Nowy sposób naliczania tantiem dla filmowców jest gorszy dla widza niż w krajach Unii Europejskiej Za pokazanie w polskiej telewizji wyjścia robotników, nagranego przez braci Lumiére w 1895 r., trzeba będzie płacić tantiemy ich spadkobiercom do 2024 r., podczas gdy w krajach Unii Europejskiej przestano je wypłacać w 1965 r. Za emisję filmu w telewizji, kinie i z tytułu sprzedaży kaset wideo wszyscy twórcy i aktorzy, łącznie z grającymi epizody, dostaną pieniądze. Nadawcy będą płacić wszystkie honoraria, także własnym twórcom, za pośrednictwem organizacji zbiorowego zarządzania. Te i inne zmiany w nowelizowanej ustawie o prawie autorskim będą kosztować polskich nadawców telewizyjnych około 100 mln dolarów, co z kolei obciąży nas wszystkich. Specjaliści twierdzą, że rozwiązania ustawy są sprzeczne z obowiązującymi w Unii Europejskiej i dają twórcom przywileje, na które nie stać państw dużo bogatszych od naszego. Zapłacimy wszyscy Kiedy w 1994 r. przyjęto ustawę o prawie autorskim, szybko okazało się, że nie jest ona dostosowana do standardów obowiązujących w Unii Europejskiej i przyjętych przez Światową Organizację Własności Intelektualnej. Dlatego trzeba było ją poprawić. Niestety, znowelizowana ustawa także proponuje rozwiązania nie spotykane w UE. Najbardziej skorzystają na niej filmowcy. Dotychczas było tak, że wynagrodzenie z tytułu praw autorskich przysługiwało ich właścicielowi, czyli producentowi. Producent filmu podpisywał umowy z realizatorami i aktorami, wypłacał im jednorazowe honoraria, a następnie sprzedawał gotowy film do kin, stacji telewizyjnych oraz producentom kaset wideo. Zyski i straty szły na jego konto. Realizatorzy ani aktorzy nie otrzymywali “automatycznie” wynagrodzenia z tytułu emisji filmu (chyba że na podstawie umowy z producentem partycypowali w jego dochodach), tylko kompozytorzy muzyki, co budziło zrozumiały sprzeciw reszty ekipy. (Przywilej kompozytorów filmowych pochodzi jeszcze z czasów kina niemego, gdy muzyka była traktowana jako oddzielny utwór). Według nowej ustawy, w sytuacji kompozytorów znajdą się niemal wszyscy biorący udział w powstawaniu filmu. Za pokazanie filmu w kinie, telewizji i na kasecie wideo tantiemy będą otrzymywać także reżyserzy, autorzy scenariusza, operatorzy oraz wszyscy aktorzy. Znaczy to, że za każdą emisję np. “Potopu” dodatkowe pieniądze dostanie kilkaset osób. Konieczność płacenia tantiem spowoduje, że spadną nakłady na działalność nadawczą, co doprowadzi do stagnacji rynku telewizyjnego. Łatwo zgadnąć, jakie konsekwencje pociągnie taka sytuacja. Nadawcy zechcą obciążyć kosztami tantiem reklamodawców, ci zaś nie zrezygnują z reklam, lecz podwyższą ceny swoich produktów. W rezultacie za tantiemy zapłacą konsumenci. Czyli my wszyscy. Środowiska artystyczne uważają, że nareszcie będzie sprawiedliwie, prawa filmowców będą zrównane z prawami twórców i wykonawców muzycznych, którzy za każdą emisję utworu dostają tantiemy (kompozytor, autor słów i wykonawca). Podkreślają, że wiele filmów od lat ma dużą oglądalność i przynosi nadawcom ogromne zyski z reklam (np. “Sami swoi”, “Czterej pancerni i pies”, “Miś”), zaś ich twórcy nie dostają z tego tytułu ani grosza. Z kolei nadawcy są zdania, że realizatorzy filmu i aktorzy już raz otrzymali wynagrodzenie – takie, na jakie zgodzili się, podpisując umowę z producentem. Nowa ustawa wydłuża czas ochrony praw autorskich utworów audiowizualnych do 70 lat, zgodnie z unijnym standardem (dotychczas okres ochronny wynosił u nas 50 lat). Jednak o ile w UE owe 70 lat liczy się od momentu ukończenia dzieła, w Polsce – rzecz kuriozalna – liczyć będziemy od daty śmierci ostatniego z pięciu współtwórców: głównego reżysera, autora scenariusza, autora dialogów, głównego operatora, kompozytora. W praktyce oznacza to reaktywowanie ochrony wszystkich filmów, jakie powstały od początku historii kina. Według nowej ustawy, nawet za pokazanie w telewizji pierwszych nagrań braci Lumiére z 1895 r. będziemy płacić ich spadkobiercom tantiemy aż do 2024 r. – Auguste Lumiére zmarł w 1954 r. – podczas gdy w UE czas ochronny, liczony od chwili powstania obrazu, minął w 1965 r. O ile jeszcze można zaakceptować rozszerzenie zakresu i reguł wypłacania tantiem związanych z eksploatacją filmów krajowych, jest to nie do przyjęcia w stosunku do olbrzymiej zagranicznej produkcji audiowizualnej, nadawanej w telewizji. Tymczasem na mocy konwencji berneńskiej, której Polska jest sygnatariuszem, twórcom zagranicznych filmów (i innych utworów audiowizualnych) przysługują takie same prawa i przywileje, co rodzimym. Oznacza to, że do tantiem z tytułu emisji
Tagi:
Ewa Likowska









