpodział władzy? A jeśli ktoś nie miał nigdy w ręku Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, nie lubił matematyki w szkole, nie bardzo kojarzy Arystotelesa ani z etyki, ani z logiki, a jeśli spory o ideę państwa są mu całkiem obce, odległe, chyba że zapuka komornik w sprawie mandatu za brak biletu przed siedmiu laty? A jeśli nie jedzie na wakacje ani nie idzie na urlop i ma kłopot z kupnem nie tylko podręczników dla dzieciaka, ale także lodów latem? A jeśli nigdy nie był za granicą, gdzie mówią inaczej, witają się inaczej, gdzie nikt nie wie, kim on jest, a on sam czy ona sama też tego nie wiedzą, ale tamci nie wiedzą jeszcze bardziej? A jeśli nigdy nie pomyślał, że mógłby mieć inną płeć, inny kolor skóry, inną modlitwę wieczorną, inny pejzaż, inny posiłek co rano? A jeśli nie potrafi czytać, mówić w innych językach? Jeśli od lat nie sięgał do gazet, jeśli nie odróżnia tygodników opinii od siebie, nie wie, że mają coś, co jest „linią programową”, rdzeniem tożsamości, jeśli telewizja to telewizja, jeśli ostatni raz kupił książkę przed dekadą i była o piłce albo o gotowaniu? To skąd i dlaczego miałby wiedzieć, że wszystko, co wokół, jest polityczne

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2018, 35/2018

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz