Przegląd i ekologia
Mazury jak stara kopalnia Za dużo inwestycji, za mało myślenia o prawdziwej przyrodzie Rozmowa z Grzegorzem Wagnerem, dyrektorem Mazurskiego Parku Krajobrazowego – Panie dyrektorze, niecałe sto metrów od siedziby Zarządu parku w Krutyni para bocianów wczesną wiosną 2001 r. założyła gniazdo. Pod gniazdem ruchliwa szosa i targowisko. Czy to jeszcze Mazury, czy…? – Jak najbardziej, ciągle Mazury, choć pióra naszego skrzydlatego sąsiada są usmolone sadzami i przypominają niechlujny strój roboczy. Może to jest symbol zmian w tej krainie? Gdy tylko położył pierwsze patyki na izolatorach, co groziło mu śmiertelnym porażeniem prądem i awarią linii energetycznej, ściągnęliśmy ekipę z podnośnikiem, założyliśmy platformę ochronną. Bociany są bezpieczne i na pewno zadowolone. Mazury to kraina bociana białego. – Czy dziś, jak przed laty, mazurskie dobra naturalne są cenione? – Park narodowy projektowano już w latach 60. W 1970 r. po raz pierwszy powstał park krajobrazowy. Mazurski PK istnieje od 1977 r. – wtedy był jednym z kilku obszarów chronionych w Polsce. Obejmował prawie 50 tys. ha, w tym pod ścisłą ochroną 20 tys. ha. Od 1990 r. ma ponad 54 tys. ha. Jezioro Śniardwy, wielkie serce naszego parku, największe w Polsce, i jezioro Łuknajno, jeden z ośmiu polskich reprezentantów wśród Światowych Rezerwatów Biosfery, to diamenty pierwszej wielkości w polskiej przyrodzie. – Od prawie 40 lat projektuje się Mazurski Park Narodowy, ale tutejsze samorządy wolą handlować działkami pod budownictwo daczowo-sezonowe. Są nawet projekty zmiany poziomu i przelewu wód kilku jezior. – Mazury zaczynają przypominać starą kopalnię – już wiele naszych „pokładów, chodników i przodków wyrąbano”, w przenośni i dosłownie. Postępuje urbanizacja. – Jak się układa współpraca parku z władzami lokalnymi? – Niektórym gminom przeszkadzają ograniczenia ochronne – negocjujemy, uświadamiamy, proponujemy inne rozwiązania. Takie miasta jak Mrągowo, Mikołajki, Ruciane-Nida, Pisz – gdzie coraz mniej terenów niezabudowanych – rosną jak ciasto na potrójnych drożdżach. Przybywa hoteli, pensjonatów, sklepów, marketów, pół golfowych, stajni, „było rżysko – będzie San Francisco”. Zamiar podzielenia na działki i zabudowania np. półwyspu Szeroki Ostrów jest groźny dla jeziora Śniardwy, rośnie wielki hotel w Zdorach oraz przystanie nad jeziorem Seksty. Jeśli inwestycje ochronne będą opóźniane, miasta będą miały fatalny wpływ na swoje przyrodnicze sąsiedztwo. To, co przyciągało, będzie odpychało, bo zniknie jego pierwotna wartość. Woda w jeziorach czy Krutyni musi być czysta, żeby warto było tu przyjeżdżać. – Ostatnio przybyło oczyszczalni i sporo kilometrów kanalizacji. – Tak, Ruciane-Nida nadrabia wieloletnie opóźnienia, budowany jest system gminnej kanalizacji sanitarnej i oczyszczalnia. Jeziora: Niegocin, Boczne i Jagodne, Nidzkie i Bełdany, Wygryńskie i Guzianka będą chronione. Kolektor przerzutowy ścieków połączy wsie Jagodne i Rydzewo z oczyszczalnią w Miłkach. Są oczyszczalnie w Węgorzewie, Orzyszu, Piszu. W Popielnie, tam, gdzie znajduje się sławna Stacja Badawcza PAN, oczyszczalnia obsługuje dwie miejscowości i liczne obiekty turystyczne. Ma ogromne znaczenie dla parku, dla wód jezior Śniardwy, Bełdany i Warnołty. W pozostałych sześciu gminach przybywa urządzeń ochronnych, ale do ideału daleko. Będą one osłaniać rezerwaty. Powstaje czterokilometrowy pas zadrzewień ochronnych jeziora Łuknajno od strony Mikołajek. – Krutynia, rzeka-unikat, to jednocześnie rezerwat i szlak turystyczny, ruchliwy jak Marszałkowska. W sezonie przepływa tędy kilkaset osób dziennie, łodzie i kajaki obijają się o siebie. – Apelujemy o zachowanie czystości, poszukujemy sposobu odbierania odpadów od turystów płynących Krutynią i biwakujących na brzegach oraz metody badania nasilenia tego ruchu i sterowania nim, aby w sezonie turystycznym kajak nie popychał kajaka, biwaki nie zamieniały się w hałaśliwe i zaśmiecone obozowiska. – Jakie ma pan marzenia? – Na Mazurski Park Narodowy długo jeszcze nie będzie pieniędzy w budżecie. Na Mazurach trzeba tworzyć jak najwięcej rezerwatów i terenów chronionych. Powinno być wspierane rolnictwo ekologiczne. Obyśmy nie doczekali pisowni Mazury w cudzysłowie. Rozmawiał Tomasz Kowalik Polska bez trzmieli? Tzw. DDT i nowe uprawy to główni wrogowie Jeszcze nie tak dawno niemal na każdej miedzy można było znaleźć kilka trzmielich gniazd. Nie było łąki lub zagonu koniczyny,









