Polityka śmietnikowa

Polityka śmietnikowa

Jeżeli słyszę słowa o polityce historycznej płynące z ust polityka tej partii, która rządzi teraz, albo tej, która rządziła przez osiem lat, to wiem, że czekają nas kolejne, coraz bardziej prymitywne kłamstwa. Jeśli słyszę, że oto przyszedł czas na mówienie prawdy, to wiem, że nadchodzi wielka fala bezczelnego wykorzystywania braku wiedzy u młodych Polaków. I żerowania na oportunizmie ich rodziców i dziadków, którzy nie chcą bądź nie potrafią bronić własnych życiorysów i własnych, ogromnych przecież dokonań. Kłamstwa po wielokroć powtarzane i nazywane prawdą dla wielu mogą się stać niestety prawdą, bo protesty przeciwko oczywistym łgarstwom są mizerne i strachliwe. Tak jakby nie wiedzieć co groziło za opór przeciwko takim praktykom i za twardą obronę faktów. Mówi się o tym w rodzinach, na spotkaniach towarzyskich, ale publicznie coraz rzadziej. Takie postępowanie tylko rozzuchwala politycznych kłamców. Dyspozycyjnych i cynicznie podlizujących się ideologom partii rządzącej. Nowa polityka historyczna w szkołach, wojsku i mediach. Nowe muzea. Nowa wersja starych wydarzeń. Nowi bohaterowie. I wielki śmietnik, na który wywala się hurtem radzieckie pomniki i ludzi, którzy w polskich mundurach wyzwalali Polskę spod okupacji niemieckiej. Z Rydza-Śmigłego, który uciekł do Rumunii, zostawiając własną armię, robi się bohatera, nadaje jego nazwisko placom i ulicom, a z żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego i ich dowódców, którzy uratowali życie tysiącom wyzwalanych Polaków i zdobyli Berlin w 1945 r., robi się polskojęzycznych zdrajców. I pomyśleć, że ci sami ludzie, którzy produkują te bzdury, z lubością powołują się na słowa marszałka Piłsudskiego, że „naród, który nie szanuje swojej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”. Nie rozumiejąc tych słów, nie rozumieją niczego z procesów historycznych. Tym samym nie mają elementarnych kwalifikacji wymaganych od ludzi aspirujących do władzy. Ludzie mali i bez charakteru potrafią deptać historię własnego kraju, bo boją się tego, co w tej historii było złe i nikczemne. Potrafią skłócić i sponiewierać ludzi inaczej myślących. Ale przez to nie mogą być sprawiedliwymi sędziami i przewodnikami w nowych, coraz trudniejszych czasach. Na szczęście są jeszcze w Polsce tacy ludzie jak prof. Jerzy Jedlicki czy Henryk Wujec, dla których fakty i prawda historyczna są wartością, której bronią publicznie na łamach „Gazety Wyborczej”. Chylę więc czoła przed nimi. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17/2016, 2016

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański