Polska, a nie polskojęzyczna

Polska, a nie polskojęzyczna

PHOTO: EAST NEWS/LASKI DIFFUSION Polska dywizja im. Tadeusz Kosciuszki sklada przysiege. 1943.

Nie da się wykreślić z historii Polski czynu zbrojnego żołnierzy na froncie wschodnim Tyle świadomości narodu, ile jego zbiorowej pamięci. Z tej pamięci po roku 1989 próbuje się niekiedy wymazywać, wyrywać fakty z dziejów polskich sił zbrojnych na Wschodzie, zniekształcać je i podważać, niemal odwzorowując poczynania propagandy z lat 1948-1956, brutalnie atakującej II Rzeczpospolitą i odmawiającej jej dokonaniom miejsca w dziejach państwa i narodu czy też kwestionującej męstwo i wkład w zwycięstwo nad hitleryzmem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Patrząc na proces tworzenia zalążków armii polskiej pod kierownictwem politycznym lewicy, należy uwzględnić ówczesne tło historyczne, realia międzynarodowe, warunki, w jakich działali politycy radzieccy, działacze Związku Patriotów Polskich i Centralnego Biura Komunistów Polski. Jednym słowem, konieczne jest spojrzenie krytyczne, zobiektywizowane, ale nie ahistoryczne. Formowanie jednostek wojskowych na obcej ziemi ma długą tradycję zarówno w dziejach Polski – wystarczy odwołać się choćby do Legionów Polskich we Włoszech gen. Henryka Dąbrowskiego – jak i w historii innych państw. Po zwycięstwach Hitlera w pierwszym okresie II wojny światowej, tj. do konfliktu niemiecko-radzieckiego, na terytorium Wielkiej Brytanii zaczęły powstawać formacje polskie, francuskie, czechosłowackie, belgijskie, holenderskie czy norweskie. Pod względem liczebności, a niekiedy i siły bojowej były one mocno zróżnicowane, lecz ich wysiłek wsparł opór Anglii na tyle skutecznie, że Wyspy Brytyjskie uniknęły losu Francji. Na terytorium „wielkiego agresora” z pierwszej fazy wojny – ZSRR, odpowiedzialnego za napaść na Polskę i Finlandię, po 22 czerwca 1941 r. zaczęły się formować jednostki wojskowe czechosłowackie, jugosłowiańskie, a następnie rumuńskie i tuż przed zakończeniem zmagań wojennych – węgierskie. Znaczenie militarne tych jednostek było niewielkie, ale zgoda Moskwy na ich tworzenie wynikała przede wszystkim ze strategicznych interesów bolszewickiego mocarstwa, a także z celów politycznych sił i ugrupowań, które, wykorzystując przyzwolenie Kremla, dążyły do tworzenia zalążków sił zbrojnych po wyzwoleniu. Był to ważny instrument w walce o władzę, jej kształt i program społeczny, zwłaszcza bezpośrednio po zakończeniu zmagań wojennych. Szczególny charakter miało formowanie jednostek polskich, najliczniejszych wśród oddziałów wojskowych innych państw. Na ziemi radzieckiej w krótkim czasie dwukrotnie budowano od podstaw siły zbrojne sojuszniczej Polski. Było to wydarzenie bez precedensu, by po zorganizowaniu jednej armii, która nie weszła do walki i opuściła terytorium wschodniego alianta, zgodził się on na tworzenie, pod innym wprawdzie kierownictwem i w odmiennej sytuacji strategiczno-politycznej, nowego organizmu wojskowego. Wyjście armii gen. Władysława Andersa zdecydowanie pogorszyło stosunki polsko-radzieckie, a nade wszystko sytuację Polaków, zarówno ludności cywilnej, jak i wojskowych, a także osób zdolnych do służby, które nie zostały żołnierzami. Ewakuacja armii Andersa okazała się posunięciem krótkowzrocznym, szkodzącym polskiej racji stanu i stosunkom z potężnym aliantem wschodnim, mającym coraz więcej do powiedzenia w rozgrywce Wielkiej Trójki o powojenny ład międzynarodowy. Józef Stalin, mając dobre rozeznanie stosunków między aliantami zachodnimi a rządem RP na uchodźstwie, raz jeszcze podjął decyzję o utworzeniu formacji polskich w ZSRR. Nie chciał zrezygnować z szansy wykorzystania sprawy polskiej w rozgrywkach z mocarstwami zachodnimi. Rozumiał przy tym, że droga do Berlina prowadzi przez ziemie Polski, więc ustanowienie w niej rządu nie tylko mu przyjaznego, ale wręcz satelickiego zapewni ZSRR rozszerzenie strefy jego wpływów. Po zwycięstwie pod Stalingradem rola Stalina w decydowaniu o losach wojny znacznie się zwiększyła – stał się bardzo ważny, jeśli nie najważniejszy, wśród przywódców Wielkiej Trójki koalicji antyhitlerowskiej. Dysponując wiedzą o nastrojach pozostałej przy życiu polskiej kadry oficerskiej, zaaprobował prośbę zarówno działaczy politycznych skupionych w Związku Patriotów Polskich, jak i grupy oficerów z ppłk. Zygmuntem Berlingiem o utworzenie formacji gotowej do udziału w walkach z Niemcami w sojuszu z Armią Czerwoną. Szansy zbudowania nowej armii nie zaprzepaścili organizatorzy 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki i kolejnych związków formowanych na terytorium radzieckim, tj. 1. Korpusu i Armii Polskiej. Nie było to zadanie łatwe również ze względu na daleko posuniętą rezerwę, wręcz niechęć części działaczy komunistycznych do tworzenia zwartych oddziałów złożonych z Polaków. Uważali oni, że po doświadczeniach z armią gen. Andersa polskie jednostki powinny być formowane tylko w strukturach Armii Czerwonej. Decyzja rządu radzieckiego z 6 maja 1943 r. o powołaniu kolejnej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2018, 41/2018

Kategorie: Historia