Nie potrzebuję specjalnych praw

Nie potrzebuję specjalnych praw

fot. Bartlomiej Zborowski

Złoty medal wisiał już na mojej piersi, po chwili jednak pojawił się komunikat, że jestem drugi. Nie załamuję się Daniel Pietras – trzykrotny wicemistrz Polski w rzucie oszczepem i pięciokrotny brązowy medalista w pchnięciu kulą Śmieszą cię żarty o niskich facetach? – Tylko te dobre. To, że jestem niewysoki, nie jest równoznaczne z tym, że trzeba mnie traktować z większą delikatnością. Lubię żartować na różne tematy, byle tylko nikogo tym nie krzywdzić. Nie potrzebuję specjalnych praw. Masz swój ulubiony dowcip? – Samo życie przyniosło mi niezły dowcip. Jestem o 2 cm za wysoki. Opowiadaj. – W dzieciństwie pojawiła się możliwość przeprowadzenia na mnie operacji wydłużenia kończyn dolnych i górnych. W tamtych latach była to w Polsce innowacyjna, rzadko praktykowana metoda. Cały proces leczenia trwał rok. Zapamiętałem z tego potworny ból. Nagrodą za cierpienie było 18 cm wzrostu więcej. Obecnie mam 147 cm. Z kończynami górnymi nie poszło tak dobrze, bo w lewej ręce mam przykurcz. To też spowodowało, że poniechaliśmy prób wydłużania, gdyż według lekarzy nie przyniosłoby to oczekiwanych skutków. Nie brzmi to jak niezły dowcip. – Już tłumaczę. Nie mogę jeździć na zawody międzynarodowe, ponieważ według aktualnie obowiązujących przepisów mojej kategorii sportowej niskorośli muszą mieć maksymalnie 145 cm wzrostu. Ja mam 2 cm więcej, wobec tego mimo że jestem trzykrotnym wicemistrzem Polski w rzucie oszczepem i pięciokrotnym brązowym medalistą w pchnięciu kulą, mogę startować tylko w kraju. Moje jedyne zagraniczne doświadczenie sportowe to udział w świątecznych zawodach w Niemczech. Dostaliśmy tam w nagrodę po mikołaju w czekoladzie. Setnie się tym ubawiłem. Masz do siebie duży dystans. – To kwestia świadomości, że nic już z tym nie zrobię. Wiele lat temu mocno to przeżywałem i czułem się niekomfortowo w swoim ciele. Za mną mnóstwo trudnych chwil. W czym miałby mi pomóc ten żal do nie wiadomo kogo? Lepiej pogodzić się ze sobą i być świadomym, że to tylko wzrost. Mam zdrowy umysł, mogę chodzić, samodzielnie oddychać, realizować pasje. Wolę szukać pozytywów i cieszyć się tym, co mam. Jakie są więc pozytywy? – Do pewnego czasu darmowe przejazdy komunikacją miejską. Nie mów, że również darmowe bilety do kina i teatru. – Przydałoby się! Jest za to sport osób niepełnosprawnych, więc mimo ograniczeń mogę rywalizować z innymi, doskonalić umiejętności i stawać się coraz lepszym. Na pewno nie jest tak, że ze względu na wzrost oczekuję, że będę wszędzie stał w pierwszym rzędzie, by wszystko dobrze widzieć. Pytam, bo mam wrażenie, że zawsze musisz być gotowy na niewybredny żart czy niestosowne zachowanie wobec ciebie. – W moim przypadku sprowadza się to do tego, kto jest autorem docinków. Jeżeli osoba mi bliska, to zapewne wiedziała, że może sobie na to pozwolić. Trudno wtedy, abym się obrażał lub źle z tym czuł. Zdarzało się jednak, że obcy ludzie nie traktowali mnie zbyt dobrze. To bolało, ale z biegiem lat złapałem do tego zdrowsze podejście. Dużo mówi się, że społeczeństwo dorosło do naturalnych reakcji na różnorodność. Ze swojej perspektywy też tak to oceniasz? – Bez wątpienia staliśmy się wrażliwsi. Młode pokolenia walczą o swoje prawa, nie wstydzą się inności; z większą zaciętością bronimy wartości, a także tych, którzy mogą być słabsi. Jest zdecydowanie lepiej. Już samo to, że niepełnosprawni mogą pracować, uprawiać sport i prowadzić życie towarzyskie, jest przywilejem, który kiedyś nie był tak oczywisty. Czujesz różnicę w postrzeganiu siebie na ulicy teraz i 10 lat temu? – Dzieciaki nadal robią wielkie oczy na mój widok. To już raczej się nie zmieni. Chyba najpopularniejsze pytanie to: „A dlaczego ten pan jest taki mały?”. Przyjmuję to z uśmiechem. Luzik. Mieszkasz i pracujesz w niewielkim miasteczku, ale studiowałeś w Szczecinie. Gdzie czujesz się swobodniej? – Gryfino jest małe, więc dużo ludzi mnie zna, choćby z widzenia. Pracuję w urzędzie miasta, jestem również aktywnym sportowcem – nie jest tak, że wynurzam się z mieszkania raz na kwartał. Społeczeństwo zdążyło do mnie przywyknąć. W Szczecinie jest inaczej, muszę się liczyć z różnymi reakcjami. Kiedyś tego unikałem. Dziś podróżuję po Polsce i za granicą bez obaw. Dojrzałem do tego, by cieszyć się dobrem, które mnie spotyka. Byłeś kiedyś na spotkaniu osób

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2021, 2021

Kategorie: Sport