Polak gorszy, bo z akcentem

Polak gorszy, bo z akcentem

Polak z Odessy marzył, by u nas się osiedlić i pracować. Wylądował w Zielonej Górze i tu boleśnie zderzył się z rzeczywistością Ma wszystko, co powinien mieć Polak przyjeżdżający do ojczyzny z Kartą Polaka: wykształcenie wyższe (psycholog) i zawodowe (absolwent liceum medycznego po praktyce szpitalnej i licznych kursach masażu), znajomość języka, ogromną chęć rozwinięcia własnej działalności i wiarę, że to mu się uda. Na razie najtrudniej zachować optymizm i zapał, z którym przyjechał latem. Konstantyn Borkowski urodził się w Odessie, ma 42 lata i kiedy w 2009 r. z internetu dowiedział się o istnieniu Karty Polaka, postanowił udowodnić, że należy do narodu polskiego. Resztę życia chce spędzić w Polsce. Korzenie Odnalezienie śladów przodków zajęło mu półtora roku. Odwiedzał archiwa państwowe i parafialne w Łucku, Równem, Żytomierzu, Kamieńcu Podolskim, Winnicy, Chmielnickim i we wsi pod Łuckiem, gdzie urodził się dziadek. Szukał metryk narodzin Borkowskich, zapisów ich ślubów i dat zgonów. – W kościele we wsi pod Łuckiem w księdze parafialnej zalazłem zapis, że pradziadek Feliks Borkowski, jego żona Maria, szlachcianka litewska, oraz ich trzech synów: Mieczysław, Aleksander (mój dziadek) i Wieńczysław, należeli do tej parafii. Z pożółkłych dokumentów wynikało, że kiedyś jego ród był bardzo liczny, a rodziny wielodzietne. Mieczysław miał np. siedmiu synów, ale praprapradziadek Piotr aż 12. W dodatku była to szlachta herbowa, co znalazł w zapisach w Żytomierzu. W jej herbie są dwa łabędzie na czerwonym tle, w środku korona, można to sprawdzić w internecie, gdzie jest wiele herbów Borkowskich. – A dziś na Ukrainie zostałem tylko ja, moja 15-letnia córka Weronika, ojciec Aleksander (chirurg) mieszkający w Symferopolu na Krymie i kuzyn ojca Georgij z Kijowa, który jest lutnikiem, buduje skrzypce. Rodzice rozwiedli się, gdy Konstantyn miał cztery lata. O rodowodzie wspomniał mu kiedyś dziadek Aleksander. Poza tym w rodzinie nie mówiło się o pochodzeniu z powodu bolesnych doświadczeń brata dziadka, Mieczysława. Był dyskryminowany przez NKWD właśnie za pochodzenie. Aresztowany i zesłany do Tadżykistanu, zmarł w 1943 r. w Duszanbe. Po latach został zrehabilitowany. Przyznawanie się do polskości w ZSRR było niebezpieczne. – Gdy Mieczysława aresztowali, jego żona Michalina, Sobolewska z domu, dokumenty rodzinne albo spaliła, albo tak schowała, że nikt ich nie odnalazł. Natomiast mój dziadek Aleksander natychmiast zmienił dokumenty i w rubryce narodowość napisał: ukraińska. Bał się represji – mówi Konstantyn. Mimo obaw chciał, by wnuk poznał język ojczysty. Rozmawiał z nim po polsku. Najwięcej o polskim, szlacheckim pochodzeniu mówiła mu babcia Anna, Ukrainka, młodsza od dziadka o 32 lata. Pobrali się przed wojną, to był drugi związek dziadka, ona miała 19 lat, on 51. Dziadek Aleksander zmarł w 1981 r., żył sto lat. Babcia Anna mówiła: – Jesteś Polakiem, ale nie takim zwykłym, jesteś szlachcicem. Dowód Na Ukrainie każdy, kto kończy 16 lat, dostaje paszport, czyli dowód osobisty. W dowodzie jest rubryka narodowość. Konstantyn miał zapisane: narodowość ukraińska. Trzeba było to zmienić sądownie. Należało udowodnić, że Borkowscy mają polskie korzenie. Nie wystarczyły dokumenty, potrzebna była zgoda ojca. Po latach Konstantyn spotkał się z nim. Zgodził się bez słowa. W sądzie stawił się kuzyn ojca Georgij, syn Mieczysława, który w metryce miał zapisaną narodowość polską. Konstantyn przedłożył tę metrykę jako dowód. – Przecież mój dziadek Aleksander i Mieczysław to bracia. Skoro więc Georgij ma narodowość polską, to ja także jestem z pochodzenia Polakiem – tłumaczył sądowi. Z pomocą pośpieszyli też mama Nadieżda (Rosjanka) i Romek, syn Georgija, z wpisanym polskim pochodzeniem. Wyjaśniali, tłumaczyli sądowi, sprawa trwała pół roku. W sierpniu 2013 r. Konstantyn uzyskał sądowy wpis w dokumencie: narodowość polska. Poszedł do polskiego konsulatu w Odessie. Rozmowa odbyła się w grudniu, a już w lutym 2014 r. dostał Kartę Polaka. – Byłem bardzo szczęśliwy, czułem, że otwiera się przede mną nowy rozdział życia. Rodzinne tropy Nie wystarczy wiedzieć, jak w przeszłości toczyły się losy rodziny. Warto się zainteresować współczesnymi krewnymi, można ich łatwo odszukać przez internetową Naszą Klasę. W ten sposób Konstantyn odnalazł nieznaną mu dotąd ciotkę Rusłanę, siostrę ojca, która studiowała medycynę w Chersoniu, zakochała się w Etiopczyku, wyjechała z nim i mieszka w Addis

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2015, 2015

Kategorie: Reportaż