Polski „Wróbelek”

Polski „Wróbelek”

Jako młoda dziewczyna ze względu na swoją sylwetkę musiała stawiać czoła szyderczym śmiechom i wyzwiskom Życzliwa, uśmiechnięta i skłonna do żartów. Zawsze mówi to, co myśli. Taka jest właśnie Agata Wróbel – mistrzyni świata w podnoszeniu ciężarów. Kiedy jako 15-lataka oglądała transmisje z igrzysk olimpijskich w Atlancie, nawet nie wiedziała, że istnieje taka dyscyplina jak podnoszenie ciężarów, a tym bardziej że mogą ją uprawiać kobiety. Od tego czasu upłynęło zaledwie sześć lat, a Agata Wróbel jest dzisiaj najlepsza na świecie. Tak szybko wdrapała się na sam szczyt. Wyczynowe dźwiganie sztangi odmieniło jej życie, przede wszystkim wyrwało ją z małej wioski pod Żywcem w wielki świat. Wyleczyło też z wielu kompleksów. – Nigdy nie myślałam, że będę aż tak popularna, że ludzie będą rozpoznawać mnie na ulicy i podchodzić po autografy. Wszystko co mam, to, jaka w tej chwili jestem, osiągnęłam dzięki ciężarom. Poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, zobaczyłam wiele niesamowitych miejsc i nawet w najśmielszych dziecięcych marzenia nie zdawałam sobie sprawy, że moje życie będzie tak wyglądało – mówi Agata Wróbel. Niewiele brakowało, by jej losy potoczyły się zupełnie inaczej. Być może, byłaby jedną z wielu dziewcząt na Żywiecczyźnie, szukającą swojego miejsca w życiu. Agata miała jednak szczęście, trafiła na odpowiednich ludzi, którzy pokierowali jej karierą. Dziewczyna z potencjałem – Ponieważ mieszkamy w tej samej miejscowości, znałem Agatę od najmłodszych lat. Widziałem w niej zdrową, silną dziewczynę, ot taką prawdziwą góralkę. I kiedy Agata skończyła szkołę podstawową, pomyślałem, że może warto by spróbować. – wspomina trener Edward Tomaszek. Pierwsza była rozmowa z rodzicami. – Chociaż dzisiejsi 15-latkowie uważają się za dorosłych, dla mnie Agata była jeszcze dzieckiem i zgoda rodziców była najważniejsza. – Jak zareagowali? – Przekonywał nas, że w Agacie drzemie olbrzymi potencjał, który trzeba wykorzystać – wspomina mama Agaty, pani Lucyna. Tak naprawdę nawet nie zdawałam sobie sprawy, co czeka córkę. Przecież nigdy wcześniej nie widziałam kobiet podnoszących ciężary. Zaufałam trenerowi Tomaszkowi, dobrze się znamy, jesteśmy niemal sąsiadami, o właśnie teraz jak zerkam, widzę jego dom. Oddaliśmy dziecko pod jego opiekę. Gorzej natomiast było z przekonaniem samej Agaty. – Nie była zbyt zachwycona moją propozycją – twierdzi Tomaszek. W końcu wraz z trenerem pojechała do klubu. – Proszę pamiętać, że już wtedy ważyła 100 kg, a miała dopiero 15 lat. Podkreślam to dlatego, że bardzo często wiele osób, szczególnie dziennikarzy z pism kobiecych, pisze, co ciężary zrobiły z Agatą. A to przecież wierutne bzdury. Bardziej zasadne jest natomiast inne pytanie: jak wyglądałaby dzisiaj Agata, gdyby nie uprawiała ciężarów? O tym jednak nikt nie mówi – zaznacza pierwszy trener. Okazało się, że przy swojej wadze Agata jest bardzo gibka i szybka. Wykazywała również znakomitą ruchowość w barkach i stawach biodrowych. – Proszę sobie wyobrazić, że w czasie pierwszego sprawdzianu zrobiła przysiad ze sztangą o wadze 100 kg! Wstała niemal bez wysiłku. To było nieprawdopodobne. Moje przypuszczenia się potwierdziły – w tej dziewczynie drzemał olbrzymi potencjał. Agata nie miała jednak najmniejszej ochoty na treningi. – Jeszcze do dzisiaj mam dziennik, w którym sprawdzałem listę obecności. Oj, przy nazwisku Wróbel mnóstwo kresek i opuszczonych treningów. Zdarzało się, że niemal łapałem ją do swojego samochodu i zawoziłem na trening – kontynuuje pan Edward. Szukając recepty, trener wziął ją na trójbój siłowy. – Znałem rekordy w poszczególnych elementach trójboju i byłem przekonany, że Agata w tej dyscyplinie, w swojej kategorii będzie najlepsza. Sukces mógł ją przekonać i zmotywować. I tak jak myślałem, po niespełna dwóch miesiącach treningów na mistrzostwach Polski w trójboju do lat 17 Agata zdobyła złoty medal. Ku zdziwieniu wszystkich młoda, nieznana nikomu dziewczyna przysiadła ze sztangą ważącą 150 kg. Wkrótce po mistrzostwach o niesamowitej dziewczynie z Żywca dowiedziano się w PZPC. – Zabrano mi ją – żartuje trener. – Nie chciałem jej jeszcze pokazywać światu, a prawdziwym debiutem miały być dopiero mistrzostwa Polski, jednak ku mojemu niezadowoleniu wieści szybko się rozeszły. Kobiety mają długie języki i stało się. Kadra

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 48/2002

Kategorie: Sport
Tagi: Tomasz Sygut