Polska Guernica

Polska Guernica

Jeszcze przed Westerplatte Niemcy zaatakowali i zmasakrowali Wieluń 1września 1939 r. o godz. 4.40 na prowincjonalne, przygraniczne miasteczko Wieluń Adolf Hitler rzucił dwie eskadry niemieckich bombowców. W trakcie trzech nalotów, prowadzonych aż do godz. 14, zrzucono prawie 90 ton bomb, które zabiły ponad 1,2 tys. osób i zniszczyły 75% miasta, w tym szpital i kościoły. Wieluń stał się symbolem cywilnej zagłady, przerażającym preludium do tragedii Warszawy, Rotterdamu, Coventry i Hiroszimy. „Według naszych ustaleń II wojna światowa tak naprawdę rozpoczęła się od bombardowania Wielunia, na kilka minut przed salwą pancernika „Schleswig-Holstein” w kierunku Westerplatte”, stwierdził w 1999 r. prof. Witold Kulesza, stojący na czele Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. – Przez lata zastanawiano się, czy na Wieluń spadły pierwsze bomby II wojny światowej, czy nie. Tymczasem my jesteśmy świadkami tego piekła, które rozpętało się 70 lat temu o godz. 4.40 – mówi Eugeniusz Kołodziejczyk, jeden z najstarszych mieszkańców Wielunia. Kołodziejczyk jest również inicjatorem wykonania tablicy z nazwiskami i zdjęciami wszystkich żyjących uczestników zniszczenia miasteczka. Na tablicy, która przekazana będzie młodzieży 31 sierpnia, znajduje się 50 fotografii żyjących jeszcze świadków tragedii Wielunia. – Niektórzy świadkowie ze łzami w oczach przekazywali mi fotografie. To dla nas bardzo duże przeżycie – opowiada Eugeniusz Kołodziejczyk. Jednym z nich jest Stanisław Sęczkowski, który mimo podeszłego wieku – ma 87 lat – doskonale pamięta ten dzień. – Po pierwszym nalocie na mieście zginął mój brat. Poszedłem więc szukać go pod gruzami. Zniszczenia były ogromne – wspomina. Inicjatywa związana z umieszczeniem fotografii świadków bombardowania na specjalnej tablicy jest tylko jedną z wielu organizowanych w ramach obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Co więcej, 25-tysięczne miasteczko przyjęło nazwę „Wieluń Miastem Pokoju i Pojednania 1939-2009”. Władze miasta, gminy i powiatu robią wszystko, co w ich mocy, by spopularyzować wiedzę o dramacie Wielunia wśród młodzieży i nagłośnić ją nie tylko w Polsce, lecz także na całym świecie. W 2008 r., z myślą o tegorocznych obchodach, zgłoszono nawet kandydaturę miasta do pokojowej Nagrody Nobla. Wieluń płonie Miasteczko Wieluń leżało niedaleko granicy: 20 km na południowy-zachód od niego zaczynały się Niemcy. Zamieszkiwało je ok. 15 tys. ludzi, głównie kupców, drobnych rzemieślników i chłopów przybyłych z pobliskich wiosek. Nie było tutaj żadnych militarnych umocnień, oddziałów wojska ani nawet węzła komunikacyjnego – drogowego czy też kolejowego. Życie w cichym, prowincjonalnym miasteczku do najłatwiejszych nie należało, dlatego wielu młodych ludzi szukało szczęścia w odległej o 100 km Łodzi. – Pamiętam, że wieczór przed nalotem był zupełnie normalnym dniem. Tata, który był stolarzem, montował wieczorem drzwi u znajomego Żyda, a mama do późnej nocy szyła jakieś ubrania – wspomina Kazimiera Halbert, która miała wtedy 18 lat. – W nocy obudził nas huk samolotów i wyjąca syrena. Myśleliśmy, że to kolejne ćwiczenia Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Dopiero jak huknęła obok naszego domu bomba, wpadliśmy w panikę – opowiada. Rodzina pani Halbert uciekła do prywatnego schronu żydowskiego przedsiębiorcy, właściciela pijalni kawy. Było ciasno, Kazimiera siedziała obok drzwi. Po kilku minutach wybuch bomby wyrwał drzwi od schronu, a ona straciła przytomność. – Kiedy się ocknęłam, miasta, jakie pamiętam, już nie było. Wokół gruzy, trupy. Po tym wszystkim biegali ludzie w piżamach, na wpół rozebrani. Jęczeli z bólu, płakali, szukali zaginionych, znajdowali umarłych – przypomina sobie przejęta. W pierwszym nalocie, opisywanym przez świadka, wzięło udział 29 najnowocześniejszych niemieckich bombowców JU-87-B z fabryki Junkersa. Wystartowały one z lotniska Nieder-Ellguth (obecnie Ligota Dolna), między Wrocławiem a Opolem, i o godz. 4:35 pojawiły się nad Wieluniem, by po kilku minutach zrzucić pierwsze z ponad 45 ton bomb. Samoloty należały do 76. eskadry bombowców nurkujących, wchodzącej w skład 4. Floty Powietrznej Luftwaffe gen. von Richthofena. Bezpośrednim zwierzchnikiem niemieckich lotników kruszących swymi 500- i 50-kilogramowymi bombami zabudowania Wielunia był ambitny kpt. Walter Sigel. „Cel zniszczony, zaobserwowano pożary”, zapisał lakonicznie w raporcie po tym, gdy maszyny z sukcesem wróciły z pierwszego nalotu,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 35/2009

Kategorie: Historia