Jak ci się nie podoba, to na twoje miejsce przyjdzie dziesięciu Dyskusja, która wywiązała się wśród Czytelników po artykule „Pożegnanie z płacą” („Przegląd” nr 27), pokazała jak wielka jest skala wzajemnych żalów i niechęci między pracodawcami i pracownikami. Lista problemów poruszonych w listach i e-mailach wykracza poza tematykę tekstu (czyli zaległości w wypłacaniu wynagrodzeń), obie strony nie przebierają w słowach. „Jesteście tacy, jak ci złodzieje, których wywaliłem na zbity pysk. Nie podoba wam się, że ktoś was kontroluje. To moja firma, moja ciężka praca, moje pieniądze. Możecie bluzgać na mnie, ale ja znam mentalność szeregowego pracownika, tych dożywotnich wyrobników bez krzty ambicji”, pisze w portalu Onet.pl Datt. „Namnożyło się biznesmenów „kaszankowych”, specjalistów od piramid, kredytów, domokrążnych sprzedawców, „sprawdzających przydatność” pracownika przez pracę za friko. Tak, Państwo Pracodawcy, będąc złodziejami, tylko złodziei widzicie dookoła”, odpowiada internauta Zez. Typowe wypowiedzi wybrane z około tysiąca. Jest to więc już niemal przybliżona socjologiczna próba reprezentatywna, pozwalająca na uogólnienia. Pokazuje, że mamy w Polsce klasyczny, jakby wyjęty z XIX w. konflikt między kapitałem i pracą, który pogłębia się w miarę kolejnych lat budowy latynoskiego kapitalizmu. Latynoskiego – bo ułomnego, gdzie i kapitał, i praca są dalekie od oczekiwań. Kapitał często jest kradziony, pomnażany dzięki zaborowi mienia publicznego oraz podejrzanym interesom z urzędnikami i politykami, bezwzględny i zachłanny. Praca zaś – mało wydajna, niesolidna, leniwa, nastawiona roszczeniowo. Spróbujcie za to wyżyć Co zarzucają sobie obie strony? „Osiem godzin dziennie – zarobek 250 zł miesięcznie. Majątek, co?” (Lajfik). „Pracowałam na jedną czwartą etatu od 6 rano do 22 wieczór, zarabiałam 200 zł, a pracodawca się spóźniał z wypłatami, jakby miał płacić nie wiadomo ile” (Sosenka). „10 godzin dziennie w kuchni, 300 zł netto na trzy czwarte etatu, z tego bilet miesięczny za 80 zł, zostaje 220 zł na życie i opłaty” (Pech). „To chore, że w tym kraju można ludzi tak strasznie wykorzystywać, że nikt absolutnie o to się nie troszczy. Co z płacą minimalną, chyba jest jakieś prawo?” (loli). „Dwa miesiące nie widziałem kasy, a kiedy powiedziałem, że w domu pusta lodówka, to pracodawca odpowiedział, że takie odżywianie jest bardzo zdrowe, a on nie ma dla mnie pieniędzy. Jak się prawie rozpłakałem, dał mi 12 zł na weekend, żebym z głodu nie zmarł” (Jacek). W tych pretensjach pod adresem pracodawców powtarzają się wszystkie zarzuty znane inspekcji pracy i sądom. Wyzysk, głodowe, wypłacane z opóźnieniem pensje, kilkunastogodzinna praca bez wolnych dni, terror pod groźbą zwolnienia. „Ta wasza chora gadka: jak się nie podoba, to na twoje miejsce przyjdzie dziesięciu” (Guliverek) W żadnej wypowiedzi nie pojawił się wątek pomocy ze strony związków. Nic nie zrozumieli, niczego się nie nauczyli Pracodawcy nie pozostają dłużni. Twierdzą, że prowadzenie firmy w Polsce to spacer po polu minowym – niebezpieczeństwo duże, przyjemność niewielka. Pracownicy zaś – mało zaangażowani, nielojalni i nieuczciwi – nie pomagają w tym. „Społeczeństwo mamy zepsute komuną, niektórzy nadal żyją w starym systemie, w którym każdy, kto chciał, mógł bezkarnie okradać pracodawcę” (Mbele) . „Pracowałem w Polsce 20 lat, wiem jak wygląda wydajność pracowników. To, co na dziennych zmianach robiło się przez osiem godzin, na nocnej zmianie, gdy nie było kontroli, zajmowało do czterech. Reszta czasu była dla siebie” (Rysiek). „Ci narzekacze, którym „się należy”, niech założą swoje firmy i odejdą od „złych” pracodawców. Jak spadną z obłoków na ziemię, zobaczą, co znaczy prowadzić firmę w polskim fiskaliźmie” (Edek). „Zakładajcie własne firmy, zazdrosne darmozjady. Za rok każdy będzie miał bmw, za dwa lata superwillę. Na co czekacie? Po co dajecie się okradać pracodawcom? Sami nimi zostańcie. Zatrudnijcie zgraję bezrobotnych i lewusów, dajcie im kasy, ile zapragną, i będzie super” (Rattler). Ta powtarzająca się rada doprowadza niemal do furii „stronę najemną”: „Załóż firmę, nie mając „pierwszego miliona”, dostań kredyt bankowy, będąc bezrobotnym” (Nemo). „Czy trudno wam zrozumieć, zakute biznesmeńskie łby, że chcemy tylko waszego wywiązywania się z podpisanych umów? Jeśli my się wywiązujemy, dlaczego nie dotyczy to was?” (Mały budda). „Nie każdy potrafi prowadzić firmę, ale i nie każdy pracodawca potrafi robić to, co robią jego
Tagi:
Andrzej Dryszel