Jak pomagałam laburzystom wygrać wybory

Jak pomagałam laburzystom wygrać wybory

Każdy dzień wyglądał tak samo – rano ulotki i kasety wideo, po południu agitowanie, pukanie do drzwi wyborców Trzy godziny pociągiem z Londynu, a następnie 45 minut lokalną kolejką wzdłuż wybrzeża Morza Północnego i jestem w Hartlepool, 70-tysięcznym miasteczku w północno-wschodniej Anglii. To miasto, jakich wiele na północy Anglii. Na każdym kroku widać tu 18-letnie rządy konserwatystów pod przywództwem „żelaznej damy”, z ogromnym – jak na brytyjskie warunki – 15% bezrobociem, będącym skutkiem upadku przemysłu stoczniowego. To także siedziba kilku związków zawodowych – jeden z nich ma nawet logo wzorowane na polskiej „Solidarności”. Związkowcy uznali, że skoro Margaret Thatcher tak lubiła polski związek, to w ten sposób może z większą sympatią będzie traktowała swych rodzimych działaczy. Ale jak czas pokazał, nic się nie zmieniło w polityce konserwatystów względem związków zawodowych. Hartlepool to także okręg wyborczy Petera Mandelsona, jednego z najbardziej kontrowersyjnych polityków zarówno w łonie samej Partii Pracy, jak i wśród społeczeństwa. W Labour Party jest postrzegany jako bliski przyjaciel Blaira, a także jeden z ideologów Nowej Partii Pracy. Jego dwukrotna rezygnacja z udziału w rządzie, najpierw ze stanowiska ministra transportu, a następnie, w lutym 2001 r., ze stanowiska sekretarza do spraw Irlandii Północnej, odbyła się w atmosferze skandalu. Zarzucono mu kłamstwo w sprawie pochodzenia pieniędzy na kupno domu w Londynie oraz nieformalną próbę przyspieszenia wydania paszportu brytyjskiego hinduskiemu biznesmenowi. Jego wyborcy i stronnicy w Hartlepool wydają się teraz tego nie pamiętać. Odpowiadają, że przecież zachował się godnie, rezygnując z prestiżowych posad w rządzie. Wierzą, że tak znana osoba będzie w stanie ściągnąć wielki kapitał do Hartlepool. Przyjechałam na tydzień przed wyborami, aby przyjrzeć się ostatniemu etapowi kampanii słynnego laburzystowskiego „spin doctora” (specjalisty od wizerunku) w wyborach w 1997 roku. To on przejdzie do historii jako człowiek, który zmienił sposób prowadzenia kampanii wyborczych w Wielkiej Brytanii, odpowiadając na aktualne zapotrzebowanie mediów. Ze stacji kolejowej odbierają mnie Marii, asystentka Mandelsona z londyńskiego biura, oraz Steve, agent Petera w Hartlepool – cieszą się, że będą kolejne ręce do pomocy. W biurze pustki. Wszyscy są w terenie z Peterem. Agitują wyborców – pukają do wszystkich drzwi i pytają mieszkańców, czy zamierzają poprzeć laburzystów w zbliżających się wyborach. Jest kilka rodzajów ulotek, każda przygotowana na inny tydzień, a tuż przed wyborami – nawet na konkretny dzień. Wszystko zgodnie z założeniem, że ludzie nie mają czasu na politykę, trzeba więc w sposób hasłowy i przejrzysty przekazać im informacje. Dołączamy do grupy wolontariuszy i Petera Mandelsona, który agituje w najbiedniejszym rejonie miasteczka. Praktycznie wszyscy mieszkający tu ludzie są bezrobotni, ale to właśnie tu jest szansa na największe poparcie dla polityki rządu Blaira. Rozpoczynamy popołudniową agitację, pukając do wszystkich drzwi. Roger, przyjaciel Petera, jest doradcą premiera Blaira do spraw europejskich. To on będzie mnie wprowadzał w tajniki wyborów i agitacji, przede wszystkim jednak to on koordynuje całą pracę. Wyciąga spis zarejestrowanych do głosowania ludzi, odczytując ich nazwiska wraz z numerem domu. „Dzień dobry pani Jenkins” – takie powitanie ma sprawić, by ludzie nie czuli, że są traktowani anonimowo i jednocześnie przedmiotowo. Żeby wiedzieli, że właśnie ich głos oddany na kandydata laburzystów przyczyni się do zwycięstwa La-bour Party. Jeżeli deklarują swoje poparcie, naszym zadaniem jest ich przekonać, aby umieścili plakat z podobizną Petera Mandelsona w swoim oknie. Kandydat sam chętnie przylepia plakat w oknach swoich wyborców. Ludzie z Hartlepool są bardzo przyjaźni, więc nie mają nic przeciwko, aby ktoś obcy wszedł do ich domu. Peter Mandelson, cały czas uśmiechnięty, w dżinsach i sportowej koszuli, zachowuje się jak aktor, każdemu ściska dłoń, pyta o jego kłopoty. Niezdecydowanych przekonuje, jak wiele rząd laburzystów zrobił dla takich ludzi jak oni. Zmniejszył bezrobocie, rozpoczął reformę państwowej służby zdrowia i szkolnictwa. Przestrzega przed powrotem torysów. Za nim nieodłącznie podąża dwóch mężczyzn w garniturach. Ich ubiór zdecydowanie różni się od pozostałych. To specjalna policja ze Scotland Yardu, z departamentu zajmującego się terroryzmem. Peter jako były sekretarz do spraw Irlandii Północnej potrzebuje ochrony, podobnie jak każda z osób publicznych mająca

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 26/2001

Kategorie: Obserwacje