Widmo braku prądu i zimnych kaloryferów jest realne, bo… Do końca tego roku spółki węglowe nie wydobędą nawet do 7 mln ton węgla. Polska będzie musiała kupić z Ukrainy 10 mln ton tego surowca. Nie ma jednak kogo winić za ten stan rzeczy, bo… przez kilka miesięcy (do października) nie było ministra odpowiedzialnego za tę gałąź gospodarki. Od kilku lat polscy politycy mają pełne usta alarmów o niebezpieczeństwie energetycznym, jakie nam grozi ze strony Rosji. Tymczasem mało który z nich interesuje się tym, że zagrożenie wynika z krajowej polityki wobec podstawowego źródła energii, jakim jest węgiel. Sami nam zgotowali ten los. Historia koło zatacza Po 1989 r. grupa „wybitnych ekspertów” postawiła tezę, że aby iść prężnie do przodu i dogonić inne kraje europejskie, należy skończyć z ciężkim przemysłem, w tym przede wszystkim z górnictwem. Argumentowano, że to studnia bez dna, w którą wpompowywać trzeba coraz to większe pieniądze, na dodatek bez przyszłości. Gdy aspiracje Polski do Unii Europejskiej stały się na tyle silne, że zyskały poparcie znacznej części społeczeństwa, podpierano się kłamliwie i tym, że to Unia nakazuje nam zamknąć kopalnie, bo nas tam nie przyjmą i będzie wstyd na całą Polskę. Spełnieniem ich marzeń była polityka rządu Akcji Wyborczej „Solidarność”, którego premierem został Jerzy Buzek, notabene Ślązak. Wdrożony przez gabinet Buzka rządowy program „Reforma górnictwa węgla kamiennego w latach 1998-2002” doprowadził do zamknięcia co drugiej kopalni, w tym tak nowoczesnej jak kopalnia Morcinek i tak potrzebnej jak kopalnia Dębieńsko, która miała ogromne zasoby wartościowego węgla koksującego. Znawcy branży, wybitni eksperci apelowali do rządu: zastanówcie się, przemyślcie sprawę, bo zamknięcie kopalni nie jest podobne do zamknięcia piekarni. Rząd jednak głuchy był na tego typu wołania. AWS przy akceptacji swojej związkowej przybudówki, NSZZ „Solidarność”, dopiął swego. Górnikom obiecano, że za odprawy będą mogli założyć własne firmy i zarabiać krocie w utworzonych właśnie specjalnych strefach ekonomicznych… Kilka kopalń dzięki protestom załóg udało się uratować. Je także chciano „zalać” i „zaorać”, ale w późniejszym okresie. Likwidacja górnictwa weszła w zaawansowaną fazę. Zamykano szkoły górnicze, ośrodki kultury skierowane konkretnie do tej grupy zawodowej. Śląskowi wyrywano serce. I tak koniunktura na rynku węgla nie była najciekawsza. Głosów, że to się zmieni, w ogóle nie brano pod uwagę. „Globalne zużycie węgla w okresie między 2003 a 2030 r. niemalże się podwoi”, pisze mgr inż. Marek Adamczak w „Raporcie o sytuacji polskiego przemysłu węglowego i energetycznego w świetle zmian zachodzących na rynkach światowych” (z grudnia 2007 r.). Bo węglem ogrzewać jest najtaniej. Adamczak odnosząc się do likwidacji kopalń przez gabinet Jerzego Buzka, dodaje: „Moim zdaniem niepotrzebnie zlikwidowano w tym czasie co najmniej pięć kopalń”. A dziś tylko żal Obrońcy górnictwa i miejsc pracy w kopalniach mieli rację. Widać to dzisiaj. Jeśliby sięgnąć po publikacje założyciela Wolnego Związku Zawodowego „Sierpień 80”, Daniela Podrzyckiego, można śmiało stwierdzić, że sprawdziły się jego prognozy. Miał rację ten związkowiec, robotnik z podstawowym wykształceniem. Mylili się zaś tzw. rządowi eksperci. A może działali z premedytacją? Bo wszędzie indziej (poza Niemcami) w analogicznym czasie rozbudowywano moce produkcyjne kopalń węgla kamiennego. Dzisiaj znów eksperci myślą. Tym razem jak przywrócić do pracy zlikwidowane kopalnie. Jednak Polacy są daleko w tyle. Ze złóż dawnych kopalń Morcinek i Dębieńsko węgiel wydobywają Czesi. Chętkę na złoża ma też ukraiński Donbas. Już wiadomo, że polskie spółki węglowe będą musiały kupić 10 mln ton węgla na Ukrainie, bo nie są w stanie same zrealizować zamówień. Nie są w stanie, bo spada wydobycie. Wydobycie spada w wyniku złego zarządzania kopalniami przez centra wydobywcze, w których namnożono urzędników, a mimo to nie podejmuje się żadnych decyzji lub same decyzje ze szkodą dla kopalń. Jastrzębska Spółka Węglowa nie wydobędzie w tym roku 1 mln ton węgla z zakładanego poziomu. Co więcej, strata byłaby o wiele większa, gdyby nie przejęcie przez JSW samodzielnej dotąd kopalni Budryk, o czym było głośno z powodu trwającego 46 dni strajku. Budryk to najmłodsza i najnowocześniejsza polska kopalnia wydobywająca bardzo cenny węgiel koksujący. Spółka z Jastrzębia- -Zdroju
Tagi:
Patryk Kosela









