Trzeźwienie to ból podejmowania decyzji i bycia odpowiedzialnym – Widziałem węże, które chodziły mi po rękach, i wtedy brałem nóż i obcinałem im łby. Kiedy odrastały, tłukłem je tasakiem do mięsa – opowiada Sylwester, od 17 lat niepijący alkoholik, jak o sobie mówi, i pokazuje sieć blizn na rękach. – Ja w końcówce swojego picia ganiałem po pokoju białego goryla, który ukrywał się przede mną. Szukałem go w szafie i w kanapie, na klatce schodowej i w łazience. Ale nigdzie go nie było… Pojawiał się, dopiero gdy kładłem się spać. Strasznie się go wtedy bałem – mówi kolega Sylwka, z podobnym stażem abstynencji. – Ja z kolei znam faceta, który nigdy nie miał delirki, ale ręce tak mu się trzęsły, że nie mógł w nich butelki utrzymać. Wpadł więc na pomysł, że można pić z miski – dorzuca Krzysiek, alkoholik trzeźwy od 16 lat. Demokratyczne uzależnienie Nikt nie chce zostać alkoholikiem. Bo nikt nie chce cierpienia, strat, upodlenia, do jakiego prowadzi picie. O zasypianiu na wycieraczce, budzeniu się we własnych odchodach albo duszeniu treściami pokarmowymi napisano już wiele książek, zrobiono parę filmów. Niestety, niewielu twórcom udaje się dostrzec istotę problemu. Większość skupia się na epatowaniu odbiorcy ciemną stroną alkoholizmu, pokazywaniem obrzydliwych scen, pijackiej degrengolady. Właśnie wchodzi na ekrany film „Pod Mocnym Aniołem”, gdzie reżyser użył podobnego klucza do opisu zjawiska, jakim jest alkoholizm. Tymczasem alkoholicy są wśród nas, nie wszyscy to menele. Są elegancko ubrani, zajmują wysokie stanowiska, mają pieniądze, odnoszą sukcesy… i czasem nawet odmawiają alkoholu. – Potrafiłem nie pić pół roku, rok, a nawet dwa, ale raz na jakiś czas fundowałem sobie porządne chlanie. Brałem wtedy urlop, zamykałem się w jakimś hotelu i tankowałem przez dwa tygodnie. Na koniec zamawiałem odtrucie, a potem wracałem do roboty – mówi 39-letni Michał, właściciel agencji nieruchomości, który właśnie skończył terapię. – Nikt o tym nie wiedział, ani pracownicy, ani rodzina, ale piłem codziennie przez 10 lat. I nie przeszkadzało mi to być prezesem dużej firmy IT – opowiada Roman, 12 lat stażu w niepiciu. Skąd więc schemat beznadziejnego alkoholika? – To się bierze z braku wiedzy – mówi Monika Sielska, terapeutka uzależnień z Warszawy. – Tymczasem alkoholizm jest zawsze skutkiem, a nie przyczyną – dodaje. Jak twierdzą psycholodzy, uzależnionymi stają się osoby nadwrażliwe, które nie radzą sobie z własnymi emocjami. Innym razem wyzwalaczem może być otoczenie. – Alkoholicy wywodzą się z najróżniejszych środowisk, to choroba demokratyczna, są wśród nich także ludzie z „dobrych domów”, gdzie jednak nie było miłości, nie okazywało się uczuć ani nie rozmawiało z dziećmi o ich problemach, za to obecna była przemoc psychiczna i emocjonalna – tłumaczy Monika Sielska. Paradoksalnie czasami alkohol okazywał się lekarstwem, wentylem dla zamrożonych emocji, jedyną możliwością poczucia, że się żyje. – Tak jest często w przypadku DDA, dorosłych dzieci alkoholików, które z tego powodu popadają w nałóg. Ale piją też dlatego, że nie miały innych wzorców w rodzinie – wyjaśnia specjalistka od uzależnień. Posługiwanie się stereotypami, wrzucanie wszystkich do jednego worka jest więc, zdaniem psychologów i pedagogów, krzywdzące, szkodliwe i przede wszystkim wprowadza w błąd. – Gros ludzi nie dochodzi do stanu degrengolady, bo umiera wcześniej – na marskość wątroby, choroby trzustki lub układu krążenia albo ulega wypadkowi. Poza tym pokazywanie ciągle tylko tych, którzy się stoczyli i nie ma dla nich wyjścia, nie daje innym nadziei na wyzdrowienie – dodaje psychoterapeutka. Szkoda przepitego czasu – Trzeźwieję od 20 lat. Bo to jest proces – mówi 56-letni dziś Adam, z wykształcenia psycholog. Skończył przed laty terapię w ośrodku uzależnień na Goplańskiej w Warszawie, potem chodził na mityngi AA i robi to do dziś. – Chociaż jestem szczęśliwym alkoholikiem, najtrudniej jest mi właśnie teraz. Może dlatego, że dopiero w tej chwili jestem gotowy do normalnego życia, takiego, jakie prowadzą inni. Bo niestety na pewne rzeczy jest już za późno – przyznaje. Adam zazdrości kolegom, którzy w młodszym wieku rozpoczęli leczenie. Taki Krzysiek, 37-letni specjalista HR. Nie dość, że wytrzeźwiał, to jeszcze zdążył i ślub wziąć, i zrobić karierę.
Share this:
- Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook
- Click to share on X (Opens in new window) X
- Click to share on X (Opens in new window) X
- Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram
- Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp
- Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email
- Click to print (Opens in new window) Print
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety