Polak gorszy, bo z akcentem

Polak gorszy, bo z akcentem

Powrót

W maju zapakował, co mógł, kupił bilet lotniczy Odessa-Warszawa-Poznań. Zamieszkał w Poznaniu w motelu, chciał wynająć mieszkanie. – Byłem w sześciu biurach nieruchomości, ledwo otworzyłem usta, od razu słyszałem, że nie ma żadnych mieszkań do wynajęcia. Wiem, że mówię z akcentem. Czy z tego powodu nic dla mnie nie było?

Znajomy lekarz dał mu kilka telefonów osób w Zielonej Górze. Zatelefonował do Felicji. – Słucham? Czy to pan Walery? – zapytała Felicja. – Nie, to nie Walery, to Konstantyn – wyjaśnił i tak zaczęła się znajomość z Felicją.

Felicja, osoba w średnim wieku, ma własną firmę i mało czasu. Odebrała go z dworca, zawiozła do hotelu i oboje gorączkowo zaczęli szukać mieszkania. Po tygodniu znaleźli. Teraz trzeba było się przebić przez bariery urzędnicze, zameldować i zarejestrować działalność gospodarczą.

Konstantyn od razu zauważył, że Felicja nie ma pojęcia, jak załatwia się sprawy w urzędach. Poszli do urzędu miejskiego, a tam, gdy urzędniczka usłyszała o cudzoziemcu z Kartą Polaka, najpierw skonsultowała się telefonicznie z koleżanką, a potem powiedziała: – Należy pisemnie zwrócić się do wojewody. Na co Felicja, zamiast grzecznie poprosić o szersze informacje, odwróciła się na pięcie i poszła do urzędu marszałkowskiego. Tam urzędnik złapał się za głowę. – Potrzebna zgoda? Przecież ci z Kartą Polaka mają takie same prawa jak Polacy! I wydrukował fragment ustawy, z której jasno wynika, że jest tak, jak mówił.

Konstantyn wrócił z Felicją do urzędu miejskiego, gdzie siedziała już inna urzędniczka: – Ale musicie się państwo powołać na ustawę przy wypełnianiu formularza. – Gdzie jest ta ustawa? – zapytała zirytowana Felicja. – Musicie ją sobie państwo znaleźć w internecie.

Gdyby Konstantyn był sam, zrobiłby tak, jak to się robi na Ukrainie. Formularz włożyłby do zeszytu wraz z banknotem, zeszyt podałby urzędniczce i poprosił o pomoc. Ale z Felicją to nie przejdzie. – Pani tu siedzi za moje pieniądze! Tekst ustawy powinna dać nam pani! – wybuchła. Urzędniczka spokorniała: – Idźcie państwo na trzecie piętro, tam też rejestrują działalność.

Na trzecim piętrze siedział Grzegorz, urzędnik o europejskich manierach. Gdy Felicja od drzwi powiedziała, że trzeba pilnie napisać reportaż o hamulcowych i matołach, którzy uniemożliwiają założenie nowej firmy, przeprosił za koleżanki na dole i zapewnił, że zaraz wszystko zostanie załatwione. Rejestracja trwała 15 minut. Teraz trzeba było wydrukować wizytówki, ulotki i szybko wystąpić do wojewody z prośbą o przyznanie prawa stałego pobytu.

Strony: 1 2 3 4 5

Wydanie: 04/2015, 2015

Kategorie: Reportaż

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy