Przedwiośnie Leszka Millera

Przedwiośnie Leszka Millera

W okresie naszych rządów bezrobocie w Polsce spadło o milion. W okresie rządów AWS-UW bezrobocie zwiększyło się o milion. Kto więc tu jest wiarygodny? Rozmowa z Leszkiem Millerem, przewodniczącym SLD – Po wyborach samorządowych mówił pan, że miasta i gminy rządzone przez SLD będą wizytówką Sojuszu. I że w tych miejscach SLD pokaże, czym różni się jego rządzenie od rządzenia AWS i UW. Czy podtrzymuje pan to zdanie? – Podtrzymuję w tym sensie, że to jest cel, do którego trzeba dążyć. I wielokrotnie przekonuję się, że tak jest. Parę tygodni temu byłem w Dąbrowie Górniczej, mieście rządzonym przez SLD. I miałem okazję zobaczyć tam nowo wybudowane osiedle domów komunalnych, spotkać się z trzystu osobami, które dostawały klucze, rozmawiać z nimi. Jestem przekonany, że dla nich SLD-owska władza w Dąbrowie Górniczej pachnie chlebem, a nie władzą. Oby takich przypadków było więcej. Ale, niestety, można też znaleźć inne. POLSKA SAMORZĄDOWA I NIE TYLKO – Dowiadujemy się o skandalach związanych z działaczami SLD. Jedni poprzyznawali sobie nagrody rzędu kilkunastu tysięcy złotych, inni kupują luksusowe samochody, jeszcze inni zatrudniają w urzędach rodzinę, znajomych… – To są rzeczy bulwersujące, ale zdarza się ich naprawdę niewiele. I może dlatego, że zdarza się ich niewiele, są tak bulwersujące? Na szczęście, to nie jest norma. – Ale dlaczego kierownictwo SLD nie może sobie z tą patologią poradzić? – Statut naszej partii jest tak skonstruowany, że jako kierownictwo nie mamy żadnych uprawnień, żeby odwoływać, przenosić. To są struktury demokratyczne, które muszą same wypracować stosowne decyzje. Natomiast to, co możemy zrobić, to nadać sygnał, że w kierownictwie SLD nie ma przyzwolenia na tego rodzaju rzeczy. Takie sygnały płyną. – Co taki sygnał oznacza dla działacza? – To, co powiedziałem podczas konwencji SLD: jeżeli nawet niektórzy koledzy myślą, że wyborcy mają krótką pamięć, to niech wiedzą, że kierownictwo ma długą pamięć. – Czym jest ta długa pamięć? – Długa pamięć oznacza, że przypilnujemy, żeby nie był na liście wyborczej SLD. – A jeżeli on nie chce być na liście wyborczej do Sejmu? Jeżeli jemu wystarczy dobre miejsce w radzie miasta? – Mówię też o liście wyborczej do samorządu. – Mówił pan o konieczności państwa odchudzonego i oszczędnego. Przestrzegał, że klasa polityków nie może być wyspą szczęśliwości na tle biednego kraju. I że trzeba zmniejszyć liczbę ministerstw i urzędów centralnych, o połowę zredukować liczbę radnych. Jest pan zdeterminowany, żeby te zapowiedzi spełnić? – Powiedziałem to publicznie, drzwi zostały zatrzaśnięte. Tę obietnicę trzeba spełnić. – To jest twardy program SLD? – Tak, bo inaczej byśmy się ośmieszyli. Przecież ludzie zapytaliby nas: takie rzeczy obiecywaliście, a teraz co? – A taka siła jak ambicje lokalnych działaczy, którzy doskonale się pourządzali? Czy da się to złamać? – Jak orientuję się w nastrojach, to widzę, że w SLD nie będzie z tym problemu. Podczas naszej ostatniej konwencji, z udziałem samorządowców, gdy powiedziałem, że zmniejszymy liczbę radnych, wszyscy klaskali. Oni już wiedzą, że ich powodzenie nie jest określane przez rozbudowujące się struktury, tylko przez uznanie w oczach wyborców. Wiedzą, że te struktury powinny być przejrzyste i dobrze działać. Wtedy ich szanse wzrastają. – Cztery lata temu Marian Krzaklewski, idąc po władzę, mówił swoim ludziom, że jest cztery tysiące stanowisk do obsadzenia. Pan chce zmniejszać liczbę radnych, liczbę ministerstw, urzędów centralnych. Tłumi pan zapał swoich ludzi, czyż nie? – Tłumię zapał ludzi koniunkturalnych i przypadkowych. Natomiast dla tych, którzy chcą się realizować, na przykład w działalności samorządowej, to nie jest zniechęcenie, lecz bodziec. Bo inna jest waga zasiadania w radzie 80-osobowej, a inna zasiadania w radzie 40-osobowej. KOMU SLD ODDA WŁADZĘ? – Krytykuje pan rządy AWS i UW, nieudolnych urzędników, którzy swoje stanowiska osiągnęli dzięki układom, a nie umiejętnościom. Jeżeli SLD wygra wybory, to co zrobi z tą armią urzędników, wrogich sobie, często niekompetentnych? – Czasami słyszę ze strony prawicowych polityków albo publicystów takie oto pytanie: komu po zwycięstwie wyborczym SLD przekaże władzę? A przecież ludzie, którzy na nas głosują, nie głosują po to, żeby ten ocean niekompetencji i często zwykłej pazerności został zachowany. Liczą, że SLD wprowadzi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2001, 2001

Kategorie: Wywiady