Polacy na walizkach

Polacy na walizkach

Kierunek: Londyn

Popularny jest też pogląd, że Polacy wyjeżdżają z kraju nie na stałe, ale tymczasowo – planują odłożyć pieniądze, poczekać na lepszą sytuację na rodzimym rynku pracy i wrócić. Podobne scenariusze zakładali także eksperci od ruchów migracyjnych przy okazji wejścia Polski do Unii Europejskiej – przeważał wówczas pogląd, że choć fale emigracyjne są nieuniknione, po pewnym czasie nastąpią po nich migracje powrotne. Niestety, dane CEED Institute, OECD i Banku Światowego dla całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej skutecznie obalają te tezy, a Polska na tle sąsiednich krajów jest przykładem wręcz sztandarowym. W 2012 r. stosunek liczby wyjeżdżających do tych, którzy wracali na stałe, wynosił w przybliżeniu 14:1 – proporcja ta w zasadzie utrzymuje się do dzisiaj. Polacy stosunkowo często i regularnie odwiedzają rodzinę i bliskich w kraju, ale nie myślą o powrocie albo o pracy w systemie wahadłowym. Według danych GUS ponad 80% rodaków przebywających czasowo poza krajem w 2015 r. opuściło Polskę przeszło 12 miesięcy wcześniej, co jest progiem uznawanym przez socjologów ruchów migracyjnych za granicę między możliwą migracją incydentalną a dłuższym pobytem, zmniejszającym szanse na powrót.

Wreszcie bardzo mocno uproszczona została kwestia geograficzna – symbolem naszej emigracji stały się w ostatnich latach Wyspy Brytyjskie, które zastąpiły dominujące za PRL Niemcy i Stany Zjednoczone. Owszem, spośród wszystkich krajów Europy to Wielka Brytania przyjęła najwięcej Polaków (według różnych szacunków od 720 tys. do nawet 2 mln), drugie miejsce zajmują Niemcy (ok. 655 tys.), popularne są niezmiennie Francja, kraje Beneluksu i Norwegia. Nie wszystkie największe skupiska polskich imigrantów powstały z tego samego powodu – emigracja do Skandynawii czy na Wyspy Brytyjskie to głównie skutek uwolnienia tamtejszych rynków pracy. Podobnie jest w Irlandii, gdzie Polaków mieszka aż ok. 111 tys. – są grupą tak znaczącą dla tamtejszych pracodawców, że większość z nich zapewnia obsługę formalną po polsku i zniosła kontrowersyjne, choć jeszcze kilka lat temu wszechobecne tam i w Wielkiej Brytanii, zakazy komunikowania się po polsku w czasie pracy. Inaczej wygląda sytuacja w Niemczech, gdzie ok. 60% emigrantów to osoby, które wyjechały ze Śląska i Opolszczyzny przed transformacją. Sami siebie nie nazywają imigrantami, chcąc w ten sposób odróżnić się od nowej, stricte ekonomicznej fali migrantów.

Holandia, Austria, Niemcy – te kraje pozostają dla Polaków głównym wyborem, również dlatego, że w ostatnich latach bezrobocie spadało tam momentami do poziomu sprzed kryzysu. Dotyczy to zwłaszcza Austrii, gdzie polska diaspora imigracyjna jest może niewielka (ok. 36 tys. osób), ale bardzo zgrana pod względem biznesowym. Na tamtejszym ciasnym i mocno konkurencyjnym rynku Polacy otwierają swoje firmy (rzadziej niż np. na Wyspach czy w Skandynawii), zatrudniając przede wszystkim rodaków. Z pomocą przychodzą im też władze lokalne, oferując preferencyjne warunki, ulgi dla małych przedsiębiorców i ułatwienia administracyjne.

Z drugiej strony Polacy coraz chętniej osiedlają się w innych, mniej oczywistych migracyjnie krajach, decydując się np. na Islandię. W jej przypadku statystyki są nader wymowne – Polaków jest tam obecnie ok. 13 tys., co stanowi w przybliżeniu 3% populacji całego kraju i 44% populacji imigranckiej (drugą najliczniejszą mniejszością na Islandii są Litwini, których jest tam jednak niewiele ponad 2 tys.). Jako główne powody wyboru tego kierunku Polacy wskazują bardzo wysokie w porównaniu z ojczyzną zarobki, wynoszące średnio równowartość 30 tys. zł miesięcznie dla kadry kierowniczej średniego szczebla i brak trudności ze znalezieniem pracy. Co ciekawe, dla wielu Islandia jest jedynie stacją przesiadkową, przystankiem na drodze do wielkiej emigracji – blisko stamtąd bowiem do Norwegii, gdzie też osiedla się coraz więcej rodaków (na stałe jest ich tam ok. 84 tys., stanowią drugą najliczniejszą – po Pakistańczykach – mniejszość narodową), do Wielkiej Brytanii czy nawet do Stanów Zjednoczonych. Innym popularnym, choć mniej oczywistym kierunkiem okazała się Kanada, gdzie w tej chwili przebywa ok. 40 tys. polskich emigrantów, prawie 10 tys. więcej niż przed dekadą. Stale rośnie (choć bardziej procentowo, niż liczbowo) polska diaspora w Chinach i Brazylii, lecz kraje te wciąż są jednym z najmniej znaczących kierunków emigracji, Polacy nie odgrywają tam większej roli ani na rynku pracy, ani jako grupa narodowa. Warto odnotować, że zwłaszcza w przypadku Chin są to emigracje wtórne, a nie bezpośrednie wyjazdy z kraju – przenoszą się tam ci, którzy wcześniej wyjechali do Australii czy Japonii.

Osobnym tematem są Polacy w USA – być może najbardziej zróżnicowani pod względem struktury migracyjnej. Nigdzie, nawet w Niemczech, nie rysuje się tak wyraźnie podział na „starych” i „nowych” imigrantów. Stara Polonia, skupiona wokół kilku silnych ośrodków w Chicago, Nowym Jorku i Waszyngtonie, jest ważna głównie ze względów politycznych – jako ogromne zaplecze głosów dla prawicy. Młodzi Polacy za oceanem zdecydowanie odcinają się od tej dominującej narracji, przez co niestety rzadko słychać ich wspólny głos. A nie jest im łatwo, szczególnie ze względu na uwarunkowania wizowe – nawet osobom, które skończyły w USA studia i podjęły pracę dla ogromnych amerykańskich firm, rząd nie daje żadnej gwarancji przedłużenia prawa pobytu.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2016, 42/2016

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy