Prąd, który nie szkodzi

Prąd, który nie szkodzi

Jak linie wysokiego napięcia oddziałują na środowisko człowieka Linie wysokiego napięcia są dość częstym elementem polskiego krajobrazu. Czy przebywanie w ich pobliżu nie jest więc szkodliwe dla zdrowia? Pracy każdej linii napowietrznej towarzyszy występowanie wokół niej pola elektromagnetycznego. Istotne są dwa elementy składowe tego pola – pole elektryczne, które powstaje w wyniku napięcia pomiędzy przewodami linii przesyłowej a ziemią, oraz pole magnetyczne, wywołane przez prąd płynący przewodami. Są to pola o bardzo niskiej częstotliwości – 50 Hz. Dotychczas nie udało się znaleźć w naszym kraju ludzi, którzy z powodu przebywania w pobliżu linii wysokiego napięcia doznaliby jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu. Nie ulega jednak wątpliwości, że oddziaływanie pola elektromagnetycznego o dużych częstotliwościach, np. promieniowanie mikrofalowe o częstotliwości 300 MHz-300 GHz, przy odpowiednio dużych wielkościach emisji i długim przebywaniu w ich zasięgu, może oddziaływać na organizmy żywe, choć niekoniecznie w sposób wywołujący choroby. Na dwóch polach Pole elektryczne, istniejące w otoczeniu linii napowietrznej i na niewielkim obszarze pod linią, może doprowadzić do powstania ładunku elektrycznego w stojących blisko niej, izolowanych od ziemi metalowych obiektach, takich jak np. samochód czy kombajn. Jeśli takiego naelektryzowanego obiektu dotknie człowiek stojący na ziemi, to przepłynie przez niego tzw. krótkotrwały prąd rozładowania, co przejawia się czasami w postaci lekkiego trzepnięcia po palcach. Jest to prąd bardzo słaby, całkowicie bezpieczny dla zdrowia. W dodatku zjawisko, o którym mowa, niemal nie występuje w praktyce, bo raczej rzadko parkuje się na dłużej samochody i urządzenia rolnicze bezpośrednio pod liniami wysokich napięć. Wystarczy zaś ustawić je kilkanaście metrów z boku, by oddziaływanie pola elektrycznego było już niezauważalne. A poza tym, pasek antystatyczny używany w naszych samochodach, czy łańcuch dotykający ziemi lub jakakolwiek część maszyny rolniczej, uniemożliwi powstanie ładunku elektrycznego. Można więc pod liniami wysokich napięć bez żadnych obaw prowadzić prace polowe. Pole magnetyczne pochodzące od linii wysokiego napięcia może natomiast spowodować przepływ prądów o niewielkich wartościach w obiektach znajdujących się pod linią i tworzących długie obwody zamknięte, np. ogrodzenia metalowe czy rurociągi. Tu również dotknięcie przez człowieka nie stanowi żadnego zagrożenia dla jego zdrowia. Zjawiska te mają swoją drugą stronę – dzięki istnieniu pola elektromagnetycznego tereny pod liniami wysokiego napięcia są chronione przed uderzeniem piorunów, stanowią więc dobre miejsce schronienia podczas burzy. Wysoka granica bezpieczeństwa W wielu krajach świata – także u nas – obowiązują przepisy, określające maksymalne dopuszczalne wartości pól elektrycznych i magnetycznych. Przy ustalaniu tych norm opierano się na wieloletnich badaniach określających skutki przepływu słabych prądów przez organizm ludzki. Uznano, że najwyższe dopuszczalne wartości muszą nie tylko gwarantować bezpieczeństwo, ale nie mogą też powodować nieprzyjemnego efektu w przypadku dotknięcia obiektu, w którym powstał ładunek elektryczny. Wiele państw – jak choćby Francja, Hiszpania, Kanada czy Szwajcaria – nie wprowadziło tu jednak jakichkolwiek limitów, uznając, że żadne pole elektromagnetyczne występujące wokół linii wysokich napięć nie powoduje szkodliwego wpływu na ludzkie zdrowie. W Polsce natężenie pola elektrycznego w miejscach dostępnych dla ludzi nie może być większe niż 10 kilowoltów na metr. To limit dość powszechnie stosowany. Podobne wielkości przyjęły np. Australia, Niemcy, Belgia, w Anglii jest to 12,3 kV/m. Regularne pomiary, dokonywane na zlecenie PSE-Operator SA, firmy będącej operatorem sieci przesyłowej wysokich napięć w naszym kraju, wykazują, że granica 10 kV/m nigdy nie była przekraczana. Maksymalne natężenia pól elektrycznych zmierzone na wysokości 1,8 m w połowie odległości między słupami (tam przewody wiszą najbliżej ziemi), bezpośrednio pod liniami 400 kV wynosiło 9,8 kV/m (mamy tych linii ok. 4,7 tys. km), a pod liniami 220 kV tylko 5,1 kV/m. (liczą one ok. 8 tys. km). Takie wartości zostały zmierzone latem, podczas bardzo wysokiej temperatury, przy pełnym obciążeniu linii. W przeciętnych warunkach natężenie pola jest kilkakrotnie niższe. Ponadto wystarczy lekkie nawet przesunięcie w bok, by natężenie spadło do poziomu słabo zauważalnego. Pomiary dokonywane w odległości 23-28 m od osi linii wysokiego napięcia wykazywały już natężenie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2005, 35/2005

Kategorie: Kraj