Przestępcze migracje

Przestępcze migracje

Media dużo piszą o zatrzymaniach polskich przestępców za granicą. Szczególnie przytłacza skala przemocy domowej

Matka spokojnie oglądała telewizję, przeżuwając tosty, podczas gdy on raz za razem uderzał chłopca niczym worek treningowy. W pewnym momencie zrobił sobie przerwę, aby otrzeć pot z czoła. Bywało i tak, że Andrzej przerywał bicie i przyglądał się sobie w lustrze, podziwiając własną muskulaturę. Tamtego dnia chłopak dostał ponad 100 ciosów, zanim padł nieprzytomny. Dorośli oprawcy wezwali pogotowie dopiero po dwóch i pół godzinie. Wielomiesięczne tortury wreszcie się skończyły. Chłopak zmarł kilka godzin po przyjęciu do szpitala. Tak doszło do głośnego zabójstwa 15-letniego Polaka w 2021 r. Sąd w Leeds wydał wyrok w sprawie dwojga niespełna 40-letnich zwyrodnialców rok później – dożywocie dla Agnieszki K. i jej partnera Andrzeja L. Kobieta ponoć zapłakała po zapadnięciu wyroku. Możemy się tylko domyślać, czy nad sobą, czy może jednak nad synem.

W mediach pojawia się dużo informacji o Polakach, którzy dopuścili się jakiegoś przestępstwa za granicą. Część tych informacji dotyczy zawodowych przestępców, którzy wybrali działanie poza Polską – cóż, za chlebem trzeba czasem wyjechać. W większości przypadków docierają do nas jednak doniesienia o przemocy domowej lub tragicznych skutkach rodzinnych kłótni, które dosłownie idą na noże. Pytanie, czy rzeczywiście mamy tylu przestępców wśród Polonii, czy to wypadkowa czynników związanych z migracjami i działania mediów poszukujących sensacji.

Polak to dobry nagłówek

Większość redakcji poczytnych dzienników i portali chętnie podkreśla udział Polaków w sprawach kryminalnych w innym kraju. Najczęściej czytamy wtedy nagłówki w stylu: „Polacy zatrzymani”; „Polak usłyszał wyrok”; „Polska rodzina zamordowana”. Warto zauważyć, że często rozbijane są międzynarodowe szajki – jeśli jest w nich chociaż jeden Polak, redakcje już mają materiał na newsa. Niekiedy nawet lokalnym redakcjom zdarza się informować, że mieszkaniec danej miejscowości albo regionu został zatrzymany w innym kraju!

Przestępca z Polski jest zawsze nośnym tematem dla krajowych mediów. Najskrajniejszy przykład próby zrobienia sensacji z narodowości przestępcy to nagłówek z portalu Onet: „Hiszpańskie władze zatrzymały pół-Polaka, który wyłudził miliony”. Pochodzenie jest tu najważniejszą informacją – ma wzbudzać większą sensację niż skala przestępstwa. Po lekturze artykułu okaże się zaś, że owo złamanie prawa nie wyróżnia się na tle innych wyłudzeń czy piramid finansowych. Dużo ciekawsza jest historia brawurowych napadów na bankomaty w Austrii, którym to procederem parał się pewien bydgoszczanin. Mężczyzna ze wspólnikami wysadzał maszyny i wyjmował z nich gotówkę. Wpadł przez przypadek, kiedy grudziądzka drogówka zatrzymała go do rutynowej kontroli i funkcjonariusze zdali sobie sprawę, że jest poszukiwany europejskim nakazem aresztowania.

Część opisywanych przez media sytuacji to efekt nieumiejętnego uprawiania „zawodu” złodzieja lub nierozgarnięcia, które utrwala na Zachodzie stereotypy o głupocie i chamstwie Polaków. Weźmy zdarzenie z czerwca tego roku. Dwóch idiotów zostało złapanych na holenderskiej plaży za pijaństwo i nieobyczajne zachowanie – pomylili zwykłą plażę z taką dla nudystów i dumnie paradowali z przyrodzeniem na wierzchu między rodzinami z dziećmi. 34- i 52-latek dostali mandaty po 250 euro. Inny przykład nieobyczajnego zachowania Polaka na holenderskich ziemiach odnotowano w lutym 2020 r. Mężczyzna kilkukrotnie szukał konfrontacji z policją. Prawdopodobnie nie miał się gdzie podziać, więc dążył do tego, by zamknięto go w celi, gdzie będzie miał dach nad głową i wyżywienie. Dopiął swego, kiedy policja zatrzymała go za masturbowanie się za pomocą skrzynki na listy naprzeciwko komisariatu.

Eksport damskich bokserów

W statystykach przedstawianych przez brytyjską Krajową Radę Szefów Policji (ang. National Police Chiefs’ Council) 18% wszystkich przestępstw w Anglii stanowi przemoc domowa. Na koniec marca 2022 r. odnotowano ponad 198 tys. aktów napaści seksualnych, z czego 70 tys. stanowiły gwałty. Polacy są zaś najliczniejszą po Hindusach grupą migrantów w Anglii. Brytyjski urząd statystyczny podawał, że w 2021 r. na Wyspach przebywało ok. 700 tys. Polaków. Siłą statystyki odnotowywanych będzie wiele przypadków przestępstw z udziałem rodaków. Z danych zebranych przez brytyjskie ministerstwo sprawiedliwości wynika, że Polacy są drugą po Albańczykach największą grupą cudzoziemców przebywających w więzieniach Anglii i Walii.

