W Polsce najtaniej

W Polsce najtaniej

„Mrówki” na granicach to już historia. Dziś Niemcy, Czesi czy Słowacy przyjeżdżają do Polski na zakupy całymi rodzinami Na targowisku ZBAJ, największym w Kudowie-Zdroju, parking dla autokarów zapełniony po brzegi. Autokary za postój nie płacą ani grosza, auta osobowe – 3 zł za cały dzień. Tłumy Czechów przyjeżdżają tu na zakupy, nawet z samej Pragi i Karlowych Warów. – Ruch samochodowy jak zwykle przed świętami wzrasta, choć z oczywistych względów – strefa Schengen – nie prowadzimy statystyki wjazdów na teren RP i wyjazdów – informuje ppor. Renata Sulima, rzeczniczka prasowa Sudeckiego Oddziału Straży Granicznej. Świąteczne zakupy Czechów Kiedyś Polacy jeździli do Czech głównie po alkohol. Odkąd weszliśmy do Unii Europejskiej, potem do Schengen, w Polsce alkohol nie jest taki drogi. Polacy uznają, że polska wódka smakuje najlepiej, nawet czeskie piwo jest odstawiane na rzecz rodzimego. Słynne „mrówki”, pojedynczy przemytnicy albo realizujący zamówienia alkoholowe i spożywcze w plecakach, wiele razy dziennie przekraczający tę samą granicę, to już historia. Ruch zaczął się w drugą stronę, bo kurs korony jest wysoki. Czesi wykupują przede wszystkim wyroby z wikliny, wózki dla dzieci i artykuły spożywcze. Największy ruch jest w sobotę. – Od lutego handel zaczyna się budzić, coraz więcej przyjezdnych kupuje – mówi Bożena Szpak z firmy ZBAJ, istniejącego od prawie 15 lat centrum handlowego polsko-czeskiego ruchu przygranicznego. – Poza wikliną Czesi najczęściej kupują sztuczne kwiaty, polską wędlinę, ale też odzież, obuwie, obrusy, środki czystości. Jak jeszcze były granice, brali wszystko hurtem, jak leci. Czesi są inni niż my – do świąt przygotowują się dużo wcześniej, na Boże Narodzenie robią zakupy już w październiku, teraz kończą zakupy wielkanocne. Czesi są uważani za trudnych klientów – długo się zastanawiają, wybierają, targują, zanim wydadzą swoje korony. Niektórzy handlarze zżymają się, że najchętniej wszystko braliby za pół ceny. Kupujący „spożywkę” chcą wszystkiego popróbować. – Oni lubią kupować, przyjeżdżają całe rodziny, emeryci, młodzi. Tu mają toalety, bar, całe zaplecze – wyjaśnia Bożena Szpak. Na targowisku w Kudowie-Zdroju handluje na stałe dwóch Czechów: sprzedają pościel, ponoć z czeskich szwalni. Okazuje się, że wymiary kołder sąsiadów są inne niż u nas, ale i tak się sprzedają. Kupcy dbają o klienta zza granicy. Na targowisku, gdzie jest ok. 300 stoisk, widać napisy w dwóch językach, nie ma też problemu z płaceniem w koronach. Najwięcej kupują w dniu wypłat, 10. każdego miesiąca, w soboty i święta. Bożena Szpak wyjaśnia, że zarządcy mają kalendarz z zaznaczonymi ważnymi czeskimi datami, by przypominać kupcom o przygotowaniu większej ilości towaru. – Doświadczeni dokładnie wiedzą, kiedy zamówić towar – dodaje. Kupcy już od dawna współpracują z biurami podróży z Czech organizującymi wyjazdy handlowe, targowisko reklamuje się też w czeskich mediach. Niemcy polują na okazje Graniczne miasto Görlitz-Zgorzelec jest specyficznym miejscem. W okolicy są dwa targowiska – Sieniawka i drugie w tzw. trójstyku Zittau, Bogatyni i Hradka, ale drobny handel praktycznie zamiera, częściej się zdarzają polscy niż niemieccy klienci. Rolę targowisk w handlu przygranicznym przejęły hipermarkety, takie jak galeria Eden, Leroy Merlin czy Carrefour, centra handlowe w Zgorzelcu i Görlitz. Niemcy chętnie odwiedzają te miejsca, Polacy równie chętnie jeżdżą na zakupy do Niemiec. – W ubiegłym roku był bum na materiały budowlane kupowane w Niemczech. Były tam znacznie tańsze i dostępne. Polacy całymi ciężarówkami przewozili je na polską stronę. Niemcy tradycyjnie przyjeżdżają do nas po żywność i wyroby tytoniowe, tu są ogromne różnice w cenie – wylicza kpt. SG Joanna Woźniak, rzeczniczka prasowa Łużyckiego Oddziału Straży Granicznej. Zachodnia granica to cel przemytników papierosów, służby celne walczą z przemytem zza wschodniej granicy. Tam wystarczy zainwestować niecałą złotówkę, by zarobić w Polsce kilka złotych, w Niemczech kilkanaście, jeszcze więcej w Anglii. Właśnie wykryto rekordowy przemyt wyrobów tytoniowych za 1,1 mln zł – w powiecie legnickim znajdował się magazyn przerzutowy, gdzie zabezpieczono papierosy z rosyjskimi oznaczeniami. Kwitnie też

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2009, 2009

Kategorie: Kraj
Tagi: Beata Dżon