Umowa z USA nie może naruszyć unijnych przepisów o handlu artykułami spożywczymi Bernd Lange – polityk SPD, poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia S&D, wieloletni działacz związkowy, ekspert w sprawie TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership – Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji) i CETA (Comprehensive Trade and Economic Agreement – Kompleksowej Umowy Gospodarczo-Handlowej, czyli porozumienia o wolnym handlu między UE a Kanadą). Wydarzenia na Ukrainie i w Grecji przyćmiły nieco dyskusję na temat TTIP. Jednak 18 kwietnia na ulice europejskich stolic ponownie wyszły tłumy ludzi, którzy demonstrowali przeciwko umowie handlowej z USA, bo uważają ją za zamach na demokrację. Dołączył pan do protestujących? – Nie uczestniczyłem w protestach z prostego powodu: na obecnym etapie negocjacji nie jestem w stanie powiedzieć, czy umowa będzie dobra, czy nie. Sprzeciw obywateli budzi zresztą – jak rozumiem – nie tyle jej zawartość, która przecież nawet dla negocjujących jeszcze nie jest do końca jasna, ile sposób prowadzenia obrad. Komisja Europejska pod przewodnictwem Barrosa pertraktowała z Amerykanami bez żadnych konsultacji społecznych. Zakładam, że Jean-Claude Juncker jest trochę bardziej otwarty, co nie zmienia faktu, że Europejczycy nadal mają wiele wątpliwości. Jakie błędy popełniła Komisja Europejska za Barrosa? – Przede wszystkim negocjowała za zamkniętymi drzwiami, co po podobnie prowadzonych rozmowach w sprawie CETA i chaosie związanym z ACTA wzbudziło społeczny niepokój. W dodatku Barroso już przedtem forsował rozmaite neoliberalne projekty, jak choćby przymusową liberalizację w zakresie zaopatrzenia w wodę. Obecna Komisja Europejska wybrała nieco inną formę dialogu ze społeczeństwem, publikując część tekstów negocjacyjnych, o co zabiegaliśmy już od dłuższego czasu. Opublikowane dokumenty rozwiały wiele wcześniejszych wątpliwości, choć przyznaję, że na innych płaszczyznach ich przybyło. Jakie to wątpliwości? – Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów (S&D) zgłosił w złożonym wniosku wątpliwości dotyczące przewidywanej w TTIP częściowej liberalizacji w zakresie usług, które są sektorem niezwykle wrażliwym. Istnieją oczywiście branże, w których tego rodzaju neoliberalne zabiegi są uzasadnione, np. w przypadku architektów bądź inżynierów. Ale są obszary, o których o liberalizacji nie powinniśmy nawet dyskutować, jak choćby służba publiczna i opieka zdrowotna. Będziemy konsekwentnie rozliczać Komisję Europejską i punkt po punkcie sprawdzać, czy nie odstąpi od wcześniejszych założeń. Inwestorzy nadmiernie chronieni Głównym argumentem przeciwników TTIP jest wpisany do umowy mechanizm ochrony inwestorów (ISDS), umożliwiający pozywanie przez większe spółki państw i domaganie się od nich odszkodowań. Niemal 90% ankietowanych Niemców opowiada się za usunięciem tej klauzuli. – Nie dziwię się, byłem jednym z pierwszych europosłów, którzy wystąpili z wnioskiem o usunięcie tej kontrowersyjnej klauzuli. To instrument postkolonialny, który powinien się znaleźć na śmietniku historii. Przewodniczący Komisji Europejskiej sugeruje w czasie obrad, że podziela nasze zmartwienia, ale dotychczas nie pociągnęło to za sobą żadnych reakcji. W tej sprawie negocjacje z USA utknęły w martwym punkcie. Socjaldemokraci przygotowali w parlamencie rezolucję, która pozwoli nam otwarcie o tym podyskutować. Czy usunięcie ISDS jest jeszcze możliwe? – Myślę, że mieści się w naszych możliwościach. W każdym razie musimy o to nieustępliwie zabiegać. Nie ma żadnych przesłanek politycznych ani gospodarczych, które przemawiałyby za tym, że klauzula ISDS jest potrzebna. Irlandia, korzystająca z amerykańskich inwestycji jak żadne inne państwo w Europie, nigdy nie podpisała umowy opierającej się na zaproponowanym w TTIP mechanizmie ochrony inwestorów. Trudno o dobitniejszy przykład, że inwestycje nie wymagają arbitraży międzynarodowych. Proszę jednak zauważyć, że również w Stanach Zjednoczonych wiele osób wystąpiło przeciwko wprowadzeniu ISDS, wśród nich nie tylko działacze związkowi, ale także znani przedstawiciele Partii Demokratycznej oraz jej kongresmeni. Prawa inwestorów muszą być chronione, lecz na zupełnie innych warunkach. Przede wszystkim uregulowania powinny obowiązywać w tej samej formie zarówno zagranicznych, jak i rodzimych inwestorów. Poza tym trudno uznać prawników afiliowanych przy sądach arbitrażowych za w pełni niezawisłych. W przeciwieństwie do TTIP umowa stowarzyszeniowa CETA została już dopięta. Wicekanclerz Sigmar Gabriel, który brał udział w negocjacjach z Kanadą, z rozbrajającą szczerością powiedział, że nie wierzy w możliwość usunięcia ISDS z TTIP. – Umowa handlowa z Kanadą zostanie ratyfikowana nie wcześniej niż w 2017 r. Dopięto jedynie wstępny projekt, a każdy diament wymaga szlifu. Finalizacja CETA potrwa więc przypuszczalnie do następnego roku, a w międzyczasie