Dziś na przygotowanej przez Europol liście najbardziej poszukiwanych przestępców znajduje się tylko dwóch mężczyzn z Polski. Jeszcze w 2016 r. na takiej liście przygotowanej przez Scotland Yard było aż ośmiu Polaków. Obecnie nie ma ani jednego. Za to nie brakuje doniesień o przemocy domowej i agresji wobec kobiet i dzieci. Pod koniec sierpnia 2022 r. 42-letni Polak mieszkający w Anglii próbował na stacji King’s Cross wrzucić pod nadjeżdżający pociąg 22-letnią, nieznaną mu kobietę. Powód? Zagadnięta dziewczyna powiedziała mu, że nie jest zainteresowana rozmową, gdyż przeszkodził jej w dyskusji ze znajomymi.

Wspomniane brutalne zabójstwo 15-latka to niejedyna tak okrutna sprawa z udziałem polskich rodziców. Dekadę temu małżeństwo dostało dożywocie za zamordowanie czteroletniego syna. W dniu śmierci dziecko ważyło 10 kg, bo było miesiącami głodzone i bite. Inny Polak dzieciobójca został skazany na 23 lata więzienia za uduszenie dwuletniego syna poduszką. Dziecko padło ofiarą 41-latka, który chciał się odegrać na byłej żonie za to, że znalazła innego mężczyznę.

Przemoc domowa stała się niejako towarem eksportowym, który przyjechał w pakiecie z częścią polskich imigrantów zarobkowych.

Federalny Urząd Kryminalny Niemiec zaalarmował w raporcie z lipca br. o gwałtownym wzroście przemocy domowej (o 11% w ciągu ostatnich pięciu lat). W czołówce podejrzanych bez niemieckiego obywatelstwa znaleźli się przybysze z Turcji, Syrii i Polski. Polacy są też drugą po Turkach największą grupą migrantów w Niemczech.

Egzekwowanie prawa

Szokujący jest też kontrast skuteczności służb zagranicznych i polskiej policji. Egzekwowanie prawa nad Wisłą stoi po prostu na gorszym poziomie. W sierpniu 2020 r. w Londynie miała miejsce dość nietypowa sytuacja. Szef tamtejszego oddziału partii KORWiN Jakub Andrzej Grygowski wezwał policję na demonstrację środowisk LGBT. Podczas interwencji służby zatrzymały… wzywającego. Według zeznań świadków Grygowski miał głosić publicznie homofobiczne hasła, za co w Anglii grozi do siedmiu lat więzienia. Mężczyzna z miejsca trafił na 24 godziny do aresztu. Wyznaczono mu też termin na złożenie wyjaśnień, które miały rozstrzygnąć, czy ostatecznie trafi przed sąd. A w Polsce? Na mowę nienawiści nikt by nie zareagował. Tutaj zgłaszające na komendzie gwałt kobiety tłumaczą się godzinami z długości spódniczki. Podkreślmy, że 11 dni przed aresztowaniem Grygowskiego policja zatrzymała w Warszawie 48 osób biorących udział w proteście w obronie aktywistki Małgorzaty „Margot” Szutowicz. Większość zatrzymań okazała się bezzasadna. Policjant biorący udział w akcji zeznał przed sądem, że funkcjonariusze otrzymali polecenie wyłapywania wszystkich osób w barwach LGBT, niezależnie od ich zachowania.

Prawicowa lista wstydu poza granicami Polski się wydłuża – w czerwcu zeszłego roku zakaz wjazdu do Anglii otrzymał polityk Konfederacji Janusz Korwin-Mikke. Powodem mają być jego ekstremistyczne poglądy. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych informował na Twitterze, że zakaz wjazdu dla Korwin-Mikkego uzasadniono głoszeniem przezeń „poglądów ekstremistycznych i nieprzyzwoitych w kontekście pedofilskim”. Tymczasem w Polsce człowiek ten jest guru ideologicznym rosnącej w sondażach partii politycznej. Janusz Korwin-Mikke w rozmowie z Interią potwierdził otrzymanie pisma, lecz nie podał oficjalnych powodów zastosowania wobec niego zakazu. Ale czy ktoś o to dopytywał?

Jeszcze długo będziemy odczuwać dysonans, słysząc o zatrzymaniach i zagranicznych wyrokach dla Polaków. Dopóki w Polsce ktoś nie wymusi na służbach większej skuteczności. Widać jednak, że zmiana myślenia jest możliwa. Przykładem jest nowy taryfikator dla piratów drogowych. Kiedyś Polaków szokowały mandaty za zbyt szybką jazdę wystawiane w Austrii czy Szwajcarii. Dziś płacą za złamanie przepisów podobne stawki. Aczkolwiek przed polskim społeczeństwem jeszcze długa droga. Nauka będzie trwała latami i przede wszystkim kosztem kobiet i dzieci, których krzyków ciągle nikt nie słyszy, bo przecież przemoc za ścianą to sprawa rodzinna.

k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl

Fot. SplashNews.com/East News

Wydanie:

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy